
Dom pod słonecznikami, który skradnie twoje serce
Domy w PolsceTo nie jest zwykły dom – to miejsce, w którym marzenia o życiu bliżej natury stały się rzeczywistością. Iza i Krzysztof stworzyli przestrzeń, gdzie drewno, wspomnienia i pasja do pięknych wnętrz spotykają się z codziennością wypełnioną zapachem sosny, śmiechem córek i spotkaniami z przyjaciółmi.
Kto tu mieszka?
Iza (polonistka) i Krzysztof (inżynier) z córkami Idą (starsza) i Niną. @na_facjatce

Szybka przeprowadzka - z kamienicy do lasu
Iza z Krzysztofem mieszkali w samiućkim centrum Szczecina, blisko Wałów Chrobrego.
Zajmowali poddasze w kamienicy.
Często odwiedzali przyjaciół Anię i Marka, którzy wyprowadzili się pod miasto, niedaleko jeziora Miedwie.
Zdarzyło się nawet, że przenieśli się do nich na tydzień. Okolicę znali więc doskonale. Kiedy nadarzyła się okazja kupna sąsiedniej działki, nawet się nie zastanawiali.
Postanowili, że zbudują dom i wprowadzą się, kiedy starsza córka Ida będzie szła do pierwszej klasy. Czasu nie było dużo.
Zaczęli w listopadzie, a po dziesięciu miesiącach żyli już wśród drzew. Znaleźli firmę z Kaszub, która dom złożyła w tydzień.
– To było niesamowite doświadczenie, jak sen. Zresztą firma nazywa się SenDom – śmieje się gospodyni.
– Jest cały drewniany, bo szkoda było te dechy, pęknięcia i dziurki zasłaniać – dodaje.

Prawdziwy styl vintage - z duszą i historią
Kolejna ekipa zrobiła w ekspresowym tempie dach.
W tym czasie Iza już szukała mebli i drobiazgów, w większości z drugiej ręki, bo urządzali się tanim kosztem.
Zasada była jedna, rzeczy musiały być z okolic Szczecina, aby nie jeździć po nie na drugi koniec Polski.
Znaleziska odbierał Krzysztof. Jeśli trzeba, trochę je podrasowywał, zanim trafiły do domu.
Tak było z popękanym stołem z Pogodna czy kredensem, który służy teraz za spiżarkę.
Ten zwyczajny mebel z lat 90. Krzysztof oszlifował i przemalował na biały kolor.
Styl? Nawiązujący do domu, w którym mieszkała Ania z Zielonego Wzgórza, i jej pokoiku na facjatce.
Zobacz też: Stodoła z niebieskimi drzwiami – siedlisko na Dolnym Śląsku w gospodarstwie po dziadkach
Nie przez przypadek zresztą. Iza prowadzi konto na Instagramie @na_facjatce. Lubi ciepłe, romantyczne wnętrza, takie, w których czujesz się wspaniale, jak na wakacjach. Zaczęła od urządzenia córce kącika vintage, kiedy jeszcze mieszkali w mieście. Potem, krok po kroku, przemeblowała całe mieszkanie. To wtedy odkryła sklepik ze starociami Eryka i Justyny przy ulicy Plater 8 w Szczecinie. Do dzisiaj do nich zagląda w poszukiwaniu skarbów.



Codzienność wśród sosen i dębów
Działka wokół domu jest trochę dzika, a powietrze pachnie jak nad morzem. Rosną na niej sosny, dwa dęby i malutka jabłonka.
Nie jest całkowicie ogrodzona, więc co i raz goszczą u nich sarny i jeże. Pagórki, które rozciągają się wokoło, przypominają im czasy dzieciństwa.
– Zawsze szukaliśmy kontaktu z przyrodą. Jestem dziewczyną z Warmii. Pochodzę z malutkiej wioski Galiny pod Bartoszycami.
Młodość spędziłam w Elblągu, skąd jest także mąż – opowiada Iza. Kiedy Krzysztof zmienił pracę, wylądowali w Szczecinie.
Potem przenieśli się na wieś.
Drzewa chronią ich ze wszystkich stron tak, że nie widać sąsiadów.
Oczywiście Ania z Markiem wpadają na piątkowe spotkania na tarasie przy butelce wina.
Często siedzą przy ognisku albo leniuchują na hamakach, spacerują nad jezioro poplażować, jeżdżą na rowerach.
– Dziewczynki chodzą pieszo do szkoły, a ja z kuchni obserwuję, jak idą drogą wśród drzew – zachwyca się Iza.
Zobacz koniecznie: Mieszkali w Bristolu, wrócili w Beskidy. Ich drewniany dom to bajka!

Słoneczniki w ogrodzie i w sercu
Przy domu rosną słoneczniki, kwiaty, które często pojawiają się w ich życiu. Obydwoje kochają malarstwo, a na półkach stoją albumy van Gogha. – Pewnego razu pojechaliśmy nawet z Krzyśkiem stopem do Arles, gdzie artysta tworzył. Po drodze spaliśmy w namiocie. Ależ to była wyprawa – śmieje się Iza. – Nawet na naszych zaproszeniach ślubnych były słoneczniki. Wreszcie mamy miejsce, gdzie mogliśmy je posadzić.
Zobacz też: Stara szkoła zamieniona w przytulne, rustykalne siedlisko

Kilka 'smaczków' dotyczących wystroju wnętrz:
Za fotel Motyl Iza zapłaciła 200 zł.
– Gość chyba nie wiedział, co robi – mówi o sprzedającym. Koza marki JØtul też nie była nowa, ale w doskonałym stanie.
Dom jest urządzony barwami natury – kolory wprowadzają kwiaty słoneczników i nawłoci.
Na podłodze leżą zwykłe panele. Za to sufit jest drewniany, pięknie rozbielony. Drewniane są też okna i prawie wszystkie meble.
Krzysiek położył trawertyn na ścianie za kozą i w kuchni nad blatem. przeszlifował też poniemiecki stół.
Poszukiwania prawdziwych thonetów cały czas trwają, aby zastąpić krzesła z Ikea. meble kuchenne są z ikea, ale kupione z odzysku razem z ceramicznym zlewem. Ponieważ blat nie do końca pasował, szczeliny zostały zasłonięte koszyczkami z zaprzyjaźnionego sklepu Ulica Ceramiczna.
Pod oknem stoi „skrzynia umarlaka” z Ikea, załadowana po brzegi przetworami.
Łóżko rattanowe jest z OLX, a szafki nocne to norweskie nakastliki. Przy stoliczku z lustrem stoi wiekowy thonet.
Hitem w tej łazience jest efektowna ściana, której każdy musi dotknąć. Wyłożona jest... winylowymi panelami z Castoramy. Na podłodze leży wykładzina. Umywalka wyszperana na OLX. To Villeroy & Boch z ceramicznym korkiem, który tak urzekł Izę.
ZDJĘCIA: IGOR DZIEDZICKI stylizacjA: JOANNA KOWALCZYK TEKST: Beata Woźniak