Zanim powstał dom, był już… widok z okna. Co prawda tylko wymarzony, ale tak precyzyjny, że dopasowanie reszty pozostało tylko kwestią czasu.
Ogromnym plusem tej posiadłości jest jej położenie – zaledwie godzinę jazdy do miasta, w miejscu otoczonym skałami i cudownie klarowną wodą bez śladu wodorostów. To w głównej mierze przekonało Jacoba i Margę Cronstedt do kupna kawałka ziemi tuż nad morzem. Reszta nie była szczególnie pociągająca, ponieważ tak naprawdę grunt był skałą, a na posesji stał tylko stary dom, jeszcze z czasów, gdy materiały budowlane trzeba było dowozić łodzią i w okolicy nie było dróg. Skały wyrównali (resztki trafiły pod trawnik), a dom zburzyli (elementy wzbogaciły kolejny) i postawili nowy, według własnego projektu. Bo Jacob jest architektem. I to z dziada pradziada – jego najsłynniejszy przodek zaprojektował w 1760 roku bibliotekę w Pałacu Królewskim w Sztokholmie, a zawodowa historia rodu sięga połowy XVII wieku.
Jacob nie ukrywa, że to tradycja miała wpływ na wygląd domu, w którym, choć widoczne są różne inspiracje – szwedzką nadmorską zabudową z początku minionego stulecia, amerykańskimi domami przy plaży Long Island i fińską sauną – zdecydowanie przeważa fascynacja XVIII-wieczną architekturą. Ducha tego okresu oddają ogromne okna (z każdego widać morze). – Bo najważniejsze w domu jest światło – mówi Jacob. Jego idealnie wyważoną ilość zapewnia otwarta, wysoka na pięć metrów, przestrzeń. Dodatkowo wnętrza rozświetlają jasne drewniane panele na ścianach.
Właściciele dobrali meble tak, by były praktyczne, a jednocześnie stylowe. Krzesła zrobił stary szwedzki stolarz z Linkoping. Klubowe fotele – kupione na jakiejś wyprzedaży – pochodzą z lat 40. ubiegłego wieku. Zostały gruntownie odnowione, tak jak najstarszy mebel w domu – rokokowa sofa z 1760 roku.
Ciekawą historię ma też niebieska szafka w przedpokoju. Jacob zrobił ją z… drzwi do komórki z narzędziami. Znalezisko trafiło się podczas wycieczki na archipelag Aland, a miejscowi wytrzeszczali oczy, słysząc, że ktoś chce kupić kawałek wyblakłego drewna.
Dziś Jacoba i Margę zajmuje nowy projekt: chcą zbudować saunę, tuż nad morzem. – Problem polega na tym, że woda jest głęboka i trzeba będzie osadzić konstrukcję na betonowych wspornikach – tłumaczy architekt. Patrząc jednak na efekty, jakie osiągnął budując dom, stawianie małej drewnianej sauny będzie wyzwaniem do pokonania.
Tekst: Jay Aspen/Redcover.com
Tłumaczenie: Stanisław Gieżyński
Fotografie: Paul Ryan/Redcover.com