wnętrze domu w Maciejowcu

Podpłomyki na spontanie w stuletnim folwarku

Domy w Polsce

W Maciejowcu 63 gotują Ludmiła i dziewięcioletni Jaś – sezonowo i według własnych pomysłów. Rodzice żartują, że syn wyrośnie na szefa kuchni, taki ma do tego dryg.

reklama
Ten ceglano-kamienny dom ma grubo ponad sto lat, widać go na mapie z 1884 r.
Ten ceglano-kamienny dom ma grubo ponad sto lat, widać go na mapie z 1884 r.

Sezonowa kuchnia pełna świeżych ziół i kwiatów

W tym domu żyje się spontanicznie i spontanicznie gotuje. Ludmiła mówi o sobie „dzika kobieta”. Inspiruje ją natura, uczy się zielarstwa, zgłębia wiedzę o jadalnych roślinach, które popularnie uchodzą za chwasty, prowadzi też warsztaty dla kobiet i pisze powieści. Z Marcinem otwierają dom na ogród i zapraszają do niego przyrodę. A więc i do kuchni.

– Gotuję z lokalnych produktów, wegetariańsko, sezonowo i bardzo intuicyjnie. Wykorzystuję to, co rośnie dokoła – mówi Ludmiła. – Mam ulubione smaki i przyprawy, które przy okazji są zdrowe: kurkumę, kumin, ale też cały arsenał świeżych ziół z własnego ogródka: rozmaryn, tymianek, szałwię, oregano, cząber oraz melisę i miętę. Te ostatnie daję do sałatek, twarogu, ciast. Z ziół, a także kwiatów lipy, owoców dzikiej róży czy kwiatów czarnego bzu parzymy herbaty. Metodą nieinwazyjną pozyskujemy sok z brzozy – prawdziwą bombę minerałów i aminokwasów. Moja absolutna faworytka to pokrzywa. Jest superzdrowa i dostępna cały rok, więc daję ją do herbaty, ciast i przygotowuję z niej zupę. Lubię też podagrycznik – świetny na surowo – ale też w zapiekance z marchwią i pasternakiem.

Psa Abi nazwał Jaś, gdy był mały. Potem od wolontariusza dowiedzieli się, że słowo to w języku tureckim znaczy „starszy brat”, a w slangu „ziomal”.
Chociaż remont trwa cały czas, życie domowników i gości toczy się pełną parą.

Staropolskie pesto i inne pyszności

Za to z różnych liści miksowanych z oliwą, domowym octem i prażonym słonecznikiem czy orzechami robimy gąszcz – takie staropolskie pesto. Wczesną wiosną z czosnku niedźwiedziego, pietruszki, listków rzodkiewki, potem kalarepy i jarmużu. – To Ludmiła jest w domu szefową kuchni, ale najmłodszy syn Jasiek, dziewięciolatek, powoli staje z nią w szranki. – Lubił pomagać mi od dziecka i robił swoje eksperymenty, od roku wciągnął się w pichcenie na poważnie – opowiada mama. – Uczestniczy w warsztatach kulinarnych i co tydzień gotuje z naszą lokalną sławą od tutejszej kuchni, Anną Komstą z Wlenia, której ja w barterze udzielam lekcji angielskiego. Jaś ma mnóstwo pomysłów, a jego kuchenne działania są spontaniczne, jak moje. Przepisy to dla nas punkt wyjścia i raczej nie stoimy nad wagą, odliczając dokładnie składniki. W cieście kruchym i kruszonce już mnie przewyższył. Jego specjalność to na przykład podpłomyki z autorskim sosem z rzodkiewek, miodu i musztardy. A ostatnio wymyślił tartaletki z kremem cytrynowym i truskawkami.

Właśnie wjechały na stół. Pachną też placki, które zrobił tata Jasia, Marcin, specjalista od racuchów z sezonowymi owocami i warzywami. Dziś królują truskawki.

Minitarty truskawkowe z kremem cytrynowym według przepisu 9-letniego Jasia
Minitarty truskawkowe z kremem cytrynowym według przepisu 9-letniego Jasia

Klimatyczny dom z długą historią

Przygodę z kameralną agroturystyką w Maciejowcu – wiosce na Pogórzu Izerskim, przy granicy malowniczej Doliny Bobru i Gór Kaczawskich – Ludmiła i Marcin zaczęli sześć lat temu. Wcześniej mieszkali pod Tarnowem, ale życie wymusiło na nich przeprowadzkę. Okazało się dobrym scenarzystą, bo w tym miejscu i oni, i dzieci (oprócz Jasia są jeszcze dwunastoletnia Lena i dziewiętnastolatek Nikodem – właśnie podróżuje po świecie w ramach „gap year”) odnaleźli się doskonale.

Ceglano-kamienny dom, który kupili, ma grubo ponad sto lat, widać go na mapie z 1884 r. Przed wojną żyli tu Niemcy, po niej repatrianci ze Wschodu. Nie było nawet łazienki, a za WC służyła sławojka na podwórku. Ale nowych właścicieli to nie przerażało. Wymienili przegniłe drewniane podłogi na kamienne. Marcin okazyjnie kupił osiemnastowieczne cegły z rozbieranej cegielni w pobliskiej Jeleniej Górze, które ułożyli tradycyjną metodą: ręcznie na kamieniach i piasku. I chociaż remont trwa cały czas, życie domowników i gości toczy się pełną parą.

A że trójka dzieci, dom i goście to ogrom roboty, zapraszają do pomocy wolontariuszy z programu „Work Away”. – Przyjeżdżają ludzie z całego świata: Europy, Australii, Korei, Nowej Zelandii, Meksyku, Finlandii, a nawet Singapuru – mówi Marcin. – I nie tylko przywożą swoje ciekawe historie, ale wielu dzieli się z nami kuchennymi inspiracjami. A Ludmiła i Jaś dopasowują je potem do lokalnej kuchni.

Więcej zdjęć obejrzysz w galerii. 

Kontakt do właścicieli: MACIEJOWIEC63.PL 
tekst: Agnieszka Wójcińska  stylizacja: Gutek zegierZdjęcia: Gutek zegier, archiwum rodzinne

Zobacz również