Torowi zawsze podobały się wiejskie klimaty, surowe drewno, kamienie. Na wsi musiał także polubić śnieg i podróże saniami, bo samochód zakopałby się w pierwszej zaspie koło jego stodółki niedaleko Oslo.
Wszystkiemu winny rytuał, któremu hołdują Tor i jego przyjaciółka Benthe Stiansen. Znają się od ponad 20 lat. Ilekroć jedno przeprowadza się na nowe miejsce, zaprasza drugie, by pomieszkało tam przez jakiś czas. – Taka chwilowa podmiana domów – tłumaczy ze śmiechem Norweg.
Kiedy Benthe przeniosła się na wieś, sto kilometrów od Oslo, Tor spakował walizki. Miał pomieszkać tylko przez miesiąc. Jednak gdy zobaczył stojącą w pobliżu stodołę, stracił głowę. – W głębi duszy jestem chłopakiem ze wsi i zawsze chciałem osiąść w takim miejscu – wyjaśnia. Można o nim powiedzieć, że to człowiek orkiestra. Maluje obrazy, pisze wiersze, robi i stylizuje zdjęcia. Zajmuje się także projektowaniem wnętrz oraz… fryzur. Nic dziwnego, że stodołę wyremontował i udekorował sam. – Za wystrój wnętrz zabrałem się po raz pierwszy, gdy miałem dwanaście lat. Był to mój pokój w rodzinnym domu – opowiada z powagą.
Skromną, ale solidną stodółkę zamienił w loft z kuchnią i pracownią. Postawił na naturalny wygląd i miejscowe materiały. Drewniane, zbudowane z grubo ciętych pni ściany zostawił nietknięte. Tylko w kuchni postanowił je pomalować na subtelne odcienie bieli. Drzwi wejściowe ozdobił ceramicznymi rybkami. Zadbał o to, by wszystkie okna, tak jak oryginalne, miały nałożone drewniane krzyże. Mieszkańcy Norwegii wierzyli dawno temu, że odstraszą w ten sposób wiedźmy i powstrzymują je od rzucania klątw.
Sam wystrój to mieszanka stylów, która, zgodnie z teorią Tora, odpowiada jego osobowości. W sypialni namalował na suficie iluzoryczną kopułę. Aby wnętrza były przytulne, meble do siedzenia przykrył starymi skandynawskimi tkaninami w klasyczne wzory. Trzymając się rustykalnej poetyki, Tor obił nowoczesną wannę drewnianymi deskami. Dzięki temu łazienka przypomina tradycyjną saunę. Własnoręcznie ułożył także wzór z kamyczków na podłodze. Motyw wody powraca w kuchni, gdzie u zbiegu sufitu i ścian pojawiają się dziwne zacieki. – Znajomi myśleli, że mam kłopoty z rurami – śmieje się gospodarz. Znaki namalował sam. Bez szczególnego powodu, po prostu uznał, że będą tam pasować. Obok wypisał swoje motto: „Życie nie jest łatwe, ale fantastyczne”.
Tora najczęściej można spotkać w pracowni malarskiej. To jego królestwo. Zimą, gdy potrzebuje czegoś ze wsi, wsiada na sanie zwane „spark” i rusza w drogę. Latem, po całym dniu pracy, kąpie się w pobliskim jeziorze Mjosa, a potem wędruje z przyjacielską wizytą do Benthe. Siadają razem na werandzie i rozmawiają o poezji i sztuce, patrząc w gwiaździste niebo.
Tekst: Inside/East News
Tłumaczenie: Stanisław Gieżyński
Stylizacja: Tor Halvorsen
Fotografie: S. dos Santos/Inside/East News