Po czym poznaję wiosnę?

Gdy między drzewami zaczyna się snuć delikatny ciepły wiatr o świeżym zapachu, nasza kocica Mufka schodzi z parapetu w kuchni i ostrożnie wystawia nos za próg.

Jeśli odważy się zrobić małą rundkę po tarasie i obwąchawszy uważnie murek i rośliny, wróci z wrzaskiem do domu – wiosna zajrzała do nas tylko na chwilę. Jeżeli da zdecydowanie nura w krzaki i po nocy spędzonej w podejrzanych okolicznościach wróci nazajutrz nad ranem ze spuszczonymi oczami – możemy mieć pewność, oto wiosna nadeszła.

Druga pewna oznaka wiosny to nie pierwsze kwiaty, a telefon naszego sąsiada z Warszawy, który zaczyna snuć plany na wakacje i dzwoni do nas zawsze, ale to zawsze w niedzielę, kiedy siadamy całą rodziną do stołu. Właśnie obudził się z zimowego snu i marzy o paru tygodniach prostego, wiejskiego życia, więc każe nam sprawdzić, czy jego letnia rezydencja na tyłach naszego lasu jeszcze stoi. Zamierza, jak co roku, wprowadzić parę istotnych ulepszeń w gniazdku swego podmiejskiego szczęścia, więc możemy być pewni, że niedługo pojawi się brygada fachowców, świetnie się bawiących przy poprawianiu jego domu, basenu i ogrodu bez grama kontroli.

reklama

Wypróbowaliśmy już parę sposobów opanowania tego żywiołu i we własnym interesie od lat jesteśmy ich gorliwymi nadzorcami. Sąsiad zawsze dziękuje nam za to osobiście w pierwsze dni maja. I nieodmiennie, siedząc pod sosnami, godzinami opowiada o swoich sukcesach, dzwoniąc jednocześnie do firmy, by się upewnić, czy aby nie padła w ciągu kilku godzin jego nieobecności. Nie dowierza zapewnieniom, że wciąż funkcjonuje, i wpada w takie przygnębienie, że trzeba go podnosić na duchu szklaneczką czegoś mocniejszego. Latem wyjedzie – jak wypada – gdzieś w świat, gdzie bywa cała „warszawka”, więc mamy znów cicho i spokojnie. Tak! Optymizm to część przyrody.

Coś uspokajającego jest w ustalonym rytmie zdarzeń i pór roku, które najlepiej odczuwa się poza miastem. Od kiedy mieszkam w lesie, o wiele mniej denerwują mnie inni ludzie. Nawet sobie wybaczam o wiele więcej! Zła pogoda jest zła dla wszystkich, piękna też. Nie pomogą tu żadne ambicje ani majątki. No i ten wiejski aerobik! Kopanie grządek, ścinanie trawy, malowanie okien. Cały dzień w oparach tlenu z sosen i brzóz. Tu widać, że ciało ludzkie jest mechanizmem i dobrze mu robi, gdy się go używa. Wiosna to prawdziwe wyzwanie dla nóg, kręgosłupa, cała masa świeżego powietrza dla serca i płuc. I cudowna terapia dla oczu, gdy łąki zakwitną!

Cieszę się, że wiosna przyszła!


Teresa Jaskierny

Zobacz również