
Nowoczesna stodoła na Mazurach: dom w stylu boho spełnia marzenia właścicieli o podróżach
Domy w PolsceHistoria jak z bajki: śliczna dziewczyna Marcelina i wojak. Poznali się, pokochali, pobrali, przyszła na świat córeczka Zosia. Ale żeby było z czego żyć, on musiał wyjechać na wojnę. Łukasz, zawodowy żołnierz, ma za sobą dwie misje w Afganistanie, a Marcelina kilka lat tęsknoty i... intensywnych szkoleń na cukiernika.
– Uwielbiam piec – mówi Marcelina. – Najbardziej drożdżowe. Oczywiście drożdżówki z serem czy jagodami też, ale często wymyślam najróżniejsze egzotyczne nadzienia: z orzechów pekan albo fig. Lubię zamorskie klimaty. Ale mam też rodzinny przepis na najlepszą na świecie szarlotkę i sernik autorstwa mojej mamy. Kiedy robimy wypieki razem z mamą, wszystko najlepiej wychodzi. A na szkoleniach nauczyłam się przygotowywać przepiękne torty.
Wyobraźni ani odwagi im nie brakuje, więc jak tylko Łukasz wrócił z drugiej misji, sprzedali mieszkanie w Pieckach i otworzyli cukiernię „Artystyczne Ciacho” w centrum Mrągowa. Wypieki przypadły gościom do gustu, a najbardziej chyba beza Pavlova z konfiturą różaną i marakują.


Ale kiedy Marcelina odziedziczyła po rodzicach i dziadkach dwa hektary mazurskiej ziemi, wymarzyli sobie siedlisko. – Z niezbyt dużymi i bardzo prostymi domkami, najlepiej trzema – opowiadają. – Nie chcieliśmy jednego tylko dla nas. Miejsca jest dosyć również dla gości.
Boho wnętrza urządzone marzeniami
Domek Boho jest najbliższy ich sercu i zwariowanym marzeniom. Nie mieli czasu na podróże do Indonezji, na Karaiby czy do Meksyku, dlatego urządzili go tak, żeby pod mazurskim niebem poczuć odrobinę egzotyki. Palmowe drewno, bambus i trzcina nie zdałyby się na nic w naszym klimacie, więc domek jest murowany, z elewacją ze skandynawskiego świerku. A w środku ściana z cegły rozbiórkowej.

Wszystko własnoręcznie zrobił Łukasz. – Ja wymyślam, a on działa – śmieje się gospodyni. – Jestem żołnierzem, rozkaz to rozkaz, nawet od żony – żartuje Łukasz.
Czasem musi się nieźle nagłowić. Na lampę wziął stary dębowy konar z ogrodu, stelaż od stolika, trzy metalowe klosze z IKEA, które oplótł naturalną rafią. Połączył to i powiesił na linach pod sklepieniem. Wyszło świetnie!
Mazurskie niebo bywa szare, ale słońce potrafi przygrzać tak, że skóra skwierczy. Jak w tropikach. Zosia nie wychodzi wtedy z basenu. – Śmiejemy się, że wyrósł jej ogon syreny, bo ma taki dmuchany do pływania – mówi Marcelina.
Więcej zdjęć obejrzysz w galerii.
KONTAKT DO WŁAŚCICIELI: podmazurskimniebem.pl
TEKST I STYLIZACJA: KASIA MITKIEWICZ
ZDJĘCIA: IGOR DZIEDZICKI
Zobacz także: Wnętrze w stylu boho: drewno, naturalne tkaniny i etniczne dodatki
Zobacz także: Mazury: energooszczędny dom szkieletowy, w którym mieszka sztuka