Magda jest architektem i mogłaby pracować wszędzie, jednak tęsknota za górami przygnała ją z powrotem do Zakopanego. Wracając, zabrała ze sobą kawałek... świata.
Poszukiwanie celu
To było raczej pewne, że Magda, ciekawa wszystkiego, co nowe, niespokojny, twórczy duch, w Zakopanem na dłużej nie zostanie. Zresztą wtedy nie wybrała gór sama, to rodzice przeprowadzili się tam, kiedy jej nie było jeszcze na świecie.
Zaraz po maturze wyjechała na studia do Krakowa. Potem były podróże po świecie – Europa, Azja, Malezja, Indie – i co chwila jakieś nowe zainteresowania. Wspinaczka. Kolarstwo górskie. Skitoury. Ciągle szukała swojego miejsca. W końcu dłuższy przystanek w Wiedniu. Dwa lata na Akademii Sztuk Pięknych. – W otoczeniu młodych twórczych architektów wreszcie zrozumiałam, co chcę robić w życiu – wspomina. – Wróciłam do Krakowa i zaczęłam projektować wnętrza.
Styl skandynawski stylem życia
Szybko okazało się, że jej dwie największe pasje – podróże i praca architekta – mocno się ze sobą łączą. – Od zawsze lubiłam poznawać inne kultury, obyczaje i architekturę. To było dla mnie nieocenione źródło inspiracji. Przełomem okazała się podróż po Skandynawii – tłumaczy. – Styl skandynawski stał się dla mnie stylem życia. Znalazłam w nim równowagę pomiędzy tym, co piękne, proste, praktyczne i naturalne. Jest bez zadęcia, ale i bez przesadnej skromności.
Biel i drewno
Od tej pory zaczęła w pracy trzymać się kilku prostych zasad: dużo bieli, jasne podłogi, naturalne drewno, gdzieś rzucona skóra, kolor, ale dyskretnie, tylko w dodatkach. – Ten styl przecież idealnie sprawdza się i w Polsce, gdzie też brakuje słońca i światła – dodaje. Udowodniła zresztą, że pasuje nie tylko do apartamentów czy kamienic w wielkim mieście, ale nawet do góralskiej chaty, w której sama się urządziła. – Tak mocno tęskniłam za rodzinnym Podhalem i górami, że znalazłam dla siebie i swoich dwóch synów pod Zakopanem drewnianą chałupę – wspomina.
Skandynawskie wnętrza
Z zewnątrz typowa góralska architektura: dom z bali, obtykany warkoczami z wełnionki, z rzeźbionymi drzwiami i małymi oknami, w środku zupełnie inny świat. Skandynawski, jasny, biały. – Choć chłopcy są jeszcze mali, nie boję się, że coś wybrudzą. Sprzątać i tak trzeba, więc co za różnica, czy zmywam czarną, czy białą podłogę? Przecież dom jest do mieszkania. Do prostych mebli dobrała kilka dizajnerskich rzeczy (nad stołem w kuchni lampa HK Living, w pokoju chłopców krzesełko Tripp Trapp, drewniana ława przed kanapą i stolik w sypialni od Projekt Stołek, metalowe witryny Nordal, lampy z drucianymi kloszami House Doctor).
Wszystko przytulne i bez zadęcia. Może dlatego gościom nie chce się stąd wychodzić. – Przeglądam mnóstwo wnętrzarskich pism i, widząc domy, często zastanawiam się, dla kogo one są. Chłodne, wymuskane, pełne drogich mebli i marmurów, na które właściciel jest skazany do końca życia, bo jeśli wydał majątek, to żal mu będzie je wyrzucić. Swojej kanapie już trzykrotnie zmieniałam tapicerkę, za każdym razem, gdy się przeprowadzałam, i nadal świetnie mi służy – kończy Magda.
Tekst: Sonia Ross
Zdjęcia: Aneta Tryczyńska
Stylizacja: Magdalena Herbowska
Za pomoc w sesji dziękujemy sklepom: Agamartin (Stojąca lampa w sypialni, fotel na tarasie), NS home (czarny metalowy stołek), Metaforma (fotel Biało-niebieski, Błękitny fotelik przy biurku)
POLECAMY TAKŻE: Jak urządzić skandynawski dom: poradnik krok po kroku.