wnętrza w stylu klasycznym

Dom na Podlasiu: rustykalne wnętrza pełne staroci

Domy w Polsce

To niespokojne duchy, nigdzie nie potrafią zagrzać długo miejsca. Co kilka lat przeczesują Puszczę Augustowską i Suwalski Park Krajobrazowy w poszukiwaniu nowych wyzwań. Wszędzie jeździ z nimi kufer po pradziadkach – rodzinny skarb, dla którego zawsze znajdą miejsce. Lornetkę muszą mieć pod ręką, a najlepiej dwie. Jedna zawsze leży na parterze, druga na piętrze. Na wypadek, gdyby z lasu wyszła rodzina łosi, która lubi popijać wodę z jeziora Postawelek.

reklama
jak zaaranżować taras
Kto tu mieszka? ALDONA  z mężem MIRKIEM, pasjonaci rustykalnych wnętrz i poszukiwacze staroci.

Skąd wiedzieć, czy działka pod dom jest odpowiednia? To się czuje!

Wzgórze, na którym pobudowali się Aldona i Mirek, jest doskonałym punktem obserwacyjnym. W dole błyszczy jezioro Postawelek z wpadającą do niego rzeką Szeszupą, która płynie aż do Niemna. Po rozpościerających się dookoła polach i łąkach biegają lisy i dziki. Od czasu do czasu na skraju lasu pojawia się rodzina łosi, zmierzająca w kierunku rzeki. Raz nawet Aldona dostrzegła z okna sypialni sarnę z maluchami.

I pomyśleć, że gdy Mirek przyprowadził ją tu po raz pierwszy, była rozczarowana. – Strome podejście oraz trawa wygryziona przez pasące się krowy nie zrobiły na mnie dobrego wrażenia. Ale on wiedział, co robi – mówi z uśmiechem.
– Celowo poprowadził mnie na wzgórze od najmniej atrakcyjnej strony, bym na szczycie zaniemówiła z zachwytu. I faktycznie, gdy zobaczyłam tę zagubioną w lesie polanę, udało mi się wykrztusić z siebie tylko trzy słowa: „To jest to!”. Jeszcze tego samego wieczoru zadzwonili do pośrednika. A następnego dnia wpłacili zaliczkę. 

Dom w przyczepie przy placu budowy

Okolica wygląda cicho i spokojnie, ale budowa przypominała film grozy. Dom stawiała zaprzyjaźniona ekipa z Łap koło Białegostoku. Lato było niespokojne i to, co najważniejsze, czyli ustawianie szkieletu oraz więźby dachowej, odbywało się w ekstremalnej, burzowej pogodzie, przy huraganowym wietrze i niespotykanych ulewach. 
– W tym czasie mieszkaliśmy w przyczepie campingowej i często zdarzało się, że część naszych rzeczy musieliśmy wyławiać z jeziora lub szukać ich w lesie – wspomina Aldona. 
– Tak się baliśmy, że postanowiliśmy natychmiast ubezpieczyć budowę i z duszą na ramieniu czekaliśmy 24 godziny, aż polisa zacznie wreszcie działać.

W poprzednim, miejskim życiu Mirek przepracował szmat czasu w biurze projektowym. Dzięki temu sam wszystko rozrysował i zaplanował. – Prawdziwym utrapieniem okazała się kwestia prądu. Podłączenie do niego naszej polany trwało równe pół roku. – Mirek aż wzdryga się na samo wspomnienie. Po chwili jednak uśmiecha się pod nosem. – Ponieważ przez długie miesiące panowały wokół egipskie ciemności, zaopatrzyłem nas w latarki czołowe, jak znalazł, gdy wieczorem chcieliśmy sobie poczytać. Było za to zabawnie, gdy zaczynaliśmy rozmawiać, bo oślepialiśmy się nawzajem – dodaje.

Jak urządzić dom starociami?

Chcieli stworzyć rustykalny dom, które będzie wyglądał na nieco nadgryzione zębem czasu. Wiedzieli, że stylizowanie nowego na stare to dość ryzykowny pomysł, ale są zawodowcami. Od lat zajmują się budową i aranżacją rustykalnych wnętrz, nie tylko dla siebie. Wrażliwi na sztukę oraz urodę rzeczy dawnych, polują na perełki, przeczesują targi staroci, z uwagą śledzą lokalne ogłoszenia.

O szafę walczyli na aukcji internetowej. Ma prawie 100 lat i jest świetnie odnowiona. Kinkiety, lampy i żyrandole kupili u pana Darka w Pieckach. – To zaprzyjaźniony sklep ze starociami. Jest naszym odkryciem, odkąd przeprowadziliśmy się na Suwalszczyznę z Białegostoku, i często do niego wracamy – mówią gospodarze.
 

aranżacja sypialni
Mają oko do skarbów – w stercie pozornie bezwartościowych przedmiotów zawsze wygrzebią coś unikatowego.

Życie w rytmie slow

Trafiają do nich ludzie tak jak oni kochający przyrodę, nierzadko artystyczne dusze. Często się zaprzyjaźniają. Proponują wino na tarasie, wspólną kolację i nie wiedzieć kiedy, zarywają noc z gośćmi. Potem latami piszą do siebie listy. Cieszą się, że teraz, gdy sami mniej podróżują, świat przyjeżdża do nich.

Zapytani o najszczęśliwszy moment na wzgórzu zgodnie przyznają, że był to dzień, w którym ujrzeli od zewnątrz swój oświetlony dom. To symboliczne pożegnanie z ciemnością zapamiętali dużo lepiej niż pierwszą noc czy parapetówkę. Wtedy na dobre rozstali się z przyczepą, a czołówki zostawili sobie na pamiątkę. Będą wędrować z nimi od siedliska do siedliska, podobnie jak lornetki. Nowa wymarzona działka już na nich czeka.

Zobacz zdjęcia rustykalnych wnętrz tego domu.

Tekst i stylizacja: Agnieszka Wrodarczyk/HAPPY PLACE
Zdjęcia Michał Skorupski

Zobacz również