Uroczysko Zaborek – podlaskie smaki według przepisów prababci
PensjonatyLatem uwijają się jak w ukropie. Długie upalne dni upływają pod znakiem kompotów i przetworów – powidła, musy, pikle, kiszonki i marynaty jedne po drugich wskakują do słoików. To też idealny czas na nalewki i soki, owocowe lub warzywne, z dodatkiem ziół i pospolitych roślin.
– Od lat próbujemy odczarować niedoceniane na polskich talerzach przydrożne chwasty – mówi Kasia. – Z pomocą przychodzi nam Alinka, nasza zielarka, która na jadalnych roślinach zna się jak mało kto. Nieraz pojawia się na ganku Starej Plebanii z koszem pełnym dobroci z pobliskich pól: kurdybanku, pokrzywy, listków tasznika i krwawnika, komosy, podagrycznika – wylicza.
Zioła i chwasty, świeżo zerwane lub ususzone, trafiają do kuchni, a tam gospodynie, Małgosia i Dorota, przerabiają je na pasty i sałatki, doprawiają nimi sery, placki ziemniaczane i naleśniki. Gdy do kuchni wpadnie Alina, od razu szykuje napary – herbatki ziołowe z melisy, pokrzywy i gwiazdnicy, syropy sosnowe i z fiołków. Goście je uwielbiają i coraz częściej dopytują, co i kiedy zbierać, jak suszyć i komponować.
Między Starą Kuźnią a Plebanią jest zielnik. Rosną tu koper, szałwia, szczypior, melisa, a także kilka rodzajów mięt i bazylii. Tuż obok – warzywnik, a w nim sałaty, rzodkiewka, marchew, cebula, seler, kalarepa. Z drugiej strony uroczyska, pod Leśniczówką, ciągnie się pole dyniowe. Najpierw będą smażone kwiaty, potem kremy, placuszki i pyszne marynaty. – W naszej rodzinie zawsze przywiązywano dużą wagę do jedzenia i dobrej jakości produktów. Co możemy, uprawiamy sami – wyjaśnia Kasia.
Dziadkowie jej taty prowadzili przed wojną restaurację w Janowie Podlaskim. W ich domu królowała tradycyjna staropolska kuchnia. – To dzięki prababci Bolci po dziś dzień gotujemy krupnik z guglami i mamy przepis na wybitną szarlotkę. Z kolei babcia ze strony mamy była bardziej otwarta na nowinki. Zbierała nowe przepisy i z wypiekami na twarzy je testowała, szczególnie ciasta, sałaty i przystawki. To ona z moją mamą dbały o podniebienia pierwszych gości – opowiada.
– To nie muzeum, u nas można wszystkiego dotknąć – mówi z uśmiechem Kasia. – Rozmach i urodę uroczyska zawdzięczamy mamie. Miała parę, intuicyjnie wyczuwała, które budynki warto przenieść, a gdy tata zrobił już całą brudną robotę, z wdziękiem zabierała się do urządzania wnętrz – dodaje.
Uroczysko, choć istnieje od 25 lat, wpisane jest do rejestru zabytków – dzięki wyjątkowej architekturze. Przed laty Lucyna i Arek, rodzice Kasi, wpadli na pomysł, by przyjmować u siebie gości. I zamiast wznosić nowe budynki, postanowili ratować stare.
Najpierw przenieśli Starą Plebanię z 1880 roku, potem przyszła kolej na Bielony Dworek, Leśniczówkę, wiatrak i kościółek, którego przywieziona w całości wieża rozsypała się dosłownie u progu Zaborka. W siedlisku są także charakterystyczne dla południowego Podlasia kapliczki, przydrożne krzyże i figury. Są tu stara drewniana kuźnia z prawdziwym miechem, drewniane spichlerze oraz ruska bania.
Od początku wiedzieli, że kuchnia będzie tradycyjna. Lucyna czerpała z doświadczenia mamy i teściowej, jednocześnie chętnie zaglądając do garnków młodszych gospodyń. – Na wsi goście oczekują tradycyjnych prostych dań – mówiła.
– Oczywiście nasza kuchnia jest uwspółcześniona i lżejsza niż dawniej, jednak wciąż prym wiodą klasyki: parowańce z jagodami lub musem malinowym, baby ziemniaczane z sosem kurkowym, kotlety z kiszonej kaszy gryczanej oraz plejada pyz, cepelinów i klusek. Do tego pyszne i zdrowe domowe nalewki, które robimy całą rodziną: pigwówka, dereniówka, smorodinówka – wylicza Kasia. – Spragnionym wrażeń proponujemy smażone w cieście kwiaty akacji, czarnego bzu i stokrotki. Wszystko z własnego ogródka.
Więcej zdjęć obejrzysz w galerii.
Kontakt do właścicieli: zaborek.com.pl
TEKST I STYLIZACJA: Agnieszka WRODARCZYK/HAPPY PLACE
ZDJĘCIA: MICHAŁ SKORUPSKI
Wypróbij przepisy z Uroczyska Zaborek:
Blinki z łososiem w buraczkach
Parowańce z jagodami
Bliny żmudzkie z boczkiem i śmietaną