Św. Wawrzyniec patron ubogich
Widać go już z daleka, a wszystko przez wielki, metalowy ruszt w kształcie kraty, który trzyma w ręku. Jego pozostałe atrybuty – palmę męczeńską, diakońską dalmatynkę (szata liturgiczna), księgę czy sakiewkę – możemy znaleźć i u innych świętych. Ale takiego rusztu nie ma nikt.
Biedny Wawrzyniec został na nim upieczony w 258 roku. I to nie przez dzikie plemię kanibali, ale przez światłych Rzymian. I choć zginął w doborowym towarzystwie (razem z nim zamordowano sześciu innych diakonów i samego papieża Sykstusa II), to na ruszcie piekł się samotnie. A to dlatego, że śmiał odmówić wydania cesarzowi majątku kościoła, którego był administratorem.
Zamiast twardej gotówki wskazał swojemu oprawcy tłum biedaków, mówiąc, że właśnie to są „skarby kościoła”. Kilka godzin później miał okazję wkurzyć go jeszcze bardziej – kiedy ogień pod nim rozbuchał się na całego, Wawrzyniec ponoć zażądał, by obrócono go na drugą stronę, bo z jednej już dosyć się przypiekł. Trudno go nie podziwiać!
Właściwie od razu stał się jednym z najbardziej popularnych świętych i pozostał nim aż do XVII wieku. Uważa się go za patrona ubogich, piekarzy, kucharzy i bibliotekarzy. Wzywa do ochrony przed poparzeniem, reumatyzmem i pożarem. A Perseidy (meteory, które oglądamy w sierpniu) nazywane są łzami świętego Wawrzyńca.
Tekst: Weronika Kowalkowska
Zdjęcia: Shutterstock