Czerwone korale - ozdoba czy talizman?

Wierzono, że koral powstał z krwi Meduzy i że drzemie w nim ogromna moc. Intensywnie czerwony był dobry na wszystko.

Chronił przed urokami, bólem głowy i atakiem epilepsji, przynosił ulgę ząbkującym niemowlętom. Miał tylko jedną wadę – był potwornie drogi. 200 lat temu trzy sznury korali kosztowały w Polsce tyle, co kilka dorodnych krów. Ale czego się nie robi dla zdrowia i urody! Modę na koral, sprowadzany do nas z Wenecji lub Marsylii, od arystokratek przejęły mieszczki, aż wreszcie zawitała na wieś. Bogatą gospodynię można było poznać po sznurach prawdziwych korali. Wierzono przy tym, że ozdoba blednie, gdy właścicielka ma jakiś feler albo zaczyna chorować.

Kogo nie było stać na prawdziwy koral, ten ratował się sposobem. W drugiej połowie XIX wieku rynek zalała biżuteria z chleba barwionego i lakierowanego w taki sposób, że na pierwszy rzut oka nie różnił się od prawdziwego korala. Jednak te chlebowe szybko zaczynały się kruszyć, demaskując prawdziwy status majątkowy właścicielki.

Tekst: Weronika Kowalkowska
Zdjęcie: East News

Zobacz również