Człowiek śpi kilka godzin i wstaje głodny, bo nie może najeść się na zapas. Niedźwiedzie, susły, borsuki czy chomiki zapadają w zimowy sen na długie miesiące i do wiosny musi im wystarczyć to, co zjedzą jesienią.
Choć przysłowiowym śpiochem jest suseł – bite pół roku śni o niebieskich migdałach – absolutny rekord bije w tej kategorii popielica. Zasypia już we wrześniu, a budzi się pod koniec maja! Potem trzy miesiące aktywności, najadania się czereśniami, jabłkami i orzeszkami buczyny (pisklętami, niestety, też), i znów do norki. Smacznie zahibernowany suseł spędza zimne miesiące co najmniej metr pod ziemią. Jeszcze głębiej chroni się przed chłodem gwiżdżący taternik, czyli świstak. W wielkiej norze, której wylot zwierzaki zatykają ziemią, śpi od września do kwietnia cała odpowiednio otłuszczona rodzina składająca się z rodziców i dzieci urodzonych w minionych dwóch, trzech latach. Nikt wtedy nie stoi na czatach, bo wszyscy smacznie chrapią. Serce świstaka zazwyczaj uderza 100 razy w ciągu 60 sekund, zimą bije zaledwie 10 razy na minutę. Wykorzystywali to przed laty kłusownicy handlujący świstaczym sadłem, które leczyło wiele chorób. Na szczęście dziś zwierzęta są pod ochroną, a ich skalne domki trudno znaleźć.
Niezbyt głęboko chowa się jeż – zwykle kolczasta kula zimuje w stercie liści. Łatwo go znaleźć i skrzywdzić, bo zaspany jest zupełnie bezbronny, poza tym wybudzanie i odzyskiwanie formy w naturalnych warunkach trwa około godziny. Pilnujcie więc, żeby psy nie wykopywały jeży, waszych wielkich sojuszników w walce ze ślimakami i larwami w ogrodzie.
Pół roku głową w dół zwisają nietoperze – w starych fortach, grotach i jaskiniach – owinięte peleryną z własnych skrzydeł. W czasie snu temperatura ich ciał spada o ponad 30 stopni, tulą się więc do siebie, żeby było cieplej im i ich młodym. Wcześniej najadają się na zapas pająkami i owadami, ale i tak chudną straszliwie, nawet o połowę. Wybudzenie nietoperza ze snu może się dla niego skończyć śmiercią, bo zbyt szybko zużyje zimowy zapas tłuszczu, który powinien mu wystarczyć do czasu, gdy w powietrzu zaroi się od owadów. Najgrubszy robi się przed zimą niedźwiedź brunatny. Tyje już od sierpnia. Ten olbrzymi drapieżca budzi się jednak od czasu do czasu zimą i wychodzi, żeby coś przekąsić. Jeśli górale zobaczą go w styczniu, wróżą dłuższe i ostrzejsze mrozy. Olbrzym nie śpi na wznak – zwija się w gawrze w kłębek, chroniąc najmniej ofutrzone miejsca – pysk, stopy i brzuch. Mistrzem w robieniu spiżarni jest malutki chomik, a właściwie pani chomikowa, bo to ona zbiera 20 kilogramów ziarenek, owoców, orzechów. Sama tych wszystkich dóbr nie schrupie – zimą do akcji wkracza małżonek, który pożera zapasy i wyprowadza się, gdy tylko pojawią się dzieci.
Fotografie: Be&W, Shutterstock.com