Straszliwe wiadomości o końcu lata

Idziemy spać w jednej porze roku, budzimy się w drugiej. W południe kąpiemy się w stawie, wieczorem trzeba napalić w kominku.

Wbrew ogólnemu pragnieniu narodu zbliża się obowiązek noszenia kaloszy, czapek i parasoli. W telewizji podają straszliwe wiadomości o nadchodzącym końcu lata. Ogłasza się stan zagrożenia zdrowia i dobrego samopoczucia... Od pewnego czasu z niewiadomych powodów uważa się bowiem, że pogoda powinna się zachowywać równie przewidywalnie jak np. piekarnik i każdy dzień ma być słoneczny i ciepły. Ludzie cierpią, gdy tak nie jest. Deszcz, a już – Boże broń – chłody uważają za osobistą krzywdę i wyrażają sobie nawzajem głębokie współczucie z powodu nietaktowności rozkapryszonej natury. Nie ma się co dziwić. Gdy naturalnym środowiskiem człowieka staje się miasto, gdy mieszka w bloku, a o tym, co za oknem, więcej wie się z telewizora niż własnej obserwacji, każda pora roku przynosi głównie rozczarowania. Wiosna za późna, lato za gorące, zima za zimna, a jesień? No właśnie! Choć to może moja nie najbardziej ukochana pora roku, jest w niej coś, co lubię.

reklama

Po pierwsze, gości jakby ubyło, czekają na ocieplenie. Po drugie, jedyne ważne prace domowe to zadbanie o drewno do kominka, bo basen już przykryty brezentową płachtą, ogród zapada w drzemkę, a my z nim, przy trzaskającym ogniu i nalewce z derenia, który obrodził tego roku wyjątkowo. Po trzecie, cisza gęsta jak syrop rozlewa się między drzewami. Sąsiad już nie kosi trawy co sobotę, najwyżej zwymyśla trochę żonę, nawet psy ujadają leniwiej...

Słońce coraz bardziej zamglone, a w powietrzu unosi się zapach dymu z palonego drzewa i liści – to jeden z najpiękniejszych zapachów wsi, zupełnie nieznany w mieście. Długie zygzaki dymów z komina każą myśleć o ciepłym domu, smakowitej kuchni. Na moim targu aż oczy bolą od kolorów – od całej tęczy chryzantem po rude grzyby i złociste dynie. Straganiarze weseli jak nigdy pociągają krople przeciw odmrożeniom. Kto wymyślił, że jesień to chandra, depresja i choróbska, nie ma pojęcia o życiu. Zalecam mu natychmiastową przeprowadzkę poza miasto. Tu na wsi dostrzeże – choć może dopiero po jakimś czasie – że w przyrodzie wszystko ma swój głęboki sensi że warto się jej pilnie uczyć bez protestów. ...Poza tym... – Nawet z kataru można mieć przyjemność – mawiał mój tato, gdy mama wychodziła z pokoju, w którym zaczynał kichać. Wszystkim życzę dużo radości i zdrowia – na wszelki wypadek. Zapraszamy na stronę internetową www.weranda.pl.


Pozdrawiam
Teresa Jaskierny
Fot. Andrzej Szeliński

Zobacz również