Co jeść podczas postu? 5 produktów, które zapewnią naturalny detoks

Co jeść podczas postu? 5 produktów, które zapewnią naturalny detoks

Naturalnie dobre

Post to odpoczynek. I dla rozbieganych myśli, i dla przejedzonych żołądków. Jak zatem wykorzystać ten czas, by przygotować się do obfitej Wielkanocy? Co jeść, by oczyścić i wzmocnić organizm? 

reklama

Wielki Post - ile trwa i kiedy go obchodzimy?

To nie przypadek, że Wielki Post przypada po świętach Bożego Narodzenia, a przed Wielkanocą. Z jednej strony tak każe religia, z drugiej zaś to naturalna kolej rzeczy. Jeszcze sto, dwieście lat temu na przednówku spiżarnie świeciły pustkami. Trzeba więc było jeść, co zostało, bez wybrzydzania. Ten trwający 40 dni okres sprzyja wyciszeniu, ale też jest dobrym pretekstem do przeprowadzenia naturalnego detoksu. 

Nawet w bogatych domach większą część zapasów wyjadano podczas Bożego Narodzenia i karnawałowych zabaw. A potem z wytęsknieniem wypatrywano nowalijek, ale też pierwszego świniobicia, najczęściej odbywającego się w Niedzielę Palmową. Kuse, postne dni zaczynały się po tłustym czwartku. Na całe sześć tygodni znikały ze stołów mięso, tłuszcze zwierzęce, a tam, gdzie dyscyplina była szczególnie surowa, nawet cukier i nabiał.

Co zostawało? Najczęściej ziemniaki, śledzie, buraki, mąka żytnia i kapusta. Proste, zdrowe jedzenie, o którym dziś często zapominamy, bo przez cały rok mamy mnóstwo smakołyków pod ręką. Warto zacisnąć pasa. Dzięki postnej diecie podniesiemy odporność nadszarpniętą przez zimę. Łatwiej pokonamy zmęczenie i apatię, które dopadają nas przy okazji wiosennego przesilenia. Damy odpocząć organizmowi od tłustych mięs. Dostarczymy witamin i minerałów poprawiających pracę serca i cerę. A nawet lekko schudniemy.

Postna piątka nie tuczy, pod warunkiem że nie pływa w tłustym sosie. Ani śledź, ani kapusta, ani buraki nie mają wiele kalorii. Nawet po żytnich plackach nie przybierzemy na wadze, bo są pełne błonnika. Więcej, wszystkie te składniki bardzo do siebie pasują. Nie bez powodu w Wielkopolsce jadano zupę śledziową z pyrami, w Przemyślu dodawano śledzie do żuru na żytnim zakwasie, a w podlaskim do kapuścianki dorzuca się buraki i ziemniaki. Do Wielkanocy spokojnie możemy te kombinacje wypróbować.

Śledź ma dużo kwasów omega-3, dzięki którym poziom złego cholesterolu we krwi się obniża, a tego dobrego podwyższa.
Śledź ma dużo kwasów omega-3, dzięki którym poziom złego cholesterolu we krwi się obniża, a tego dobrego podwyższa.

1. Śledź - który najzdrowszy?

Jedno ze starych holenderskich przysłów mówi: „Jeżeli śledź jest blisko ciebie, lekarz będzie daleko”. Jednak mimo zalet tej ryby, o których wiedzieli nasi przodkowie, po 45 dniach poszczenia wszystkim zbrzydł już tak bardzo, że w Wielką Sobotę z samego rana urządzano mu pogrzeb – szkielet śledzia wieszano na przydrożnej wierzbie lub zakopywano w ziemi.

Nam na szczęście taki przesyt nie grozi. Choć przydałaby się większa kulinarna fantazja, bo najczęściej przyrządzamy śledzia w oleju albo śmietanie. Może czas przypomnieć stare receptury? Śledź bowiem służy nam w każdych ilościach. Owszem, jest tłusty, ale wcale nie ma dużo kalorii. Taki sam kawałek czekolady będzie miał ich trzy razy więcej! Poza tym kwasy omega-3 zawarte w mięsie tej ryby poprawiają przemianę materii, więc sprzyjają chudnięciu.

Najzdrowszy jest świeży, ale nie w każdym sklepie go dostaniemy. Łatwiej kupić śledzie solone, lecz te, niestety, zawierają sód, który podwyższa ciśnienie. Dlatego warto je wymoczyć w wodzie. Zwykle wystarczy im godzinna kąpiel, ale jeśli są bardzo słone, można przedłużyć ją do dwóch, trzech godzin. Aby były delikatniejsze, zwykłą wodę można zastąpić gazowaną mineralną z kilkoma kroplami soku cytryny albo mlekiem. Jeśli chcemy się pozbyć drobnych ości, wystarczy natrzeć filety sokiem z cytryny i zostawić na noc w lodówce. Kwas owocowy rozpuści ości.

Odpowiednio przygotowane ziemniaki wcale nie muszą być tuczące.
Odpowiednio przygotowane ziemniaki wcale nie muszą być tuczące.

2. Ziemniaki - z piekarnika czy gotowane?

Kiedy Hiszpanie sprowadzili je do Europy, nie wzbudziły zaufania. Kilka wieków później nie wyobrażano już sobie bez ziemniaków życia. Zrobiły wręcz nieziemską karierę. Poczciwy kartofelek został bowiem pierwszym warzywem wyhodowanym w kosmosie. NASA, planując podboje innych planet, uznała go za warzywo idealne. Ziemniaki mają tak dużą wartość odżywczą, że całkiem długo można by się odżywiać wyłącznie nimi, bez szkody dla zdrowia. Ratowały przed głodem całe narody, nic więc dziwnego, że stały się też nieodłącznymi towarzyszami postu. I nieprawda, że tuczą! Złą sławę zawdzięczają głównie dodatkom, z jakimi je serwujemy – panierowanym w bułce kotletom i ciężkim sosom.

Najzdrowsze są ziemniaki w mundurkach. Tak przygotowane nie tracą witamin i minerałów, które zostają pod skórką. Jeśli są niewielkie, warto je wrzucać na wrzącą wodę. Gotują się wtedy szybciej i nie tracą zdrowych składników. Duże bulwy można pokroić i wrzucić na wrzątek lub w całości zalać zimną wodą i pozwolić im spokojnie dochodzić w swoim tempie. Inaczej mogą zostać surowe w środku. Do wody, w której się gotują, najlepiej dorzucić ząbek czosnku albo liść laurowy. Ziemniaki najbardziej lubią się z młodym koperkiem i natką pietruszki, ale pyszne będą też z tymiankiem, cząbrem, rozmarynem.

Buraki wzmacniają i poprawiają procesy trawiennie.
Buraki wzmacniają i poprawiają procesy trawiennie.

3. Sok z buraka to bomba witaminowa

Niegdyś zajadano się nimi zarówno w czasie świąt, jak i w okresie postu. Bo są dobre na trawienie, ale też zapobiegają anemii, którą może powodować bezmięsna dieta. W Polsce, Rosji i Skandynawii jedzono je zimą i wczesną wiosną przeciw przeziębieniom, doceniając ich właściwości rozgrzewające. Dziś wiemy, że zawarta w burakach betanina rzeczywiście zatrzymuje rozwój infekcji wirusowych. Co więcej, buraczki poprawiają humor! Na przedwiośniu wielu z nas dopada senność, znużenie, apatia. Jedzenie wówczas pospolitych buraków pomoże przywrócić chęć do życia i doskonałe samopoczucie.

Witaminy i mikroelementy z buraków rozpuszczają się w wodzie, dlatego najlepiej jest je piec w skórce przez 2 godziny albo gotować jak ziemniaki w mundurkach (ok. 1,5 godziny). Wtedy obieramy je dopiero przed jedzeniem. Aby w pełni skorzystać z mocy buraków, warto także pić sok wyciskany z surowych korzeni. Jeśli nie mamy sokowirówki, można je zetrzeć na tarce i – koniecznie w gumowych rękawiczkach – wycisnąć przez gazę. Jeżeli sok jest gorzki w smaku, warto dodać odrobinę soku z cytryny.

Kapusta to pyszna opcja na dostarczenie organizmowi mnóstwa witaminy C.
Kapusta to pyszna opcja na dostarczenie organizmowi mnóstwa witaminy C.

4. Kapusta - do surówek i nie tylko

Dawniej mówiono: „Gospodarz bez kapusty miewa brzuch pusty”. Nie bez przyczyny warzywniki na polskich wsiach zwano kapustnikami. Okrągłe główki świetnie znosiły przechowywanie w ziemnych kopcach, więc na przednówku, oprócz marchwi, często były jedyną świeżą jarzyną. Dziś kapusta niesłusznie uchodzi za tuczącą. Osobom na diecie szczególnie zaleca się kiszoną, bo nie dość, że poprawia przemianę materii, to jeszcze ma o połowę kalorii mniej niż surowa.

Najzdrowsza jest surowa, bo lepiej ją trawimy niż gotowaną czy smażoną. Ale kapuściane zupy lub jarzynki na ciepło też warto jeść, zwłaszcza zimą, żeby nas rozgrzały. Jeśli gotujemy kapustę, to jak najkrócej, tylko by zmiękła, choć im późniejsza odmiana, tym więcej czasu na to potrzebuje. Wrzucamy ją na wrzątek i początkowo nie przykrywamy, aby ulotnił się ostry zapach. Można się go również pozbyć, wrzucając do garnka kromkę chleba albo orzech włoski – pochłoną aromaty. Z kolei kapusty kiszonej nie należy płukać, żeby nie straciła cennych kwasów mlekowych i enzymów, gdyż to im zawdzięczamy lepsze trawienie tłuszczów.

 

Wypieki z żytniej mąki są zdrowsze, bo mniej tuczące.
Wypieki z żytniej mąki są zdrowsze, bo mniej tuczące.

5. Mąka żytnia - zdrowa i sycąca

W dawnych czasach na białą, pszenną mąkę mało kogo było stać, szczególnie na przednówku. Dlatego zajadano się chlebem z grubej żytniej mąki, postnymi plackami i podpłomykami oraz – co najważniejsze! – żytnim żurem. W czasie postu było to ważne, bo zarówno mąka, jak i żur dawały sytość i dostarczały organizmowi dużo węglowodanów. A to one dają nam energię do działania, są paliwem dla mózgu i mięśni. Sprzyjają także wydzielaniu serotoniny, czyli hormonu szczęścia.

Mąka żytnia jest zalecana osobom z częściową nietolerancją glutenu. W życie znajdują się bowiem tzw. śluzy, które pęcznieją podczas gotowania i rozbijają cząsteczki glutenu. Żytnie wypieki mają poza tym dużo błonnika, więc są mniej tuczące. Warto wiedzieć, że świeża żytnia mąka pachnie zbożem. Jeśli ma mocno kwaśny aromat, to zły znak. Ważny jest również typ, który oznacza stopień zmielenia. Im wyższa liczba, tym mąka jest ciemniejsza i bogatsza w cenne składniki. Na przykład mąka jasna to typ 580, chlebowa – 720, a razowa – 1850 i 2000.
_____________________
Tekst: Karolina Zawadzka
Zdjęcia: East News, Stockfood/free, Shutterstock

Zobacz również