Mieć krzak czarnego bzu w ogrodzie to jak mieszkać koło apteki.
Skandynawowie szaleją na jego punkcie. W lokalnych gazetach można znaleźć anonse: „Znam świetne miejsce, gdzie rośnie dziki bez. Szukam kogoś z samochodem”. W Polsce też coraz cześciej na ekobazarkach pojawiają się domowe soki wyciskane z owoców i mniej znane syropy z kwiatów. Czarny bez, dziki krzew rosnący na miedzach, przytulony do stodół, przeglądajacy się w przydomowych stawach, w których pojono bydło, był kiedyś częścią naszego wiejskiego pejzażu. Dziś nie pasuje do wystrzyżonych trawników i coraz trudniej go znaleźć blisko gospodarstw. A przecież to naturalna domowa apteka, z której w czasach, kiedy lekarz był daleko, mądrze korzystano. Właśnie w czerwcu czarny bez zakwita, pachnąc słodko i tajemniczo…
JAK I KIEDY GO ZBIERAĆ?
Przed południem, gdy kwiaty obeschną z rosy, a nie są jeszcze zwiędnięte od upału. Szukajmy kwiatów rozwiniętych, ale nie przejrzałych – najlepiej, gdy część jest jeszcze w pączkach. Baldachy ścinamy i zawieszamy na sznurku za szypułkę albo układamy w koszach. Suszymy w ciepłym, suchym, przewiewnym i – uwaga – zacienionym miejscu, najlepiej pod dachem, na przykład w drewutni. Kwiaty rozkładamy na ściereczce, by opadał na nią cenny pyłek, który wsypiemy do gotowego suszu. Z wyschniętych kwiatów usuwamy łodyżki i szypułki. Susz zamykamy w słoiku.
NA CO NAM POMOŻE
Na przeziębienia, kaszel. Napar czy syrop z kwiatów działa przeciwgorączkowo i napotnie, pobudza wydzielanie śluzu w oskrzelach i oczyszcza zatoki, zwiększa odporność. Zapalenie gardła, spojówek. Odwarem wypłuczemy gardło i jamę ustną przy stanach zapalnych albo przemyjemy oko, gdy dokucza nam zapalenie spojówek. Na piegi i zmarszczki. Tonik z kwiatów bzu często używany zmiękcza skórę, wygładza zmarszczki i wybiela piegi.
ZDROWY, PYSZNY I MAGICZNY
Delikatne białe kwiaty dodaje się do syropów, wypieków, napojów orzeźwiających czy naleśników. Zrobimy z nich smakowity dżem, leczniczą nalewkę i jogurt. Nic dziwnego, że dający tyle cennych medykamentów i pyszności krzew uważano za siedlisko duchów podziemnego świata, które właśnie nadają mu niezwykłą moc. Wiadomo, że lekarstwo z odrobiną magii działa lepiej niż to zwyczajne.
Dlatego do dziś w wielu miejscach, na przykład na Śląsku, uważa się, że należy klęknąć i przeżegnać się, zanim sięgniemy po dobroczynną gałązkę, kwiat czy owoc bzu. Bo tylko mające już kontakt z innym światem sieroty i wdowy mogą bezkarnie go ścinać. Reszta musi krzak „przeprosić”.
Ale naprawdę warto. Wiedzieli o tym dwa tysiąclecia temu ojciec medyków Hipokrates czy Hildegarda von Bingen, mądra średniowieczna mniszka, lecząca ludzi ziołami, która pisała: „Kora czarnego bzu skrobana na dół sprawia przeczyszczenie. Kora skrobana do góry sprawia wymioty, skrobana w obu kierunkach daje jednocześnie oba skutki”.
Tekst: Beata Majchrowska, House of Pictures, Stockfood/Free
Zdjęcia: Inger Marie Grini/House of Pictures, Stockfood/Free