siedlisko w sadzie

Ukryte siedlisko w sadzie: dom, który pachnie jabłoniami

Domy w Polsce

W sercu mazurskiej wsi nad jeziorem Bachotek powstało miejsce, które zachwyca autentycznością i bliskością natury.
Dawna stodoła zamieniła się tu w przytulny dom otwarty dla gości, a wokół rozciąga się sad, w którym od pokoleń dojrzewają jabłonie i czereśnie.
To historia o miłości, marzeniach i życiu w rytmie slow.

reklama

Kto tu mieszka: Kasia z mężem Piotrem, synami Bartoszem i Mateuszem, suczką Nelą i kotką Kicią. Dom jest wynajmowany turystom: domnapokrzywkach.pl, @domnapokrzywkach.

siedlisko w sadzie

Droga z miasta do wiejskiego raju

To była studencka miłość. Ona uczyła się w stolicy, on w Toruniu. Niby niedaleko, ale trudno wspólnie żyć, kiedy dzieli blisko 300 kilometrów.

– Zamieszkajmy po studiach na wsi – padła propozycja. Piotr zawsze o tym marzył, Kasia mniej.
Z warszawskich Jelonek miała do centrum 6 kilometrów.
– Tyle samo co z Karbowa do Brodnicy, i to bez stania w korkach! – zażartował przyszły mąż, i tym ją przekonał.
Urocza wieś nad jeziorem Bachotek, którego urodę opisywał Kapuściński w „Ocalonym na tratwie”, kusiła młodych spokojem, wolnością i dziką przyrodą.
W wielkim sadzie pełnym starych jabłoni i czereśni wypatrzyli XIX-wieczne siedlisko i przepadli. Czekało na nich, prosiło się o ocalenie.

Zobacz też: Slow life po polsku: siedlisko nad najgłębszym jeziorem w Polsce

siedlisko w sadzie

20 lat historii i pomysł na agroturystykę

Zaczęli od leśniczówki. Ponadstuletniej, bo na ościeżnicy kuchennych drzwi znaleźli wyrytą datę 1897 i cztery nazwiska majstrów.
Remont od pierwszych dni nabrał tempa, by mogli jak najszybciej się wprowadzić. Tu przyszedł na świat Bartek, ich drugi syn.
– Od tego czasu minęło prawie 20 lat – wspomina Kasia. – Chłopcy zaraz się wyprowadzą (starszy Mateusz studiuje w Gdańsku), czemu więc nie urządzić w drugim budynku domu dla gości – pomyśleli. Oswajali się z tym 15 lat, ale remont zrobili w półtora roku.

Na starych, solidnych fundamentach odtworzyli dawną stodołę.
– Drewno było spróchniałe, w środku postawiliśmy ściany z rozbiórkowej cegły – wyjaśnia Piotr.
To, co udało się uratować, to... korzenie winorośli – już zaczyna się piąć po nowych murach.
Na dole, w miejscu obórki, w której stały paśniki dla zwierząt, urządzili przestronny salon z otwartą kuchnią i jadalnią, a na górze, gdzie kiedyś składowano siano – sypialnie.

Zobacz koniecznie: Stary dom na Mazurach, z wnętrzem romantycznym, stylowym i współczesnym, zanurzony w tajemniczym ogrodzie

 

Ogród, który żyje swoim rytmem

Na wielkiej działce zagospodarowali ogród w stylu angielskim – swobodny i naturalny, żeby pięknie komponował się z otaczającym lasem i sadem. Ogrodnictwo to pasja Piotra – który potrafi się zatracić przy koszeniu trawy, a zajęć przy roślinach nie brakuje. Pomaga mu Kasia – każdej zimy przycinają razem odrosty jabłoniom, tzw. wilki, by późnym latem obrodziły owocami. Niedawno odratowali wielki klon zaatakowany przez jemiołę. – Wywieźliśmy jej dwie przyczepy, spisałem już drzewo na straty i w myślach budowałem klonową konstrukcję pod glicynię, a on odżył – żartuje gospodarz. Przyroda jest nieprzewidywalna. Mogą się o tym przekonać goście Kasi i Piotra. Chociaż mają tu mnóstwo atrakcji (boisko do piłki nożnej, jacuzzi, trawnik do golfa), właściciele namawiają ich, by doświadczali natury wszystkimi zmysłami. Tu dzień budzą opadające nad pobliskie jezioro mgły, z ciszą konkuruje tylko stukanie dzięcioła i śpiew ptaków, dzikie zwierzęta podchodzą pod sam dom, a do środka przenika cudowny zapach lasu.

Czytaj dalej: Na końcu drogi zaczyna się spokój – oto Siedlisko Dańce 91

ZDJĘCIA: igor dziedzicki  
stylizacja: joanna kowalczyk/Kępa marzeń TEKST: maria wojas

Zobacz również