Nie wystarczy, że w imię przyjaźni ludzko-zwierzęcej wyrzekniecie się schabowych i baleronu. Składniki pochodzenia zwierzęcego można znaleźć dosłownie wszędzie, a unikanie ich to nie lada sztuka.
Poniżej tylko kilka najczęściej spotykanych dodatków czających się w pozornie „wegetariańskich” artykułach spożywczych:
• Albumina, czyli białko jaja – wykorzystywana jako substancja wiążąca, np. w wyrobach cukierniczych (może być zastąpiona skrobią), a niekiedy także używana, obok żelatyny i rybich pęcherzy, do klarowania win.
• Mączka kostna (ze zmielonych kości zwierzęcych) – znajdziesz ją m.in. w nawozach, pastach do zębów i… tabletkach witaminowych. Dlatego zawsze lepiej dopytać się, czy wapń w pigułkach jest pochodzenia zwierzęcego czy mineralnego.
• Popiół kostny – używany jest do „wybielania” cukru.
• Podpuszczka (enzym trawienny z żołądków cieląt) – często i gęsto stosowana w serowarstwie. A przecież można ją z powodzeniem zastąpić podpuszczką syntetyczną, roślinną, sokiem cytrynowym albo sokiem z figi.
Wielu producentów tak właśnie postępuje.
• Smalec wieprzowy – zwany pieszczotliwie „tłuszczem cukierniczym”, na którym smaży się lwią część polskich pączków, oponek i innych wyrobów piekarskich.
• Żelatyna (wywar z rozgotowanych kości, ścięgien, skóry itp.) także króluje na rynku cukierniczym, w zakładach produkujących m.in. dżemy, galaretki, jogurty, lody, cukierki. Po raz kolejny doradzamy wnikliwą lekturę listy składników – zawierać ją mogą nawet produkty mające duże BIO w nazwie. Na szczęście coraz częściej zamiast niej dodaje się agar, pektynę albo niektóre rodzaje alg.
Tekst: Weronika Kowalkowska
Zdjęcie: shutterstock.com