Kapryśne lato dało się we znaki nie tylko nam, ale i roślinom. Było za mokro i za wilgotno, wiele kwiatów zaczęło chorować, najbardziej ucierpiały róże. Drzewka, krzewy i kwiaty trzeba więc teraz wzmocnić, dobrze nakarmić, by zdrowe i silne rozkwitły wiosną.
Pogoda w tym roku strasznie grymasiła. Aż dwa najważniejsze dla roślin miesiące, czyli maj i czerwiec, były chłodniejsze niż wieloletnia średnia i do tego wyjątkowo mokre – spadło dwa razy więcej deszczu, niż przewidywano. Lipiec był w normie, zaś sierpień zdecydowanie bardziej suchy niż w poprzednich latach. Jak taka aura wpłynęła na nasze ogrody? Kilkadziesiąt mokrych dni przeszkodziło na początku lata szkodnikom, które nie lubią wody – dlatego nie było kłopotu z przędziorkami oraz mszycami. Za to czas zdecydowanie sprzyjał chorobom grzybowym. Te atakują, gdy jest wilgotno, a jednocześnie utrzymują się wysokie temperatury. W sierpniu, kiedy zrobiło się sucho, znów pojawiły się przędziorki.
Ucierpiały też ciepłolubne pomidory, bakłażany, melony, a także róże. Chorowały zioła, bardzo wcześnie dostawały plam na liściach. Ulewne i bardzo gwałtowne deszcze wymywały albo wbijały w głąb gleby składniki pokarmowe, i chociaż nawoziliśmy ogródki, rośliny wciąż były głodne. Co przyniesie zima, trudno przewidzieć. Przymrozki, czyli spadek temperatury poniżej zera stopni rano lub wieczorem, pojawiały się ostatnio w drugiej połowie października. Doświadczeni szkółkarze zapowiadają jednak w tym roku wcześniejsze ochłodzenie (wrzos kwitnie od góry, a krety jak szalone wietrzą korytarze!). Nie jest to jeszcze pora na okrywanie roślin. Żeby się nie przegrzały, ubranka zakładamy im dopiero, gdy nadejdą mrozy (przez co najmniej trzy dni temperatura spadnie poniżej -5 st. C). Teraz najważniejszym zadaniem jest dokarmienie roślin specjalnymi jesiennymi nawozami – dzięki nim przetrwają zimę i będą miały wiosną siłę, by zakwitnąć.
Jesienne smakołyki
Ogród jeszcze mieni się kolorami. Astry, marcinki, nagietki, aksamitki, nieśmiertelniki, zatrwiany i cynie czarują odcieniami pomarańczu, żółci i fioletów, ale rośliny powoli szykują się już do snu. Aby im to ułatwić, rezygnujemy z dokarmiania stosowanymi wiosną i latem nawozami z dużą ilością azotu, który niepotrzebnie pobudzałby wzrost, a to z kolei obniżyłoby odporność roślin na mróz. Trzeba za to koniecznie dostarczyć kwiatom i krzewom związków fosforu i potasu. Właśnie te minerały przyśpieszają drewnienie pędów i umożliwiają roślinie zgromadzenie zimowych zapasów. Jesienne nawozy zaczynamy stosować we wrześniu, skończyć możemy nawet na przełomie listopada i grudnia. Musimy tylko podjąć decyzję, czy podajemy odżywki chemiczne, czy naturalne.
Nawozy mineralne
W sprzedaży są doskonale skomponowane mieszanki na jesień (musi być to wyraźnie zaznaczone na opakowaniu), wieloskładnikowe, wnoszące komplet makro- i mikroelementów dla różnych grup roślin – na przykład dla iglaków czy róż. Przeznaczone do trawnika wzmacniają system korzeniowy trawy i zwiększają jej odporność na choroby oraz suszę, poprawiają też zielony kolor. Warto dokładnie przeczytać etykietkę i sprawdzić tak zwany współczynnik NPK, czyli proporcje azotu (N), fosforu (P) i potasu (K). Azot sprawia, że rośliny ładnie wyglądają do późnej jesieni, powinno być go jednak niewiele, by nie pobudzał wzrostu zielonych pędów. Z kolei dzięki potasowi rośliny zyskują odporność na choroby i wymarzanie. Fosfor zaś zapewnia obfite kwitnienie i owocowanie na wiosnę. Dla kwitnących roślin idealne proporcje to 0,5 azotu na 1 część potasu i 1 część fosforu. Dla kwiatów na początku wegetacji (jeszcze nie zakwitły, mają same liście) nawozy mogą mieć więcej azotu niż potasu i fosforu.
Natura w granulkach
Kto nie chce stosować nawozów sztucznych, może jesienią sięgnąć po naturalne, czyli kompost i obornik (w sklepach można kupić obornik granulowany). Zawierają one wszystkie składniki pokarmowe, ale w mniejszej ilości niż w mieszankach mineralnych, dlatego do podłoża dodaje się ich bardzo dużo, ok. 5–10 kg/mkw. To wada. Zaletą nawozów organicznych jest to, że przy okazji dokarmiania spulchniają glebę, zwiększają ilość próchnicy, zatrzymują wilgoć i dostarczają pożytecznych mikroorganizmów. Obornik stosujemy raz na dwa, trzy lata i mieszamy z górną warstwą ziemi.
Jaka gleba i woda
Bardziej dociekliwi lub zaniepokojeni stanem roślin właściciele ogrodów mogą zrobić analizę gleby. Takie badania wykonują w całej Polsce Okręgowe Stacje Chemiczno-Rolnicze. Sprawdzają kwasowość i zawartość podstawowych składników pokarmowych: azotu, fosforu, potasu, wapnia i magnezu. Próbki można wysłać pocztą lub kurierem, analiza gleby kosztuje ok. 25 zł, a wody 120 zł. Bo zbadać warto także wodę. To, czym podlewamy, również ma wielkie znaczenie. Na przykład rododendrony nie lubią wody zasadowej. Wiedząc, w co zasobna jest ziemia, a czego jej brak, precyzyjnie dobierzemy nawozy najlepsze dla naszych kwiatów i krzewów. Pod warunkiem, oczywiście, że odżywiamy ogród nawozami mineralnymi.
FOSFOR. Spośród nawozów fosforowych najlepszy jest superfosfat granulowany lub pylisty – nawóz tańszy, ale zawierający znacznie mniej fosforu. W sklepie ogrodniczym można spotkać również mączki kostne z fosforem. Przy ich stosowaniu należy pamiętać, iż nawozy te najlepiej sprawdzają się na glebach kwaśnych i wilgotnych.
POTAS. Jesienią najczęściej używamy siarczanu potasu, choć pierwiastek ten możemy też uzupełnić, wysiewając znacznie tańszą sól potasową.
MAGNEZ. Najtańszą metodą uzupełnienia magnezu jest zastosowanie wapna magnezowego (np. dolomit) podczas regulowania odczynu gleby. W pozostałych przypadkach do dyspozycji pozostaje nam siarczan magnezu.
Więcej podlewania
W czasie długich i mroźnych zim rośliny częściej zamierają z powodu przesuszenia niż przemarznięcia. Zimozielone i trawnik podlewajmy więc solidnie, żeby były w dobrej kondycji przed mrozami. Przygotowane dzięki nawozom kwiaty i krzewy nazbierają we wrześniu, październiku i listopadzie tyle wody, że spokojnie przetrwają do wiosny.
WAPNOWANIE TRAWNIKA
Często zdarza się, że na trawniku pojawiają się mchy i skrzypy. W takiej sytuacji trzeba zastosować jakiś nawóz wapniowy. Najlepiej wysypać go teraz, jesienią. Zabieg ten powtarzamy co dwa, trzy lata. Pamiętajmy tylko, aby nie łączyć tego typu nawozu z obornikiem.
NIE TNIEMY PRZED ZIMĄ
Niezabliźnione rany po późnym cięciu tworzą furtkę dla mrozu. Przycinanie żywopłotów czy formowanie drzew, jeśli nie zdążyliśmy z nim pod koniec lata (ostatni dzwonek to okres, gdy kwitnie nawłoć), zostawiamy do wczesnej wiosny.
JESIENNE OGNISKA
Kto ma ogród z przewagą drzew i krzewów liściastych, boryka się co roku z problemem zagospodarowania liści. Szczególnie powinniśmy je usuwać z trawników, żeby trawa nie dusiła się pod mokrą i gnijącą pokrywą. Zastanawiamy się również, co zrobić z gałęziami przyciętymi z drzew i krzewów. Można oczywiście wszystko przerzucić na kompost, ale nie każdy dysponuje aż tak wielkimi zbiornikami.
Porażone przez szkodniki i grzyby liście, pędy i gałęzie (podobnie chwasty z nasionami) postarajmy się jednak spalić, bo ogień niszczy czynniki chorobotwórcze i powoduje, że wiosną nie rozprzestrzeniają się na inne drzewa i krzewy. Dokładnie grabimy i palimy więc liście zaatakowane na przykład przez rdzę czy szrotówka kasztanowcowiaczka. Jeśli jesień jest sucha, przy takim ognisku będzie miło posiedzieć i podelektować się zapachem dymu. Niestety, nie wszyscy akceptują sąsiada palącego ognisko. Zdarza się, że wzywają straż miejską. Gdy chcemy dowiedzieć się, jakie przepisy obowiązują na naszym terenie, warto zadzwonić do gminy. Grube gałęzie możemy zostawić do kominka (najpierw muszą przeschnąć), a cieńsze podzielić w rozdrabniarce i zrobić z nich ściółkę do rabat.
GRABIENIE, SADZENIE
– ostrymi grabiami lub wertykulatorem usuwamy z trawnika mech i resztki suchej trawy,
– zakładamy żywopłoty i sadzimy drzewa owocowe,
– przesadzamy iglaki.
JEZIORKO W KAPOCIE
Wiele osób stara się odłożyć czyszczenie dna jeziorka na wiosnę, ale to właśnie termin jesienny jest najwłaściwszy, żeby stworzyć zimą dobre warunki do życia roślin i zwierząt. Jeśli na dnie zalega dużo materii organicznej, warto wypompować wodę, oczyścić dno, bo zimujące w zbiorniku ryby mogłyby się zatruć gazami z gnijącej masy. Kto uważa, że dno jest w miarę czyste, może tylko usuwać pływające po powierzchni liście. Jeziorko warto przed zimą okryć – najlepsza jest wytrzymała plastikowa siatka szkółkarska. Wyjmujemy też pompę, czyścimy filtr i przenosimy do wiadra z czystą wodą. Do wiosny urządzenia przechowujemy w piwnicy.
Tekst: Anna Słomczyńska
Fotografie: Lilianna Sokołowska, Gap Photos/Medium, Mak Media, Agency Visions