Kiedy drzwi do składziku w ogrodzie nie dało się już zamknąć, Dorota powiedziała: „Dość!”. Cztery miesiące później rupieciarnia wyglądała jak paryski salon.
Kto tu mieszka? Dorota Brodzik – projektuje wnętrza, wspólnie z synem prowadzi sklep Dom i Styl. Ma psa Gordona, Malamuta ze schroniska.
Zawzięła się, że z tych 50 metrów jeszcze coś będzie. Bo kto jak nie ona da sobie z tym radę? Projektantka wnętrz, a do tego rodowita Kurpianka. Oszczędność ma we krwi. Nawet z owocowej pulpy, która zostaje po wyciskaniu soku, potrafi zrobić coś pysznego – wystarczy dodać trochę miodu, sypnąć cynamonu i pasta na kanapki gotowa.
Szczęśliwa ręka
Do wynajdywania przedmiotów z przeszłością również ma szczęśliwą rękę. Zresztą czasem znajomi coś przywiozą, bo wiedzą, że u Doroty wszystko dostaje drugą szansę. Ale gdy przydomowy składzik zaczął pękać w szwach, przyszedł czas, by się z tym rozprawić. Na podłogę trafiła ponadstuletnia cegła licówka z rozbiórki domu na południu Polski – pomysł, który Dorota podpatrzyła w zamkach flamandzkich. Łóżko w stylu Ludwika XVI przywiozła kilka lat temu z francuskiego brokantu, czyli tamtejszego targu staroci. Teraz pomalowane na biało i obite polskim lnem wygląda jak prawdziwe łoże królewskie. Biurko z drewna czereśniowego czeka na swoją kolej. Jacek, przyjaciel Doroty, już je wyszlifował, trzeba jeszcze pomalować.
Przedmioty z historią
W kuchni nowe sprzęty można policzyć na palcach jednej ręki – stolik, krzesła, płytki, lampa. Reszta ma swoją historię. Blat kuchenny jest zrobiony z legarów ze starej mazurskiej szkoły, nadstawka od kredensu to pamiątka przywieziona kilkanaście lat temu z wakacji w Jastarni. Gospodarze, u których Dorota zatrzymała się z rodziną, robili remont i pozbywali się staroci. Zamiast na śmietniku nadstawka zagościła w Legionowie. Pomalowana szarą farbą, specjalnie postarzana według pomysłu pani domu. I można tak długo wyliczać. Kinkiety kanałowe z obory upolowane w internecie, stara wiertarka ręczna i żeliwna patelnia zdobią ściany. A w podłodze niespodzianka – właz do piwnicy, taki jaki był tu przed laty, wykonany z drzwi i kątowników wyszperanych na złomie.
To patent jeszcze pierwszych właścicieli
Zaraz po wojnie wybudowali w ogrodzie mały domek. Tymczasowy. Bo później przenieśli się do dużej willi – pierwszego murowanego domu na legionowskim Bukowcu. Dorota wprowadziła się do niego ponad dwadzieścia lat temu. Trójka dzieci jest już dorosła, ale kiedy zjadą się razem z szóstką wnuków, zaczyna brakować miejsca. Wtedy przydaje się domek w ogrodzie. Jeśli nie dla gości, to dla Doroty, kiedy potrzebuje spokoju. Jest też najlepszą wizytówką gospodyni – chętnie pokazuje go klientom, którzy chcą poznać jej styl.
Dorocie marzy się kawałek własnej ziemi, by w końcu żyć w rytmie natury. Najlepiej na Podlasiu, gdzie wciąż jeszcze jest sielsko i spokojnie. Jednak nie pojedzie bez przygotowania – zapisała się na kurs rolniczy. W upragnionym wiejskim domu będzie miała czas nie tylko na pracę, ale też pisanie wierszy. Miała kiedyś sen, że znajduje starą księgę z poezją, a na karcie tytułowej było jej nazwisko. Od tamtej pory spisuje wyśnione wiersze.
TEKST Magdalena Burkiewicz
zdjęcia Igor Dziedzicki, współpraca Mirosław Dziedzicki
Stylizacja Agata Jaworska
Kontakt do właścicielkI www.domistyl.org.pl