Izydor od udanych zbiorów

Nie był męczennikiem ani uczonym piszącym księgi ku boskiej chwale.

Nie fundował klasztorów, nie nawracał niewiernych i nawet nie marzył o posadzie biskupa czy opata. Izydor Oracz (około 1080-1130) był zwykłym dobrym człowiekiem, który wierzył goręcej od innych i dzięki temu zaprzyjaźnił się z aniołami. Spędził prawie całe życie, pracując jako parobek na podmadryckiej wsi. Klepał biedę, ale nie miał o to do nikogo pretensji. Nawet do gospodarza, który bezlitośnie go wykorzystywał. Izydor bowiem znajdował absolutne szczęście w rozmowach z Bogiem. Podczas pracy w polu modlił się tak żarliwie, że wkrótce zaczął miewać wizje, a wokół zaroiło się od cudów.

reklama

Raz gospodarz zażądał od Izydora prawie wszystkich zbiorów jako opłaty za użytkowanie ziemi – Izydor bez szemrania oddał,  a Bóg cudownie pomnożył te kilka snopów, które mu zostały. Kiedy indziej ktoś widział, jak Izydor modli się na skraju pola, a orze za niego anioł w pięknej szacie i ze skrzydłami białymi jak śnieg. To znów święty, który mimo solidnej dziury w budżecie lubił obdarowywać bliźnich, chciał napoić wędrownego biedaka. Nie miał wody na podorędziu, zatem uderzył laską w skałę, z której natychmiast wytrysnął strumień. Gdy Izydor zmarł, pochowano go z wszelkimi honorami, a jego słynący z cudów grób szybko stał się popularnym celem pielgrzymek. Na wstawiennictwo świętego oracza mogą liczyć rolnicy (jest patronem udanych żniw), sumienni, uczciwi pracownicy i ubodzy.


Tekst: Weronika Kowalkowska
Zdjęcia: Naturepl/Be&W, Stockfood/Free, East News, shutterstock.com

Zobacz również