Magia wysokich gór
Pod dom Iva podchodzą sarny, jelenie i górskie kozice. To prawdziwa samotnia, w której odnalazł zagubiony czas dzieciństwa.
Ivo ma wygląd dziarskiego obieżyświata. Rozczochrane wiatrem włosy i zawsze opaloną twarz. Pięćdziesiątka wyżłobiła na niej trochę zmarszczek, ale dodała też łagodny uśmiech człowieka, który niejedno zobaczył, przeszedł i zrozumiał. Gdy jednak mówi o nowej pasji, która zupełnie odmieniła jego pełne przygód życie, tryska entuzjazmem i podnieceniem. Nie przerywając mieszania w rondlach, opowiada nam o domu, który zatrzymał go na stałe i zmusił do wierności, niczym piękna kobieta.
Oczywiście, mieszkał już w wielu innych miejscach, wspomina z sentymentem dom rodzinny. Ale niemal zapomniał o nich, poświęcając się od kilku lat bez reszty swojej górskiej samotni. Tu wydaje mu się, że odnajduje utracony czas dzieciństwa. Dlaczego góry? Fascynuje go śnieg – jego delikatność, dziewiczość i potęga jednocześnie. Tu, pod szczytami, przebiega magiczna granica, za którą deszcz przeradza się w biały bajkowy puch. Te dwie strefy dzieli czasem zaledwie kilka centymetrów, ale dla niego to ważne, by być po tej stronie, gdzie życie zamienia się w nieustanną przygodę. Dlatego wybrał starą farmę nad doliną w Chamonix. Tu, na stokach góry, czuje się sąsiadem Mont Everestu.
– Mieszkam w podniebnej krainie – myśli nieodmiennie, gdy patrzy z tarasu na ośnieżone szczyty. Tak bardzo zadomowił się w małej wiosce, że od lat nie odwiedza miasta i wcale go tam nie ciągnie. Na tej wysokości rok ma cztery pory bardzo wyraziste. Mroźną zimę, wiosnę, która eksploduje w ciagu kilku dni, upalne lato i jesień pełną kolorów, krótką jak ostatnia miłość. Na każdą z nich trzeba być inaczej przygotowanym. Z przyrodą na tej wysokości nie ma żartów. Za lenistwo czy gapiostwo płaci się czasem życiem.
W osadzie z autentycznymi górskimi domami mieszka zaledwie kilkanaście rodzin. Na szczęście nie ma tu jeszcze hoteli, jest za to szkoła, kościół, straż ogniowa i żandarmeria wysokogórska – coś pomiędzy strażnikami przyrody i przewodnikami górskimi. Wszyscy tak kochają tu góry, jak marynarz morze. Czasem buntują się przeciwko bezlitosnej naturze, ale bez niej nie potrafią już istnieć. Iva też dopadło to zaraźliwe uczucie – może bez słowa godzinami patrzeć na skaliste szczyty lub przy pysznej, własnoręcznie przyrządzonej kolacji opowiadać o nich mrożące w żyłach krew historie swoim gościom.
Tekst i stylizacja: Catherine Mamet/East News
Fotografie: S. Clement/Inside/East News