Nad Puszczą Borecką wstaje świt. Rafał Niziołek pakuje plecak, przez ramię przerzuca aparat i rusza do lasu.
Rozstawia trójnóg na niewielkiej polanie i celuje obiektyw na tygrzyka paskowanego, którego odwłok przypomina pszczołę. Pająk nic sobie z podglądacza nie robi. – I to mi się właśnie podoba w makrofotografii. Nikt tu się nie mizdrzy, nie pozuje – śmieje się Rafał. Nagle w mocną sieć tygrzyka łapie się pasikonik. Pająk nie zwleka ani minuty. – A ja, klatka po klatce, dokumentuję ostatnie chwile z życia pasikonika – opowiada Rafał.
Na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej czerwiec w pełni. Agnieszka Babczyńska zmierza do ulubionego pajęczego zagajnika. Pod pachą ma specjalny czerpak przypominający siatkę na motyle. – Ale łapię pająki również gołymi rękami, żaden jeszcze mnie nie ukąsił – od razu zaznacza. W torbie pobrzękują probówki. – Kilkanaście, na zapas. Pająki to kanibale: stłoczone w jednym pojemniku, pozjadałyby się nawzajem.
On weterynarz – mikrokosmos traktuje jak odskocznię od codziennej pracy z psami i kotami. Ona doktor w Katedrze Fizjologii Zwierząt i Ekotoksykologii na Uniwersytecie Śląskim – bada pająki, które żyją w zanieczyszczonych środowiskach i próbuje zrozumieć, jak to się dzieje, że metale ciężkie im nie szkodzą.
On od dzieciństwa zakręcony na punkcie przyrody: najpierw chciał być ichtiologiem, potem współpracował z Ptasim Azylem – robił ekg bocianom. Właśnie pisze doktorat z kardiologii fretek. Ona, zwerbowana przez swojego profesora, czuła, że pająki to ciekawy temat. – Nie boję się ich jak większość kobiet. To przecież nasi sprzymierzeńcy, nie wrogowie: niszczą szkodniki, zjadają groźne owady – zaznacza.
W Polsce żyje aż 809 gatunków. Najbardziej popularny to kątnik domowy – przędzie gęste sieci w kątach pokojów. Największy – tygrzyk paskowany; samice, pokryte srebrzystymi włoskami, mają 2,5 cm długości. Pająków jadowitych u nas raczej nie znajdziemy. No, może prócz sieciarza jaskiniowego (jego ukąszenie boli tak jak użądlenia szerszenia) i kolczaka zbrojnego (podobne objawy jak przy zatruciu). Ale bez obaw – oba są bardzo rzadkie.
Rafała fascynuje to, że pająki są perfekcjonistami, Agnieszkę sposób, w jaki polują. – To świat tajemny, ale i okrutny. I w tym okrucieństwie doskonały. Pajęczaki są jak maszyny do zabijania: cierpliwe, sprytne – tłumaczy Rafał. – Żaden inny drapieżnik nie ma tak wyrafinowanej strategii łowieckiej – dodaje Agnieszka. – Jedne budują koliste pajęczyny, jak tygrzyk paskowany. Inne – skakuny – polują bez sieci, atakując ofiarę z ukrycia. Kwietniki, niczym kameleony, zlewają się z otoczeniem. A sektorniki rozpinają pajęczynę na kończynach i zarzucają sieć na ofiarę niczym rybak – wylicza.
Pająki są nie tylko idealnymi myśliwymi, ale i troskliwymi matkami. – Zwykle nie rozstają się z małymi do czasu, aż te się usamodzielnią. Poświęcają im się całkowicie. Przez dwa tygodnie nie polują i nie jedzą, bo w szczękoczułkach, potrzebnych do obezwładniania ofiary, trzymają kokon. Raz Agnieszce zdarzyło się nawet zrobić cesarskie cięcie. – Przez przypadek – tłumaczy się. – Znalazłam kokon i z ciekawości go otworzyłam. Spodziewałam się zobaczyć jaja. Tymczasem były tam ledwo wyklute pajączki.
Nad Puszczą Borecką znów wstaje świt. Rafał niesie w plecaku spryskiwacz do kwiatów – na wypadek, gdyby nie było już rosy; wtedy sam spryska sieć; krople na pajęczynach to świetny obiekt do fotografowania. – Szczególnie na pajęczynie osnuwnika, która przypomina watę. Sam pająk siedzi pod siecią, do góry nogami. Może i jemu pstryknę ładną fotkę – zastanawia się.
Agnieszka też w trasie. – Od maja do października wybieram się na pajęcze polowania kilkanaście razy – wyjaśnia. Wciąż szuka topika i bagnika przybrzeżnego. – Oba żyją w wodzie. Topik, żeby móc oddychać, wynurza odwłok i tylnymi nogami zagarnia pod wodę pęcherzyk powietrza. Z kolei bagnik świetnie nurkuje – opowiada. No cóż, może tym razem szczęście jej dopisze.
Tekst: Monika Utnik-Strugała
Zdjęcia: Rafał Niziołek, Mirella Przybyła, Naturepl/Be&W, Biosphoto/East News