Błyszczące, magnetyczne oczy, podłużne skrzydełka z opalizującymi żyłkami, zgrabne, delikatne ciało, smukłe nogi z drobnymi pazurkami – bez wątpienia ważka to najpiękniejszy owad świata.
Jak na muzę secesji przystało, niejedno ma imię. I każde brzmi niczym żywcem wyjęte z romantycznego poematu – świtezianka błyszcząca, świtezianka dziewica, zalotka, szklarka, wreszcie husarz władca, łunica czerwona czy straszka. Wszystkie odziane w mieniące się odcienie zieleni, szmaragdu, szafiru, czerwieni. Bez nich nie powstałyby najsłynniejsze dzieła Émile'a Gallé, Louisa Comforta Tiffany'ego, René Lalique'a czy Clary Driscoll: lampy z abażurami, na których przysiadły te skrzydlate nimfy, serwisy kawowe z urzekającymi srebrnymi owadami czy biżuteria – brosze z kamieni księżycowych w kształcie niepokojących kobiet-ważek, grzebienie do włosów, wisiory.
W naturze spotkacie je już w kwietniu, nad rzekami, jeziorami i stawami. Nie znaczy to, że tylko tam, bo husarz na przykład, doskonale widzący i wytrzymały lotnik, potrafi zapędzić się za ofiarą nawet i parę kilometrów od zacisznych szuwarów. Ale jeśli urządzicie sobie oczko wodne – zarówno on, jak i świtezianki mogą zamieszkać z rodzinami w pobliżu waszego domu. Szybko docenicie ich sąsiedztwo.
W czerwcu i lipcu ważki mają gody. Warto wtedy podpatrywać powietrzne tańce w tandemie. A latają perfekcyjnie, żaden inny owad tak nie potrafi. Są szybkie i zwrotne, średnio rozwijają prędkość 40 kilometrów na godzinę. Ale gdy polują, wtedy gnają setką, wykonują karkołomne skręty, potrafią zatrzymać się w ułamku sekundy. Wykorzystują wznoszące właściwości prądów ciepłego powietrza i szybują. Odpoczywają i... wypatrują jedzenia.
Niech was więc nie zmyli ulotne i subtelne piękno tych owadów. To wytrawni myśliwi – i nasi wielcy sojusznicy w walce z komarami i innymi szkodnikami. Polują, chwytając owady łapkami. Jeśli zabraknie im komarów, nie pogardzą nawet mszycami i pająkami. Małe helikopterki pożerają zarówno komary latające i wysysające krew, jak i ich jaja. Z tymi ostatnimi uporają się schowane pod liśćmi na dnie stawu drapieżne, zębate larwy, które polują nie tylko na małe wodne owady.
Jeśli przyjrzelibyście się im przez lupę, nie mielibyście wątpliwości – to one były natchnieniem dla artysty, który zaprojektował twarz mamusi Obcego – 8. pasażera Nostromo. Potrafią dopaść rybkę, kijankę albo nawet traszkę. Wyrzucają w ich kierunku składaną szczękę zwaną maską. Nic dziwnego, ważki są największymi owadami świata. Występujące w naszym klimacie świtezianki i husarze, choć okazałe, to tylko rachityczne drobinki w porównaniu z przodkami latającymi z łopotem w górnym karbonie, czyli około 325 milionów lat temu. Tamte miały rozpiętość skrzydeł sięgającą 75 centymetrów.
Tekst: Joanna Halena
Fotografie: Marek Maruszak/Forum, Fritz Poelkin/East News, Corbis