Własna noga – bosa i solidnie wyszorowana. To w niej tkwi tajemnica kapuścianego smaku. Nie zastąpią jej żadne tłuczki ani drewniane ubijaki.
Kariera kapusty – warzywa rodem z Azji – rozkwitła dzięki wielkim odkryciom geograficznym. Okazało się, że jedzący ją marynarze nie chorują na szkorbut. Wpadł na to angielski lekarz John Pringle. Zaproponował, by na statki obowiązkowo zabierano beczułki z kiszonką. Admiralicja w 1769 roku wysłała na Pacyfik dwa okręty pod dowództwem Jamesa Cooka, by potwierdzić jej dobroczynne działanie. Kapitan osobiście miał pilnować, żeby wszyscy majtkowie codziennie dostawali porcję do obiadu. Przy stole oficerskim także nie mogło jej zabraknąć.
Podczas kilkumiesięcznej wyprawy nikt nie zachorował. Kiedy 250 lat później świat dowiedział się o istnieniu witamin, poznano też przyczynę szkorbutu – brak witaminy C, której tak dużo jest w kwaśnej kapuście. U nas była znana i popularna już w XV wieku. Z tego też czasu pochodzą pierwsze przepisy na kiszenie.
Ja robię to tak
Po pierwsze – beczułka. O pojemności minimum 25 litrów (w mniejszej się nie opłaca). Trzeba ją wyszorować i wyparzyć. Potem szatkuję 15 główek białej kapusty. Zewnętrzne liście odkładam na dwie kupki. Pierwszą kładę na spód beczki. Na niej warstwami poszatkowaną kapustę przesypaną solą z kminkiem.
Uwaga! Każdą kolejną warstwę udeptujemy bosymi stopami. To najlepszy, praktykowany od wieków sposób. Tłuczkami czy pałkami nigdy nie ubije się tak dobrze. Kapusta puszcza sok, który trzeba wylewać. Gdy beczułka się wypełni, przykrywamy kapustę całymi liśćmi, przykładamy dopasowane deszczułki lub duży talerz i przyciskamy solidnym kamieniem – oczywiście wyparzonym i umytym.
Na koniec nakrywamy czystą lnianą ściereczką i odstawiamy na około dwa tygodnie w ciepłe miejsce. Powstająca piana oznacza, że kwaszenie przebiega prawidłowo. Następnie przenosimy beczułkę do ciemnego chłodnego miejsca. Po czterech tygodniach można skosztować.
Pamiętajmy, że po każdym wybieraniu trzeba wyrównać powierzchnię i dodać słoną wodę; powinna zawsze przykrywać kapustę. Sami widzicie – kwaszenie jest bardzo proste. Może też być pretekstem do wesołego spotkania towarzyskiego.
Tekst: Zbysław Pietrzyk
Fotografie: Stockfood/Free