Sianko wigilijne – jak z niego wróżono i jak strojono nim domy

Słoma pod obsuem i snopy w kątach izby

Smętna garstka siana, którą wtykamy, często nie mając zielonego pojęcia po co i dlaczego, pod wigilijny obrus, to tylko odległe echo dawnego „słomianego szaleństwa” ogarniającego Polaków w każdą Wigilię. Połączone siły pogańskich rytuałów sprowadzających urodzaj i symboliki chrześcijańskiej (narodziny Zbawiciela w biednej stajence) sprawiły, że siano uznawane było za najważniejszy element świątecznego wystroju wnętrza. W związku z tym do izby znoszono je w snopach, które ustawiano w kątach pomieszczenia, rozrzucano po podłodze oraz w ilościach hurtowych kładziono pod obrus. Wiązkami siana i słomy obwiązywano także drzewa w sadach, aby zapewnić sobie obfite zbiory w następnym roku.

reklama

Wigilijne wróżby z siana

Oczywiście nie mogło obyć się bez wróżb – po wieczerzy wigilijnej biesiadnicy po kolei wyciągali źdźbło spod obrusa i zaraz wszystko było jasne. Zielone wróżyło żelazne zdrowie, z kłosami – dostatek, a wyschnięte – choróbska i biedę. Aby uzyskać informacje dotyczące czasu pozostałego do przeżycia, należało zwrócić uwagę na długość wyciągniętych kawałków. Wiadomo – długi kawałek to długie życie, i odwrotnie. Pod obrus sięgali chętnie także kawalerowie i panny na wydaniu. Szczęściara z zielonym źdźbłem w garści mogła od razu brać się za haftowanie wyprawy. Tej, której los podetknął sianko lekko przywiędłe, pozostawało czekanie do następnych świąt oraz pocieszanie dzierżącej całkiem suchy badylek koleżanki, skazanej przez złą wróżbę na staropanieństwo.

Zdjęcie: shutterstock.com

Zobacz również