
Dom z widokiem za milion dolarów - rustykalne wnętrza w sercu Suwalszczyzny
Domy w PolsceJak duży jest dom? – Osiemdziesiąt metrów na parterze, taras plus widok – wylicza Mirek. Ten widok robi tutaj całą robotę.
To dla niego kupił działkę i tak usytuował na niej budynek, aby można było z okien podziwiać okolicę.
A miejsce jest wyjątkowo urokliwe, znajduje się na skraju Suwalskiego Parku Krajobrazowego. Teren jest pofałdowany, poprzecinany jeziorami, takie małe Bieszczady.
Od strony wody i nieba dobudował więc ogromny taras i urządził go jak dodatkowy pokój. Ma tu łóżko, idealne do czytania i popołudniowych drzemek.
Jest stół, świeczniki, regał na zioła i kwiaty…
Kto tu mieszka?
Mirek z żoną Aldoną oraz kundelką Luizą i kotem Kitkat.

Drewniany dom na skraju Suwalskiego Parku
Do momentu, w którym Mirek może przesiadywać na tarasie z widokiem za milion dolarów, droga była długa.
To dziesiąty dom, który zaprojektował, choć z zawodu nie jest architektem.
Sam mówi o sobie „pasjonat”. Słowo idealnie oddaje jego zamiłowanie do detali i sielsko-anielskiego stylu, w którym urządza wnętrza. Historia zaczęła się 40 lat temu nad jeziorem Blizienko.
To tam zaraził się klimatem rustykalnych wnętrz, które z czasem ewoluowały. Powstawały kolejne siedliska. Dziś w jednym
z nich, który jest pod wynajem, zarządza żona. Obok powstaje dom dla przyjaciela, gdzie Mirek pełni nadzór artystyczny.
– Ten, w którym mieszkamy, jest najlepszy – zachwala. – Nie za duży, łatwy do sprzątania. Funkcjonalny, z salonem, kuchnią, łazienką na dole i sypialniami na piętrze.
Stoi na idealnej działce o powierzchni 3 tys. metrów, która zapewnia intymność.
Zobacz koniecznie: 10 najpiękniejszych domów w stylu rustykalnym z sesji Werandy Country

Razem, ale niezależnie – duet idealny. Harmonia w stylu country.
– Ale twoja żona ma gust – zachwyca się każdy, kto zobaczy wnętrze.
– Dlaczego? To ja dobrałem płytki, meble, nawet talerze i koronkowe obrusy – wyprowadza ich z błędu. Żonę Aldonę oczywiście często pyta o zdanie, bo ma podobny gust
i jest dla niego autorytetem. Oboje zajmują się aranżacją wnętrz, ale nie wchodzą sobie w paradę, tylko wspierają się wzajemnie.
– Ustalamy, kto w którym domu ma decydujący głos,
co nie znaczy, że nie dochodzi do drobnych spięć – śmieje się Mirek. Wnętrza zawsze były dla nich priorytetem.
Nawet gdy byli bardzo młodzi i nie mieli jeszcze samochodu, urządzili się idealnie, a drobne meble wozili pociągiem z Warszawy.
Każde z kolejnych mieszkań i domów sprzedali ze wszystkim, co w nich było. Nowi właściciele nie musieli się nawet martwić o kolor zasłon.
– Zawsze budujemy dla siebie, urządzamy też ogród – podkreśla Mirek.
– A kiedy przychodzi finał prac, trochę pomieszkamy, nacieszymy się. Potem czujemy, że nas nosi, że czegoś brakuje, i przeczesujemy okolicę w poszukiwaniu nowych wyzwań, aby zacząć wszystko od początku.

Stylowy funkcjonalizm z duszą - styl country w praktyce
Po tylu doświadczeniach Mirek ma już swoje idealne rozwiązania, które są jego znakiem rozpoznawczym.
Zaczęło się od domów drewnianych, w stylu kanadyjskim, teraz stawia murowane z białym tynkiem i romantycznymi drewnianymi koronkami.
Dodaje kolorowe okiennice, w tym wypadku chabrowe. Barwy powtarza we wnętrzu. Wystarczy spojrzeć na terakotę w salonie, która wygląda, jakby miała ze sto lat.
Chabrowe są fotele i kanapa, a także zwieńczenie kredensu. Do koncepcji pasują nawet naczynia.
Kolejnym patentem jest urządzanie kuchni. Zamiast szafek gospodarz muruje blat, pod którym stawia sprzęty, a za zasłonkami umieszcza półki na naczynia.
Blat zawsze wykłada płytkami. Na ścianie wiesza nadstawkę z kredensu. Zazwyczaj maluje ją na biało.
To bardzo efektowne i oszczędne, bo klasyczne meble sporo by kosztowały.
Zobacz też: Wnętrza w stylu rustykalnym i życie blisko natury
– U siebie kuchnię zrobiłem sam. Dzięki temu uniknąłem dąsania się zaprzyjaźnionej ekipy budowlanej – śmieje się.

Stare meble w nowej odsłonie
Kolejny pomysł ma na meblowanie. W większości rzeczy pochodzą z odzysku. Wybiera takie do wstawienia, ewentualnie przemalowania.
Nabytki najpierw trafiają do pracowni, która znajduje się pod tarasem. – Fotel do holu kupiłem w Żytkiejmach, skrzynia jest współczesna, holenderska.
Zmieniłem jej tylko kolor. Jadalnię znalazłem w sklepie Aga w Białymstoku, małopolski kredens na OLX, a złocone lustro do łazienki w sklepie ze starociami w Pieckach – wylicza.
Mirek lubi też meble oczyszczone do gołego drewna. Zajmuje się tym jego kolega, który zdejmuje stare farby chemicznie.
Dzięki temu nienaruszone są zdobienia, które mogłyby zniknąć podczas szlifowania.
Poza tym gospodarz ogromną wagę przywiązuje do płytek, szydełkowych firanek i obrusów, miedzianych i szklanych akcesoriów łazienkowych, pościeli z falbankami...
Ustawia przedmioty, poprawia.
– Mieszkam tu od czterech lat i nigdzie mnie nie ciągnie – mówi. – Nawet zimą jest fajnie.
TEKST: Beata Woźniak
ZDJĘCIA: michał skorupski stylizacja: AGNIESZKA WRODARCZYK/Happy-place.pl