stary dom na Dolnym Śląsku

Róże i pomidory. Kulinarne rytuały w 500-letnim śląskim domu

Pensjonaty

Malutka dolnośląska wioska, a w niej pięćsetletni dom urządzony starymi meblami. Magda i Rafał żyją tu piękniej, niż sobie wymarzyli – pośród kwiatów i życzliwych ludzi.

 

reklama

W pensjonacie „Dzikie Róże” w Janicach każdy dzień zaczyna się rytuałem. Punktualnie o 9 rano goście zbierają się przy stole, a specjalną windą wjeżdża z kuchni na parterze jedzenie. – To tak naprawdę zabytkowy podnośnik do zboża, który dostaliśmy od sąsiadki – mówi Magda, właścicielka. – Miły akcent w naszej kolekcji starych śląskich sprzętów i mebli, bo zrobiony we wsi obok.

Śniadanie co dzień jest inne, ale zawsze wegetariańsko-wegańskie.

Wege uczta w starym domu: jaglanki, pasty i domowy chleb 

Śniadanie co dzień jest inne, ale zawsze wegetariańsko-wegańskie. – Chcemy być wierni sobie. Skoro nie jemy mięsa od lat, nie moglibyśmy częstować nim gości – tłumaczy Magda. Poza tym są pewne stałe punkty programu. Dwa dania ciepłe – jedno z jaj, np. szakszuka nazywana izerską, i drugie – wegańskie. Magda bierze płatki owsiane, kaszę gryczaną czy jaglaną i mleko roślinne, i puszcza wodze fantazji. Hity to owsianka z masłem orzechowym i owocami oraz gryczanka z daktylami na mleku kokosowym. Wytrawna jaglanka z pieczarkami i cukinią z przydomowego ogrodu też zawsze szybko znika z talerzy.

Poza tym są domowy chleb, sery od sąsiadki oraz sałata – co dzień inna (Rafał uprawia przeróżne odmiany). No i wegepasty z warzyw, z pietruszkową i marchewkową – popisowymi gospodarza – na czele. – Bywa, że z kawą goście wyjdą przed dom, a śniadanie przeciągnie się do południa – mówi Magda. – Bardzo to lubimy. Wielką radością jest żyć tak, jak marzyliśmy.

Dom został urządzony przede wszystkim śląskimi antykami, by podkreślić jego charakter i historię
Wegetariańska i wegańska kuchnia to był wybór naturalny dla gospodarzy, którzy nie jedzą mięsa.

Miłość do róży i... pomidorów

Marzenia zaczęły kiełkować 20 lat temu. Mieszkali wtedy w podkrakowskim Chrzanowie. Ona pracowała w szkole, on jako geodeta. Dzieci były małe. Malutki był też ich przydomowy ogródek. Ale i tak złapali ogrodniczego bakcyla. Zaczynali typowo, od iglaków. Dużo czytali, uczyli się. Magda pewnego dnia trafiła na album o różach. – Wcześniej myślałam, że są sztuczne i snobistyczne – opowiada. – A tam odkryłam, jak wiele jest odmian skromnych, szczególnie dzikie i ich dziewiętnastowieczne krzyżówki. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Z czasem w tym małym ogródku miałam 80 odmian.

Rafał z kolei zakochał się w pomidorach. Potem doszła fascynacja sałatami, dziś ma też cukinię, brokuły, czosnek. Zafascynowani ogrodem i wiejskim życiem czytywali „Country”. Magda do dziś pamięta sesję z przepięknego domu pary Holendrów na Dolnym Śląsku, urządzonego starymi lokalnymi meblami. Po cichu narodziło się marzenie, żeby żyć jak oni. Ale za dużo rzeczy trzymało ich pod Krakowem. – Może na emeryturze kupimy ziemię, mały domek – myśleli – i wyremontujemy go we własnym stylu. 

Z 80 odmian róż, które Magda miała pod Krakowem, wiele udało się przeprowadzić do Janic. Niestety, niektóre nie przeżyły, ale dosadziła nowe. Teraz jest ich 120.

Żyć po swojemu i trochę na opak

Dzieci wyfrunęły z domu na studia, a oni postanowili poszukać czegoś, na razie pod ogród. Na Dolnym Śląsku, bo tam jest dużo pięknej starej architektury. Gdy Magda trafiła na ogłoszenie, które przyspieszyło jej bicie serca, wskoczyła w samochód i pojechała 400 km. Urzekło ją wszystko – panorama Karkonoszy i Izerów z drogi dojazdowej, malutka wioska tonąca w kwiatach i piękny stary dom. Zadzwoniła do męża i natychmiast podjęli decyzję – kupujemy. – Trochę inaczej, niż planowaliśmy, ale spełniliśmy marzenia. Przenieśliśmy się już teraz, nie na stare lata. No i dom ma aż 500 metrów – stąd pomysł na pensjonat. Choć to był impuls, trafiliśmy w dziesiątkę.

Po paru latach życia w Janicach nagle ich też olśniło. – Dom Holendrów z tamtej sesji w „Country” jest 300 metrów od nas – mówi podekscytowana Magda. – Trafiliśmy do tej samej wioski i mamy równie starą siedzibę urządzoną dawnymi śląskimi meblami. Czy mogło być lepiej?

Zobacz zdjęcia pensjonatu Dzikie Róże. 

Kontakt do właścicieli: Dzikieroze.pl

TEKST Agnieszka Wójcińska  ZDJĘCIA I STYLIZACJA GUTEK ZEGIER

Zobacz również