Gdy tysiące lat temu człowiek oswoił wilki, by zmienić je w swoich towarzyszy, zwierzętom tym obce były problemy z zębami, z którymi borykają się dzisiejsze psy. Przed chorobami chronił je kształt czaszki i używanie kłów zgodnie z przeznaczeniem.

Ale człowiek, jak to człowiek, po pewnym czasie znudził się wyglądem swojego podopiecznego. Zaczął ingerować w geny, choć nie miał jeszcze o nich pojęcia. Krzyżował ze sobą zwierzęta ze zniekształconą czaszką, krótszymi czy krzywymi łapami, osobniki wyjątkowo małe lub nadmiernie wyrośnięte. W wyniku tych eksperymentów powstały rasy o nienaturalnej budowie ciała. Cierpiące, niestety, na mnóstwo dolegliwości, w tym choroby zębów. Tryb życia, jaki człowiek narzuca swoim podopiecznym, odbija się także na kotach. Zamknięte stale w domach, jedzące inaczej niż dzicy przodkowie, często borykają się m.in. z przewlekłym zapaleniem dziąseł.

Małe psy, duży problem
Pierwsze lata życia mniejszego psa to nieustanne kłopoty z zębami. Najpierw mają problemy z wypadaniem mleczaków, które trzeba im usuwać u weterynarza. Zęby stałe, słabo zakorzenione w zbyt płytkich zębodołach, też dają do wiwatu. Chwieją się, osadza się na nich kamień, a bakterie z łatwością atakują przyzębie. Wszystko to prowadzi do przykrych dolegliwości, z których nieprzyjemny zapach jest najmniejszym i tylko naszym problemem.

W najgorszej sytuacji znajdują się mopsy i pekińczyki. Nie dość, że są małe, to jeszcze wyposażone w całkiem spłaszczoną, wręcz wklęsłą kufę. Ich jama ustna nie jest w stanie pomieścić pokaźnego uzębienia. Zęby nie rosną więc w prawidłowym ustawieniu. Trzonowce ustawiają się w poprzek, a to utrudnia prawidłowe ukrwienie zębów podczas gryzienia. W przypadku tych czworonogów musimy liczyć się z dość wczesną ich utratą. Ale spokojnie, wbrew pozorom wcale nie uprzykrza im to życia. Pozbywają się dyskomfortu związanego z bólem rozchwianych zębów. Miałam kilka pekińczyków i wszystkie radziły sobie doskonale, dysponując tylko zdrowymi dziąsłami. Oczywiście jedzenie musiało być na tyle rozdrobnione, by psy mogły je łykać bez konieczności rozrywania.

Dla psa: kości cielęce i marchew
Co zrobić, by ulżyć zwierzętom? Zacznę od pytania: do czego służą zęby? Oczywiście do gryzienia. Podawanie psom i kotom jedzenia, które nie wymaga prawie żadnego ruchu pyskiem, jest pierwszym krokiem do problemów. Co prawda ani pies, ani kot nie mają zębów służących do rozcierania pokarmu, ale dysponują potężnym orężem do kawałkowania posiłku. Jedzenie powinno być jak najmniej przetworzone i zawierać dużo sprężystych chrząstek i ścięgien. „Brzydkie” mięso pokrojone na spore porcje wymagające pogryzienia umożliwia bowiem odpowiednie ukrwienie zębów i dziąseł. Psy mogą też gryźć surową marchew. Pies powinien być też nauczony jeść kości od szczeniaka, dostawać je regularnie i najlepiej tylko cielęce. Z drobiowymi i wieprzowymi trzeba uważać, bo mogą zabić. Zbyt duży i nieregularny kostny posiłek też może kosztować życie. Oczywiście nie wszystkie psy są w stanie poradzić sobie z solidnymi gnatami. Yorki czy pekińczyki mogą o tym zapomnieć. Im wystarczą chrząstki.

Dla kota: podłużne kawałki karmy i ruch
Najlepiej nadaje się surowe mięso pokrojone w paski. Na początku połkną i zwymiotują. Potem nauczą się, że trzeba odgryzać po kawałku. Jeśli ktoś z czytelników widział, jak kot zjada upolowaną mysz, zrozumie, jakie to ważne. Aby odgryźć kawałek zdobyczy, kotowate żują, aż słychać chrzęst. W ich przypadku nie tylko dieta ma znaczenie. Tak samo istotny jest tryb życia. Powinien być jak najbardziej aktywny, co nie zawsze jest możliwe. Dlatego koty domowe często cierpią na zapalenie jamy ustnej. Poza tym poważne kłopoty ze stanem paszczy powodują wirusy choroby zwanej katarem kocim, Herpes virus, a szczególnie Calici virus. Ten ostatni jest przyczyną bardzo bolesnych nadżerek na dziąsłach i języku. Uniemożliwia to normalne jedzenie, dlatego tak ważne jest szczepienie przeciw tej chorobie.

Myć im zęby? Oto jest pytanie!
Moim zdaniem szorowanie kocich i psich kłów jest zamachem na ich godność osobistą. Zdarzają się osobniki, które znoszą to ze spokojem, ale nie sądzę, by były one zachwycone. Jeśli jednak mamy pekińczyka czy yorka i chcemy opóźnić zębowe kłopoty, przyuczajmy go do toalety jamy ustnej od pierwszych wspólnych dni. Z czasem się przyzwyczai. Pamiętajmy jednak, by pasta miała miły dla psa smak. Nie róbmy nic na siłę. Ja zdecydowanie namawiam na metody bardziej zwierzęce – chrząstki, marchewki, naturalna dieta i dużo ruchu!

Tekst: Dorota Sumińska
Zdjęcia: Shutterstock

Zobacz również