Zdrowy post
Dla katolików to kwestia wiary. Dla reszty cztery tygodnie postu przed Wielkanocą będą po prostu zdrową i potrzebną dietą oczyszczającą.
Pościć powinniśmy dwa razy w roku, a właśnie teraz, na wiosnę, czas jest najlepszy. I nieistotne, czy wybierzemy formę light – i na kilka tygodni zrezygnujemy z cukru, papierosów lub alkoholu, czy hardcore – zapomnimy o mięsie albo zafundujemy sobie dietę oczyszczającą.
Najważniejsze, żeby zrobić to, o czym jesteśmy przekonani, że wyjdzie nam na zdrowie. Klasyczne oczyszczanie to jedzenie wyłącznie gotowanej kaszy jaglanej, gryczanej lub pszenicy. Bez soli, cukru i tłuszczu.
Powinno potrwać trzy tygodnie, chociaż już w pierwszych czterech dniach z organizmu wydalanych jest 60 procent toksyn.
Kasze po uprażeniu na sucho gotujemy w wodzie. Można dodać do nich szczyptę kurkumy czy ulubionych ziół. Pszenicę zalewamy wodą na noc, a potem gotujemy do miękkości.
O to, jaki rodzaj diety będzie dla was najlepszy, zapytajcie jednak lekarza, bo jeśli na przykład brakuje wam potasu, nie możecie sobie pozwolić na jeszcze większe jego niedobory. W takim przypadku odpowiednia będzie dieta ziemniaczana. Ziemniaki gotujemy i jemy w mundurkach, a wodę z gotowania wypijamy. Bogata w potas jest też zupa pomidorowa, która podczas diety składa się wyłącznie z pomidorów ugotowanych bez soli.
Jeśli tak ostry post nam nie odpowiada, możemy do kasz i pszenicy dołączyć warzywa. Szczególnie cenne są szparagi (wodę z ich gotowania także można popijać). Wersja uboższa: zamiast szparagów – pory.
Furorę robi ostatnio zupa z tych warzyw zaproponowana przez Mireille Guiliano, autorkę bestsellerowej powieści „Francuzki nie tyją”. Pory zalewamy dużą ilością zimnej wody i gotujemy. Potem zjadamy zieleninę, a wywar pijemy w ciągu dnia.
Znakomite są też buraki. Można je ugotować, choć ja wolę pieczone. Nie tylko doskonale oczyszczają i odkwaszają, ale też są krwiotwórcze. A jakie słodziutkie!
No i nie zapominajmy o piciu. Musi być go dużo, dobrze, gdy jest przegotowane i gorące. Popijamy wodę, zioła, wywary z jarzyn albo zieloną herbatę.
Na koniec kwestia wagi, temat nieco drażliwy. Bo niby oczyszczamy się dla zdrowia, ale często sedno tkwi w kilogramach do stracenia. Najlepiej o nich nie myśleć. Zwłaszcza że pierwsze trzy, które znikną, to tylko woda. Wrócą natychmiast po zakończeniu diety. I nie jest to żadne jo-jo, tylko fizjologia. Natomiast następne kilogramy – kto wie, może opuszczą nas na zawsze?
Tekst: Maria Dracz
Za konsultację dziękujemy lek. med. Ewie Czerwińskiej
Fotografie: Be&W, Stockfood/Free