Kto wymyślił rękawiczki

Co byśmy poczęli bez nich zimą? Wyobraźcie sobie tę popękaną skórę, odmrożenia, bezustanne chuchanie i pakowanie do kieszeni… Groza.

Niech błogosławiony będzie anonimowy Pers, który przed niespełna trzema tysiącami lat wymyślił tę część garderoby. Oczywiście nie po to, żeby ogrzewać sobie ręce, skądże znowu.

Ów Pers był bowiem zapalonym jeźdźcem i miał serdecznie dość otarć po lejcach – efektów ujeżdżania narowistych wierzchowców. Grecy, kiedy już skopiowali perski wynalazek, także używali go jako ochrony przed urazami. Tyle tylko, że za ich sprawą rękawiczki „wyszły” ze stajni i zagościły w warsztatach rzemieślniczych.

reklama

Dopiero pochodzący z chłodniejszych okolic Gallowie, podpatrzywszy rękawiczki u Rzymian, uznali, że świetnie nadawałyby się na ocieplacze. I tak rękawiczki weszły do kanonu mody, torując sobie drogę do pałaców arystokracji i siedzib kościelnych dostojników. W końcu oprócz tego, że ogrzewały i chroniły przed urazami, cienkie rękawiczki doskonale zapobiegały niemodnej opaleniźnie. W średniowieczu już nikt nie kojarzył ich z pospólstwem. Coraz delikatniejsze i coraz bogaciej zdobione (cielęca skóra, jedwab, hafty złotą nicią, kamienie szlachetne etc.) stały się symbolem elit oraz należnej im władzy. Z odzieży ochronnej awansowały na pozycję insygnium – były ważnym elementem ceremonii koronacyjnych, publicznych deklaracji wierności feudalnej, uroczystych mszy i turniejów (stąd wyrażenie „podjąć rękawicę”). Wreszcie szturmem wdarły się do symboliki miłosnej. Damska rękawiczka przyczepiona do hełmu rycerskiego oznaczała walkę w imieniu damy serca i oddanie się w „miłosną niewolę”. Rękawiczki stały się jednym z najpopularniejszych darów z okazji ślubu i narzeczeństwa.

Sprzyjał temu fakt, że dzięki coraz wymyślniejszym zdobieniom to arcydrogie akcesorium zaczęto traktować jak inwestycję, przyjemną dla oka i dłoni lokatę kapitału. Rekordzistka w tej kategorii, Anna Austryjaczka, matka Ludwika XIV, ulokowała pokaźną część swojego majątku w… około 350 parach rękawiczek. Aż do końca lat 1930. rękawiczka była nieodzownym atrybutem damy, zarówno zimą, jak i latem. Dziś grzecznie powróciła do skromnej roli, jaką wyznaczyli jej Gallowie. Przede wszystkim chroni i grzeje, a ozdabia tylko przy okazji, zazwyczaj bez udziału złotej nici i pereł. 


Tekst: Redakcja magazynu Weranda Country
Zdjęcia: Be&W, Getty Images/Fpm, Wojciech Pacewicz/Forum, Piotr Mecik/Forum, shutterstock.com

Zobacz również