Kwiaty najpiękniej wyglądają na klombach, ale jeśli już dostaliśmy bukiet prosto z ogrodu, warto zadbać, żeby jak najdłużej postał w wazonie.

Liczy się wszystko, nawet godzina cięcia. A ta powinna być jak najwcześniejsza, żeby łodygi były sprężyste. Następnie wkładamy kwiaty po same główki do wiadra z wodą (odstałą, a nie prosto z kranu, żeby wytrącił się chlor), pozwalamy postać kilka godzin i dopiero przycinamy końce – pod wodą! Dzięki temu do łodyg nie dostaje się powietrze, które przyspiesza gnicie.

Można dorzucić bukietom tabletkę aspiryny, łyżeczkę soli lub kwasku cytrynowego; woda jest dłużej czysta. Aspiryna służy chryzantemom i daliom, sól gardeniom, dla astrów, narcyzów i tulipanów najlepszy jest... cukier.

Na wzmocnienie działa z kolei tabletka multiwitaminy lub miedziana moneta.

reklama

Łodygi tniemy na skos, pod kątem 45 stopni, żeby kwiat miał szansę wciągnąć jak najwięcej wody. Zanim wstawimy je do wazonu, usuwamy od dołu liście; woda będzie dłużej czysta.
Zdrewniałe łodygi róż, lilaków, jaśminowca czy kaliny musimy zmiażdżyć młotkiem. Jeśli zaczynają więdnąć, skracamy je i przed włożeniem do zimnej wody zanurzamy końcówki na kilka minut we wrzątku (same kwiaty osłaniamy ręcznikiem, żeby nie zwarzyła ich para). W gorące dni woda w wazonie szybko robi się za ciepła i kwiaty mogą klapnąć.

Jest i na to rada – kostki lodu. Wrzucamy je dla ochłody jak do drinka.

Najwięcej zabawy jest z kwiatami, które mają długie łodygi przypominające rurki: amarylisami, ostróżkami, hipeastrum. Te muszą być napełnione wodą jak kielichy, inaczej więdną. Odwracamy więc roślinę kwiatem do dołu, napełniamy łodygę wodą, zatykamy tamponem z waty lub ligniny i dopiero wtedy wstawiamy do dzbanka.

Uważamy z narcyzami – najlepiej czują się we własnym towarzystwie. Innym w bukietach skracają życie, bo wydzielają trującą, żelowaną substancję. Ale i ten problem możemy ominąć. Narcyzy wstawiamy do letniej wody dzień wcześniej i czekamy, aż wyplują swój jad. Następnego dnia, już bezbronne, dołączamy do bukietu.

Zobacz również