dom w górach izerskich

Tak mieszka się w Górach Izerskich – dom, w którym natura gra pierwsze skrzypce

Domy w Polsce

Meble z odzysku, stolarka lokalnych rzemieślników i wspomnienia wypraw do Afryki – a wszystko to z nutą szałwiowego koloru. Joanna i Jerzy odzyskują tu wewnętrzną równowagę.
Droga faktycznie kończy się na domu Joanny i Jerzego. Do niedawna była to zwykła szutrówka, ale gmina na części położyła asfalt. Wiedzie przez mostek nad potokiem Czarnotką i Joanna śmieje się, że gdyby się zawalił, zostaliby odcięci od świata. Samo w sobie nie byłoby to takie złe, bo przecież z Jerzym szukali takiego właśnie miejsca odosobnienia. 

reklama

Kto tu mieszka?

Joanna i Jerzy, czasem dzieci, rodzina i przyjaciele. Instagram: @rownowaznia_izery

 

dom w górach

Odgłosy natury zamiast miejskiego zgiełku

Tu od bladego świtu słychać ptaki, potok szumi (trzeba się przyzwyczaić!), a w nocy widać wszystkie gwiazdy na niebie.
W okolicy świeci tylko jedna latarnia – przy tej wyremontowanej przez gminę drodze.
W Góry Izerskie przyjeżdżali od wielu lat. Jerzy bardziej dla długich wędrówek, Joanna – żeby studiować jogę.
Oboje jednakowo zachwycali się regionem i mieszkającymi tu ludźmi. – W każdej wiosce ktoś coś robi sam, czy to ser i chleby, czy mozaiki albo piękną stolarkę – zauważa Joanna. Okolica przyciąga artystów i różne nietuzinkowe postacie, w Wolimierzu działa teatr Klinika Lalek. Pasował im ten klimat.
Z czasem zaczęli myśleć, by kupić nieopodal dom.

stary dom

Stuletni dom ze stodołą, który dostał drugie życie

Szukali i oglądali, ale żaden nie skradł im serca. Zdecydowała odrobina szczęścia i przypadku.
Joanna zobaczyła ogłoszenie o sprzedaży, a że Jerzy akurat był na wycieczce w górach, podjechał spotkać się z właścicielem.
Wyprzedził innych chętnych, na dodatek gospodarz go polubił.

Tym sposobem zostali właścicielami stuletniego domostwa łączonego ze stodołą, w okolicy kiedyś zamieszkałej przez rodziny górników z pobliskich kopalni.

Zobacz też: Stary dworek na końcu świata.

wnętrze pełne światła

Projekt wnętrz pełen światła

Mieli na niego swój pomysł. Przede wszystkim wpuścić do środka więcej światła.
Miejscowe gospodarstwa mają zazwyczaj niewielkie okna, a Joanna dwadzieścia lat przemieszkała za granicą i przyzwyczaiła się do wszechobecnego słońca.

Jerzy, który parę butikowych hoteli w życiu zbudował, bardzo doceniał ułożenie domu względem kierunków świata.
Wnętrze zorganizowali tak, że kuchnia jest od wschodu, a salon – od zachodu. Śniadania je się więc wraz z wędrującym ku górze słońcem, a wieczorem można siedzieć na kanapie i podziwiać piękne zachody.

Zobacz: Ukryte siedlisko w sadzie: dom, który pachnie jabłoniami

remont starego domu

Remont pełen przygód 

Z pomocą lokalnych fachowców rozpoczęli remont. Projektem wnętrza zajęła się Beata Szczudrawa z pracowni „Przez dziurkę od klucza”.
Kiedy wszystko było ustalone, okazało się, że… wali się dach. Lokalni fachowcy uratowali ich jednak przed katastrofą.

Właścicielka mówi dziś, że gdyby nie oni, siedzieliby teraz w kuchni pełnej śniegu.
Musieli się natrudzić, bo właśnie wtedy władze samorządowe postanowiły zburzyć mostek wiodący do ich domu.
Wszystkie materiały trzeba było nosić na plecach, przechodząc przez potok kładką u sąsiada. Most został w końcu odbudowany, ale remont się przeciągnął.

 

Szałwiowe detale we wnętrzu

Mistrzowie i pasjonaci – tak Joanna mówi o lokalnych rzemieślnikach, którzy pomogli nadać domowi obecny kształt. Pan Władek stworzył kuchnię i meble do łazienek. Pan Tadeusz odnowił meble, kufry, biurka i szafki. Wreszcie pan Maciej zrobił drewniane okna i drzwi, do których inspirację Joanna znalazła, oglądając miejscowe chałupy. Ich kolor zaś wziął się od… niedużego dzbanka, który pozostał w domu po poprzednich właścicielach. Joanna znalazła go w szafce i uznała, że to idealna barwa. Pozostawało tylko znaleźć farbę w zbliżonym – szałwiowym – kolorze.

Zobacz też: Dom pod słonecznikami, który skradnie twoje serce

kolor szałwii we wnętrzach

Dom, w którym przyroda zagląda przez okna

Pomalowali nią także zabudowę kuchenną. Podłogę znaleźli w ostatniej chwili, gdy dom był już prawie gotowy. Wpadła im w oko piękna, wypalana cegła.
Chociaż nowa, wyglądała, jakby była sprzed stu lat. Ciekawym akcentem we wnętrzu są pamiątki z podróży, które właściciele uwielbiają.

Szczególnie upodobali sobie Afrykę, stąd też we wnętrzach znajdziemy na przykład masajskie rzeźby.
– Szukając domu, nawet nie marzyliśmy, że trafimy aż tak idealnie – mówią zgodnie gospodarze.
Wkoło gra „ptasie radio”, sarny podchodzą pod dom, grzyby rosną dosłownie za progiem.
Można relaksować się na miejscu, można ruszyć na wędrówkę w góry.

To po prostu wspaniała okolica, żeby odzyskać wewnętrzną równowagę.
Joanna, nauczycielka jogi Iyengara, najlepiej wie, jak bardzo jest ona w życiu ważna.

ZDJĘCIA: MICHAŁ SKOrUPSKI  
stylizacja: AGNIeSZKA WRODARCZYK/HAPPY PLACE  
TEKST: STANISŁAW GIeŻYŃSKI

Zobacz również