Więcej niż stajnia
Na dzień dobry i dobranoc słyszą rżenie koni. Zamiast wczasów mają wakacje w siodle przez cały rok. Witajcie w Jagodnem, u Irka i Natalii.
Helena, córka Natalii i Irka, dostała już swojego pierwszego konia. To kasztanowata Miśka, leciwa i bardzo spokojna hucułka. Mały Antek, zamiast jeździć, na razie woli pobiegać.
Kiedy dzieci pójdą już spać i wszystko wokół cichnie, Natalia siada przed domem i słucha... Konie parskają w stajni, u sąsiada zaszczeka pies. Wtedy cała domowa psiarnia u jej boku czujnie podnosi głowy: Masza, Havranek, Neli i Tola, rasowe Jack Russell terriery, oraz dwa kundelki podrzutki – Ita i Mop. Tylko najstarsza w stadzie, głucha już „babcia” Blondi drzemie spokojnie w koszyku.
Za kilka godzin pierwsze promienie słońca obudzą Irka. Zawsze wstaje pierwszy i jeszcze przed śniadaniem odbywa trening bryczką. Zaprzęga do niej cztery siwe kłusaki ślązaki, z którymi startował na mistrzostwach świata i Europy.
Dyscyplina w sporcie
Od treningów nie ma wakacji, bo w sporcie, żeby mieć wyniki, trzeba narzucić sobie dyscyplinę i regularnie ćwiczyć. A w Jagodnem wszyscy mierzą wysoko. Irek jest drużynowym wicemistrzem świata w powożeniu zaprzęgami parokonnymi i kilkakrotnym medalistą mistrzostw Polski. Natalia jest trenerką jeździectwa, wicemistrzynią w halowym pucharze Polski. Tytuł zdobyła na gniadym Emolu.
– Bardzo lubi towarzystwo ludzi, przychodzi na gwizdnięcie i rży, kiedy słyszy mój głos – opowiada Natalia.
We wrześniu Emol poleciał za ocean. Nie, nie został sprzedany – na to Natalia nigdy by się nie zgodziła, za żadne pieniądze, choć miała już kilka zagranicznych ofert. Razem z Karoliną Karwowską, swoją drugą amazonką, startował na paraolimpiadzie w Rio de Janeiro. Natalia od dwóch lat trenuje kadrę narodową w paraujeżdżaniu i użycza swojego konia najlepszej zawodniczce.
Trening kadry
– Trening osób z niepełnosprawnością jest o wiele trudniejszy – tłumaczy – bo wymaga świetnie wyszkolonego wierzchowca. Musi reagować na najmniejszy impuls, a jednocześnie wybaczać błędy i mieć łagodny charakter. I taki właśnie jest Emol.
Natalia przyznaje, że imponuje jej determinacja niepełnosprawnych jeźdźców i ich odwaga w pokonywaniu trudności. – Dodają mi sił, kiedy sama zaczynam narzekać, że mi ciężko – tłumaczy. Trzeba naprawdę dużo samozaparcia, żeby – jak Karolina – dojeżdżać na lekcje 150 kilometrów.
Irek pierwszy raz przyjechał do Jagodnego, by kupić siodło. Pracował wtedy w Janowie Podlaskim, lecz miał już kilka swoich koni. Okazało się, że na sprzedaż jest nie tylko siodło, ale i cały majątek.
Przed laty w tej małej wsi niedaleko Siedlec hodowano konie, lecz spadkobierców zmarłej właścicielki jeździectwo nie interesowało. Zachowały się: zabytkowa stajnia, spichlerz, stary drewniany dom, a w nim przedwojenne meble. Gdyby Irek miał wówczas opisać miejsce ze swoich marzeń, wyglądałoby dokładnie tak. Po kilku miesiącach już tu mieszkał. A z nim psy i konie. Natalia dołączyła kilka lat później.
Naderwane ścięgno w „Złotopolskich”
Najpierw zapisała się do Irka na kurs powożenia. Tak dla rozrywki, bo zawodowo jeździła u Sabiny i Stefana Jerzaków w podwarszawskim klubie Dworek. Półtora roku później trener i uczennica jechali na swój ślub, oczywiście bryczką zaprzężoną w cztery ogiery. Ten sielski obrazek psuła tylko ręka panny młodej w gipsie. Kilka dni wcześniej Natalia naderwała sobie ścięgno na planie „Złotopolskich”, gdzie powoziła w jednym z odcinków. By nie szpecić pamiątkowego zdjęcia z uroczystej ceremonii, gips po prostu zdjęła.
Ale z końmi tak już jest, że łączą ludzi. U Natalii i Irka można spotkać wielu koniarzy, wśród nich często znane twarze. Wpadają tu m.in. Marek Siudym i Karol Strasburger. Obaj aktorzy, o czym nie wszyscy wiedzą, to świetni jeźdźcy.
Pensjonat w spichlerzu
Dla znajomych i kursantów gospodarze w starym spichlerzu urządzili pensjonat. A w głównej sali jesienią i zimą Irek organizuje kameralne koncerty. Sam gra na gitarze i śpiewa, zaprasza też innych artystów, np. Mirosława Czyżykiewicza i Antoniego Murackiego z repertuarem Jaromira Nohawicy. Jak to możliwe, że przy tylu obowiązkach i pasjach znajduje jeszcze czas na rysowanie koni? Przecież to sportowiec – trening czyni mistrza.
Tekst i zdjęcia: Monika Filipiuk-Obałek
Kontakt do właścicieli: Natalia i Ireneusz Kozłowscy, jagodne.com.pl