Kto śpiewa w stawie
Najpierw w zmarzniętej wodzie pojawiają się błyszczące jak brylanciki kuleczki. Potem nagle wylezą z nich małe ogonki.
Aż któregoś cieplejszego wieczoru staw zacznie radośnie rechotać. Cieszcie się z tego, choćby darły się tak, że nie będziecie mogli spać. Milczenie żab to bardzo zły znak – zbliżającego się ochłodzenia. Rechoty, stękania i całonocne kumkania zwiastują jednak nadejście ciepłej pory. Ożywione życie towarzyskie kumaki, rzekotki, grzebiuszki, żaby trawne, moczarowe, jeziorkowe, śmieszki i ropuchy wszelkiej maści zaczynają prowadzić pod koniec marca lub na początku kwietnia. Gdy temperatura sięga już 10 stopni, opuszczają zimowe kryjówki pod liśćmi, w korzeniach drzew lub błocie. Spały w nich smacznie zahibernowane, a teraz zew natury wyrywa je z odrętwienia na gody. Dokąd? Oczywiście nad sadzawkę. Można je czasem spotkać, jak maszerują w jakimś kierunku, niepomne na niebezpieczeństwa, nawet ruchliwe jezdnie. Jeśli zauważycie małą żabę jadącą na dużej, będzie to zapobiegliwy ropuch szary, którego wybranka taszczy na barana – panów jest pięć razy więcej niż pań, dlatego trzymają się mocno zawczasu upatrzonych samic.
Miłość uprawiają stadnie. Bajorko, które sobie upodobały wygląda czasem tak, jakby gotowała się w nim woda. Żaby tłoczą się niemiłosiernie, łażą po sobie, jeżdżą jedne drugim na grzbietach. Panów od dam serca zwykle łatwo odróżnić – one są przeważnie szarobure i niespecjalnie atrakcyjne, choć bywa, że większe od swoich zalotników. Na przykład małżonek ropuchy szarej czy żaby śmieszki ma się tak do samiczki jak Słoń Trąbalski do swej małżonki Bani („Żonę ma taką, jakby sześć żon miał”). Panowie mają rezonatory pod pyskiem (u rzekotek drzewnych) lub po bokach (u ropuch czy żab zielonych), działające jak dudy u kobziarza. To dzięki nim miłosne śpiewy nie ograniczają się tylko do okolic sadzawki, bo i na werandzie możemy posłuchać skrzekliwych serenad. Jeśli uda wam się pośród żabiej muzyki wyłowić arie solistów, to pamiętajcie – kumkają tylko kumaki, rzegocą prześliczne zielone rzekotki, które w ciągu dnia przesiadują na liściach, ropuchy paskówki wydają terkoczące „errr”, a ropuch zielony ma donośny wysoki tryl.
Prawdziwym panem imprezy jest żab moczarowy. Istny królewicz zaklęty przez wstrętną czarownicę w wiecznie mokrą paskudę. Na dwa tygodnie jednak zamienia szarobury garnitur w zjawiskowy modry lub fioletowy fraczek. Czyż to nie cudowna przemiana? Po kilku dniach miłosnych igraszek w wodzie pojawia się skrzek. Z niego powstaną kijanki, a po kilkudziesięciu dniach – żabki i ropuszki. Choć w baśniach strzegły domów czarownic, i jedne, i drugie nie zrobią nam nic złego. Niektóre, w odruchu obronnym, mogą strzyknąć w naszą stronę nieprzyjemnie pachnącym jadem, dlatego lepiej ich nie łapać. A jeśli już się stało – szybko umyć ręce.
Są bardzo pożytecznymi stworzeniami – zjadają ogromne ilości szkodliwych owadów, polują na ślimaki.
Podobno przyzwyczajają się do ludzi, najbardziej ropuchy – jeśli będziecie je regularnie podkarmiać muchami, zaczną nawet podchodzić do wyciągniętej dłoni. Lubią siadać na liściach, wygrzewać się w słońcu, zagrzebywać w błotku. Pamiętajcie, żeby w żabio-ropuszym oczku wodnym było dużo roślin, na które mogą się wspinać; skonstruujcie też pomost z kamieni. No i najważniejsze – żadnych ryb, bo wyjedzą skrzek i z hodowli nici.
Żabie opowieści
Przyglądajcie się uważnie swoim żabom. Ich zachowanie wiele wam powie o pogodzie. Ranne skrzeczenie zwiastuje deszcz lub wiatr, pływanie po powierzchni i wystawianie pyszczków nad wodę podobnie. Wieczorne śpiewy wieszczą ładny dzień. Dobra aura utrzyma się, gdy siedzą w wodzie. Milczenie żab to znak, że będzie plucha. Jeśli rzekotka skrzeczy w czasie wiatru, deszczu lub nocy – słota jeszcze potrwa.
Tekst: Joanna Halena
Fotografie: Cezary Korkosz, Artur Tabor, Stanisław Puszczyński/Reporter, Renata i Marek Kosińscy, Tomasz Krufczyk/Forum, Stockfood/Free, Flash Press Media, East News