Wronie krakanie

Anglicy mówią: Gdy jesteś w Rzymie, rób tak jak Rzymianie, Niemcy: Kto wszedł między wilki, musi wyć jak i one. Polacy zaś powołują się na ptactwo: Skoro wszedłeś między wrony, musisz krakać jak i one. Czyli – dostosuj się do nowego towarzystwa.

Tak już jest, że intruzi budzą w grupie nieufność, szczególnie jeśli odmawiają uznania lokalnych zwyczajów albo ich po prostu nie znają. Wystarczy wspomnieć chociażby turystów aresztowanych za obrazę tajskiej monarchii (bo nadepnęli banknot z wizerunkiem króla) albo panie opalające się topless wśród kobiet w burkach.

reklama

A wracając do wron – one rzeczywiście nie mają nic przeciwko towarzystwu innych ptaków… pod warunkiem, że te kraczą albo przynajmniej wydają odgłosy przypominające krakanie. Z przyjemnością łączą się w grupy z kawkami i gawronami, szczególnie jesienią, kiedy trzeba solidnie najeść się przed zimą. Dawniej okupowały tereny wiejskie, ale niecałe 100 lat temu odkryły, że duże miasta są o wiele lepszymi stołówkami. Jeśli działają razem, potrafią ogołocić z jaj całą kolonię mew, obrabować spiżarnie wiewiórek albo odebrać zdobycz jastrzębiowi! W grupie możemy dużo zyskać.

Problem może być tylko wiosną – wtedy wrony rezygnują z klasycznego krakania na rzecz „śpiewu”. A długie serenady stęknięć, pomruków i cichych pokrakiwań trudniej naśladować.


Teksty: Weronika Kowalkowska
Zdjęcia: Cezary Korkosz, East News, Forum, shutterstock.com

Zobacz również