O przycinaniu roślin ogrodowych zwykło się pisać zimą. A to czemu? Przecież w tym czasie w amatorskich ogrodach tnie się mało albo w ogóle. Trend obowiązuje chyba dlatego, że teraz, gdy na wielu drzewach i krzewach nie ma liści, po prostu więcej i lepiej widać.
Zacznę więc na opak i pogrożę palcem tym, których korci, by zimową porą wziąć sekator i ciachnąć to czy owo. Można ciąć jedynie wtedy, gdy wybierzemy odpowiednią pogodę do pracy. Nigdy nie tnie się w czasie mrozu i słoty, bo to osłabia rośliny w zmaganiach z niskimi temperaturami. Dodatkowo świeże rany zmoczone wodą są zaproszeniem dla grzybów, bakterii i wirusów, które wobec roślin nie żywią przyjaznych zamiarów. Ustalamy więc na samym początku, że zimową porą do pracy z sekatorem ruszamy – jeśli już koniecznie trzeba – wyłącznie w dni słoneczne, kiedy słupek rtęci na termometrze sięga powyżej piątej kreski nad zerem.
Najpierw narzędzia
Ale nawet gdy pogoda nie sprzyja, warto wybrać się do centrum ogrodniczego na poszukiwanie dobrych sekatorów. Celowo piszę w liczbie mnogiej, ponieważ odpowiedzialny ogrodnik, zwłaszcza ten początkujący, powinien mieć ich kilka. Sprawdzamy, czy dobrze „leżą” w ręce, czy są ostre, czyli nie szarpią i nie miażdżą pędów.
Nie wszyscy wiedzą, że powinno się nimi przycinać dokładnie to, do czego zostały zaprojektowane: drewno ewentualnie druty. Mają specjalnie do tego przystosowane noże. Pamiętamy również, że najmniejsze, jednoręczne sekatory robi się w wersji nożycowej i kowadełkowej.
Ta druga najlepiej sprawdza się tam, gdzie będzie dużo suchych gałązek, ale nie grubszych niż dwa i pół centymetra. Są również wersje dla prawo- i leworęcznych. Jeśli przecinamy pędy grubsze, wtedy naturalne predyspozycje nie mają już większego znaczenia, ponieważ i tak trzeba używać sekatorów dwuręcznych. Najlepsze z nich bez trudu i wysiłku ramion powinny przeciąć drewno o średnicy do pięciu centymetrów. Pędy grubsze trzeba odcinać piłką. Są wreszcie sekatory przedłużające ręce, a właściwie zasięg ramion. Najdłuższy z nich, zamocowany na teleskopowym wysięgniku, ma sześć i pół metra. Można nim zatem powycinać wszystkie gałęzie na wysokości drugiego piętra bez wchodzenia na drabinę.
Zegar cięcia roślin
Na początku niech będzie jasne: rośliny bólu nie odczuwają, ale wszystkie na cięcie reagują. Następnie – pamiętamy, że pierwszym dogodnym terminem na wypróbowanie nowo nabytych sekatorów jest wczesna wiosna. Trudno podać daty kalendarzowe, ale chodzi o okres, w którym za dnia mrozu już nie ma, ale na gałązkach jeszcze nie rozwijają się pąki, kwiaty ani liście – mniej więcej od pierwszej połowy marca do początku kwietnia. Mamy wtedy czas na wycinanie tego, co na drzewach i krzewach zimą się połamało, uschło lub zachorowało, czyli tak zwane cięcie sanitarne.
Na początku sezonu przycina się rośliny owocowe: jabłonie, grusze oraz porzeczki, agrest. W owocówce robimy prawdziwe wiosenne porządki, czyli: przerzedzamy korony, usuwamy proste i silne gałęzie, które wyraźnie mają zamiar przejąć rolę przewodnika. Wycinamy też proste i mocne pędy, które drzewa wypuściły w ubiegłym roku. Niepotrzebne są również wszystkie gałązki wrastające do środka korony. Pozostałe młode pędy albo wycinamy, albo skracamy. Radzę pół na pół, tak by pozostało tylko kilka centymetrów. Liczymy na to, że w przyszłości na tych pozostałościach drzewa zawiążą pąki kwiatowe. W krzewach porzeczek i agrestu usuwamy wszystkie najstarsze pędy. Łatwo je poznać, mają najciemniejszą korę. Pędy zeszłoroczne (dla odmiany kora najjaśniejsza) przycinamy mniej więcej 10 centymetrów poniżej pączków szczytowych.
Wczesną wiosną z daleka omijamy śliwy, czereśnie, wiśnie i inne pestkowe! Te tnie się dopiero po owocowaniu. Dobra jest za to pora, by z sekatorem odwiedzić krzewy o ozdobnych liściach, które po przycięciu powinny zareagować wypuszczeniem silnych, ładnie ulistnionych pędów (na przykład pęcherznice), a także tych roślin, które kwitną latem oraz jesienią. Doskonałym przykładem będą hortensje bukietowe i drzewkowate (wycinamy wszystkie pędy rachityczne, odrobinę skracamy najsilniejsze gałązki) oraz wrzosy. Regularne wiosenne wizyty fryzjera sprawią, że z czasem nie staną się wiechciami, lecz na lata zachowają piękny wygląd. Zasady cięcia wrzosów łatwo zapamiętać: robi się je tak, by na pędach nie było zaschniętych kwiatów z zeszłego roku.
Wczesną wiosną koniecznie odwiedźcie z sekatorem wszystkie ozdobne trawy, jeśli zdecydowaliście na zimę zostawić je tak, jak stały. Golimy na zero, by nowym źdźbłom nic nie przeszkadzało rosnąć. Proponuję również przycięcie tawuł oraz pięciorników. To przypadki, które kwalifikują się bardziej do wykorzystania nożyc żywopłotowych niż sekatorów. Skrócone pędy się rozgałęziają, a później obficie kwitną. Poza tym roślinom można przy okazji nadać elegancki pokrój. Przypominam także, aby poprzycinać letnie i jesienne powojniki. Takie odmiany, jak ‘Bill Mc Kenzie’ czy ‘Summer Snow’ tnie się właśnie wczesną wiosną. Na zakończenie pierwszej w roku eskapady z sekatorem przystańmy nad budleją i dereniem białym – tym o ozdobnej, czerwonej korze, by wyciąć… wszystko.
Tuż przy ziemi zostawia się kikuty długie na dwa, trzy pączki. Niezwykła to miarka, ale w szkole cięcia bardzo dobra, bo właśnie z oczek (pączków) wkrótce wyrosną pędy, które latem na motylich krzewach zakwitną, a wcześniej bujnie pokryją się ozdobnymi liśćmi.
Przestroga? Wiosną w żadnym wypadku nie przycinamy hortensji ogrodowych, które zwykle kwitną w kolorze niebieskim lub różowym. Czasami nadgorliwi popełniają ten błąd, a po kilku miesiącach pytają, dlaczego hortensje nie kwitną.
Lek dla leniwych
Po wczesnowiosennej sesji plenerowej mamy chwilę odpoczynku i uważnego przyglądania się tym roślinom, które najpiękniejszy okres przeżywają w kwietniu i maju. Te wszystkie, o ile sprawa konieczna, przycina się dopiero po kwitnieniu i łatwo wytłumaczyć, dlaczego.
Takie rośliny, jak forsycje, migdałki, kwitnące wierzby, ozdobne jabłonie, wiśnie czy alpejskie powojniki, zimują, mając w pełni wykształcone pąki kwiatowe. Przycinanie ich przed kwitnieniem nie miałoby zatem najmniejszego sensu, ale i gdy opadną płatki, nie wszystkie musimy traktować sekatorem. Zwykle robi się to wtedy, gdy uznamy, że rośliny się lenią i nie mają ochoty zawiązywać pąków. Wiele z nich zabieg chirurgiczny odczyta jako zagrożenie, a to w „umyśle” roślin szybko jest przekładane na sygnał do tworzenia zawiązków kwiatów. Wystarczy więc wyciąć wszystkie rachityczne gałązki, część z nich skrócić i efekt murowany. Potrzebne szczegóły?
Generalnie wycina się i skraca nie więcej niż połowę pędów. Pozostałe zostawia nienaruszone. Wyjątkiem są wierzby. Odmiany kwitnące przycina się na kilka pączków.
Golenie żywopłotów
Wiosna i lato to przede wszystkim czas przycinania żywopłotów, zarówno iglastych, jak i liściastych, oraz tych drzewek i krzewów, które intensywnie formujemy. Powinno się to robić często, co najmniej kilka razy w sezonie, zwykle jednak poprzestajemy na dwóch zabiegach fryzjerskich. Mało, ale lepszy rydz niż nic. Jeśli nie ma czasu na więcej pracy na świeżym powietrzu, propo-nuję zrobić pierwsze strzyżenie żywopłotów na przełomie maja i czerwca, a drugie pod koniec wakacji. Chodzi bowiem nie tylko o ładne zagęszczanie roślin, lecz i o dostęp światła. Bez niego wszystkie będą się ogałacać i brzydnąć.
Jeśli od samego czytania o zmaganiach z sekatorem rozbolały ręce i ramiona, to mam informację krzepiącą: są w ogrodzie takie rośliny, których, poza przypadkami losowymi (na przykład wichury czy choroby), w ogóle się nie tnie. Do tej grupy można zaliczyć magnolie, azalie, różaneczniki, oczary.
I na koniec rada: jeśli w sprawie cięcia są wątpliwości, pytajcie po prostu bardziej zaawansowanych. A jeśli akurat nikogo mądrzejszego w okolicy nie znajdziecie, wtedy pomyślcie, że nadszedł wreszcie ten dzień, w którym trzeba wziąć sprawy we własne ręce. Jeśli nie zaczniecie sami ciąć, nigdy się tego nie nauczycie. Zastanówcie się więc na początku, jaki cel chcecie osiągnąć, przyjrzyjcie się roślinie uważnie kilka razy z bliska i z daleka. Uruchomcie wyobraźnię. Zobaczycie, że w końcu podpowiedź przyjdzie sama. A sekator jest naprawdę dobrym przyjacielem ogrodnika!
***
Bezwzględne cięcie
Niektóre sposoby cięcia mogą wydać się barbarzyńskie. Lilaki na przykład zaleca się co kilka lat ucinać na wysokości około metra nad ziemią. Po takim „kataklizmie” rośliny szybko wypuszczają silne pędy zakończone bujnymi kwiatostanami. Cały obrazek początkowo wygląda przerażająco, ale na odmłodzenie tych krzewów nie ma innej metody. Zabieg wykonujemy po kwitnieniu.
Co tniemy, to… sadzimy
Wiosenne cięcie jest dobrą okazją, by przygotować sadzonki niektórych roślin. Stosunkowo łatwo ukorzeniają, np. pędy agrestu i czarnych porzeczek. Mniej więcej dwudziestocentymetrowe kawałki pędów zaraz po ścięciu trzeba wcisnąć po szczytowe pączki w pulchną glebę, a przedszkole dla młodych roślin urządzić w takim miejscu, aby później nie prażyło tam słońce.
Być może nie wszystkie sadzonki wypuszczą korzenie, ale z czasem znajdą się takie, które rozwiną liście, rozpoczynając życie na własny rachunek. Te trzeba po prostu ostrożnie przesadzić.
Malujemy rany
Czy zabezpieczać rany po cięciu? Drobnych nie warto! Duże blizny po grubych konarach najlepiej pomalować farbą emulsyjną. Maść ogrodniczą polecam tylko do zabezpieczania wrażliwych na raka pestkowych drzewek owocowych: śliw, wiśni, czereśni, moreli i brzoskwiń.
Pamiętajmy, że sekatory są często źródłem zakażenia roślin wirusami. Przed cięciem warto zdezynfekować noże denaturatem.
Tekst: Witold Czuksanow, autor poradników i programów telewizyjnych o ogrodach
Zdjęcia: Gap Photos, Gap Photos/East News, shutterstock.com