Kolorowe kwiaty – wzory ze starych zielników, bajkowe motyle i ważki to najnowsza stołowa moda.
Są dwie szkoły kompletowania zastawy stołowej. Wystarczy kilka wizyt „w gościach”, by się przekonać. Pierwsza to serwisy pod linijkę: wszystko z jednej kolekcji, jeden kształt i kolor, jednakowe ornamenty. Każde naczynie musi pasować do całości, co czasem może być dość trudne, zwłaszcza gdy serwis już od dawna nie jest produkowany. Najlepiej więc wykorzystać klasykę – białe talerze o jak najprostszych kształtach. Do takich najłatwiej coś dopasować.
Druga szkoła to całkowita dowolność, stołowy patchwork, w którym na pierwszy rzut oka liczy się tylko funkcja (żeby było na czym podać), a reszta (różnorodność kształtów, kolorów, wzorów i tworzyw) jest wyłącznie wyrazem fantazji gospodarzy. Właśnie fantazji, pomysłowości i smaku, bo zbieranie naczyń nie od kompletu nie ma nic wspólnego z przypadkowością czy dekoratorskim niechlujstwem. Karuzela kolorów i deseni to też styl. Można też połączyć obydwa nurty, zestawiać, by było i elegancko, i różnorodnie i tak, że nikt inny nie będzie miał podobnie. Biała porcelana, miśnieńskie salaterki z cebulowym wzorem, cynowe czy srebrne patery, do tego półmisek z Bolesławca, rżnięte szkło, gdzieniegdzie kryształowy kieliszek. Stare gliniane miski, dzbanki, kubki, znalezione na strychach i pchlich targach, świetnie się dopasują do wiosennego stołu. Nawet jeśli nie od pary, podkreślą niepowtarzalny klimat okazji. W zależności od jej rangi można użyć nawet kolorowych naczyń z tworzywa – to też będzie miało swój urok.
Tekst: Michalina Kaczmarkiewicz
Fotografie: Stockfood/Free, Serwisy Prasowe Firm
www.villeroy-boch.com
www.villaitalia.pl
www.theoldhouse.eu
www.zarahome.com
www.almi-decor.com
www.artglasplus.com.pl
www.ceramikamillena.pl