Lokalne gotowanie
W sierpniu zawitał do Polski, a konkretnie na Suwalszczyznę, projekt Cook it Raw, coś pomiędzy wyprawą badawczą, obozem survivalowym a sabatem czarownic.
Tyle że chodzi przede wszystkim o gotowanie. Pomysł jest prosty: grupa szefów kuchni z najlepszych restauracji świata nawiedza jakiś mało znany region, tam dowiaduje się wszystkiego o lokalnych potrawach i produktach, a następnie puszcza wodze wyobraźni. Pod koniec „sesji” każdy prezentuje wymyślone przez siebie danie, którego próżno szukać w książkach kucharskich.
Jeden warunek: wszyscy własne, lokalne składniki zdobywają sami – trzeba więc ruszyć w teren, dogadywać się z okolicznymi rolnikami i producentami miejscowych specjałów, zbierać grzyby i jagody, a może nawet ustrzelić zwierzynę. Te kilka dni buszowania po okolicy działa na kucharską wyobraźnię pobudzająco, a eksperymenty uczestników bywają szokujące. Purée z mrówek? Proszę bardzo! Tatar z jelenia? Już się sieka. A do tego te nazwy: Bambi (tatar właśnie), Żelazna Kurtyna, Vagina Delices…
Szef warszawskiej restauracji Modest Amaro i jedyny Polak w tym towarzystwie miał pewnie duży ubaw, kiedy jego zagraniczni koledzy wybałuszali oczy, widząc pierwszy raz w życiu sękacz, kartacze albo ziali ogniem po degustacji lokalnego bimbru.
Po więcej informacji zapraszam na www.cookitraw.org, znajdą tam Państwo, między innymi, dokumentację filmową poprzednich edycji programu.
Tekst: Redakcja