styl prowansalski salon

Stara farma przemieniona w siedlisko w stylu prowansalskim

Domy na świecie

Zakupiona przez Margi farma nie była sielanką z dziecięcych wspomnień, które skłoniły ją do decyzji o przeprowadzce. Dom musiał przejść kilka poważnych operacji, żeby znów pięknie wyglądać.

reklama

Trudne początki domu w stylu prowansalskim

Chociaż był w dobrym stanie jak na stulatka, kolejni właściciele fundowali mu remonty i na siłę unowocześniali. Stracił więc kompletnie charakter i upodobnił się do współczesnych kostek. Staroświeckie, w burych i smutnych odcieniach pozostało tylko wnętrze. Przestarzała kuchnia, brzydkie płytki na podłodze, wytarte dywany.

Nie było ich stać na remont całości. – Pomyśleliśmy, że lepiej będzie tu pomieszkać, poznać dom i odkryć jego słabe i mocne strony, a przy okazji zdobyć czas na zastanowienie się, co trzeba zmienić – mówi Marga. – Największą zaletą był przepiękny kawałek ziemi z soczystą łąką i starymi drzewami, wymarzony dla naszego rodzinnego stada. 

Siedlisko w stylu prowansalskim – jak powstawało?

Zamieszkali więc na farmie i krok po kroku ją zmieniali. Na pierwszy ogień poszło to, od czego najbardziej bolały oczy – obrzydliwe kafelki z lat 80. w kwiatki i motyle. Potem wzięli się do odsłonięcia belek na sufitach, które ktoś pracowicie obił deskami. W kuchni zostawili tylko 80-letni dębowy stół, zniszczone niebieskie płytki z Delft zastąpili tradycyjnymi holenderskimi kafelkami witjes w kolorze białym. Wstawili porządny piec Smega i położyli kamienne blaty.

Na próbę wszystko pomalowali na biało – pierwszy raz w życiu, bo dotąd woleli bardziej energetyczne kolory. – Najwyżej wszystko przemalujemy – pomyśleli – ale po pierwszym lecie spędzonym w bielach doszli do wniosku, że tak już zostanie. Sam plan domu niemal się nie zmienił, powiększyli tylko kuchnię i łazienkę, a sypialnię i łazienkę przenieśli na poddasze, które wcześniej było zapuszczonym strychem. Teraz to najbardziej przytulne i romantyczne miejsce, pełne staroświeckich koronek i falbanek.

Kropka nad i, czyli detale w siedlisku w stylu prowansalskim

Odnawiając dom, Marga i René starali się przywrócić mu historyczny wygląd. Z Francji sprowadzili stare płytki podłogowe, uchwyty, wannę, okiennice. – Do bieli dodaliśmy jasne odcienie szarości, delikatnego błękitu czy zieleni – mówią. – Meble malowaliśmy kredowymi farbami, które podkreślają ciepło kolorów i w naturalny sposób je patynują. Podobnie we wnętrzach działają puchate tkaniny, pledy, koronki, srebrne i porcelanowe naczynia, kryształowe żyrandole – są kobiece, tworzą przytulny, domowy nastrój. – Uwielbiam takie drobiazgi, w moim atelier mam ich całe mnóstwo, ale tu musiałam liczyć się z uczuciami męża – śmieje się Marga.

René i tak poszedł na ustępstwo, bo zgodził się na staromodne łóżko z baldachimem w sypialni. Na początku nie był zachwycony pomysłem, że w nocy będzie mu nad głową wisiała biała siatka. Mieszkają tu ponad 20 lat, ale tak naprawdę dopiero niedawno uporali się z remontami. – Mamy wreszcie czas, żeby zabrać na długi spacer psy i osiołki – mówi Marga. – A potem usiąść z nimi pod drzewem i po prostu cieszyć się życiem.
 

WIĘCEJ ZDJĘĆ Z SESJI OBRZEJRZYSZ W GALERII ORAZ W ARCHIWALNYM WYDANIU WERANDA COUNTRY 4/2019

Opracowanie: Joanna Halena
Zdjęcia: Ton Bouwer/CocoFeatures 
Produkcja sesji: Monique van der Pauw/CocoFeatures

Zobacz też: 

Prowansja na warmińskiej wsi: dom z bielonymi ścianami i węglowym piecem

Wiejskie życie: mazurski dom w stylu prowansalskim

Zobacz również