
Wnętrza w stylu rustykalnym i życie blisko natury
Domy w PolsceMaleńka wioska w Górach Orlickich, 150-letni dom i klimat, który przywodzi na myśl dziecięce wizyty u babci. Beata i Sławek zaczęli żyć od nowa: wolniej, ciszej, spokojniej.
Dwa razy postawili swoje życie na głowie. Najpierw, gdy zdecydowali się wyemigrować do Wielkiej Brytanii. Potem, kiedy postanowili wrócić.
W Walii mieli już ułożone życie: dom, praca, syn Wiktor na studiach w Oxfordzie, córka Maja w szkole.
Jednak marzyli o własnym miejscu wśród przyrody, z dala od miejskiego zgiełku.
Zdawali sobie sprawę, że tam nie będzie ich raczej na to stać. Zaczęli więc szukać czegoś w Polsce. Beatę ciągnęło nad morze, Sławek wolał góry. Przekonał ją i zaczęli się kręcić w okolicach Kudowy-Zdroju. Znaleźli nawet ciekawe miejsce, potem drugie i już przyjechali do Polski, ale domu nie kupili. I wtedy trafili na gospodarstwo w Taszowie. Dogadali się z właścicielem, że pomieszkają trzy dni, żeby poczuć klimat miejsca. Przesiedzieli tydzień i nie dało się ich wygonić.
Kto tu mieszka?
Beata ze Sławkiem, synem Wiktorem i córką Mają oraz wyżlicą Inką i kotką Neską.
taszowka.pl

Powrót do Polski i odnalezienie rustykalnego raju
Było idealnie: dom z 1870 roku (plus jeszcze drugi), dojazd 5 kilometrów przez las, cisza i spokój.
I sama wieś z ledwie kilkunastoma mieszkańcami, bardzo przyjaznymi i pomocnymi.
Beata żartuje, że ostatecznym impulsem do zakupu okazała się… wisząca na ścianie makatka, upamiętniającą rozpoczęcie olimpiady w Moskwie. Właśnie tego samego dnia ona przyszła na świat. To musiał być znak!
Nowi gospodarze wrócili na Wyspy pozamykać wszystkie sprawy. Zajęło to rok.
W końcu zostawili dorosłego już Wiktora, zapakowali auto i przepłynęli kanał La Manche.
Był 30 marca 2020 roku, Europa właśnie zamknęła granice w lęku przed pandemią. Uprosili francuskiego celnika, by ich wpuścił.
A potem ruszyli na swój „koniec świata”.
Zobacz też: Chatka marzeń: ciepłe wnętrza w bieli i drewnie w stylu farmhouse

Remont starego domu: praca z drewnem ale i z sercem!
– Jestem niespokojnym duchem, zawsze szukam nowych wrażeń – opowiada właścicielka. Ze Sławkiem tworzą zgrany tandem.
On jest głową, a ona szyją, która tą głową kręci. Kiedy zaczynali remont, nie zdawali sobie sprawy, jak dużo będzie pracy.
Udało się z pomocą rodziny i przyjaciół.
Poprzedni właściciel odkopał i osuszył fundamenty, odrestaurował oryginalny dach, oni samodzielnie zajęli się całą resztą.
Trzeba było postawić wewnętrzne ściany, ułożyć od nowa rury.
Na podłogę trafiły deski z rozbiórki 150-letniego spichlerza gdzieś w Kielcach; każdą trzeba było wyszorować i zaolejować. Ceglany mur Beata czyściła z takim zaangażowaniem, że aż spalił się kompresor w maszynie.
Do pracy motywował ich Wiktor – pomagał także przy remoncie, gdy przyjeżdżał w odwiedziny z Anglii.
Pracowali bez odgórnie wymyślonego planu, pomieszczenie po pomieszczeniu. Wszystko to zajęło cztery lata.

Wnętrza w stylu rustykalnym z duszą i historią
Wystrój wnętrza prawie cały przyjechał z Walii. Gdy postanowili wrócić do Polski, zaczęli kupować meble z drugiej ręki z nadzieją, że znajdą swój dom.
Składowali je w wynajętych kontenerach. Potem do kraju przyjechały dwie ciężarówki vintage’owych sprzętów.
Stół i ławki w jadalni wykonał znajomy stolarz, a Sławek zrobił kuchenną wyspę wzorowaną na warsztacie stolarskim.
Kuchnię na fajerki z piecem chlebowym postawił Sławek według projektu zduna. Wcześniej był w tym miejscu kominek.
Zobacz też: Przepiękna rustykalna chata otoczona dziką naturą i końmi

Życie w stylu slow life i dom otwarty dla wszystkich
Prowadzą dom otwarty, wszyscy są tu mile widziani: goście, przyjaciele, sąsiedzi. Nie brakuje zwierząt.
„Legalnymi” rezydentami są wyżlica Inka (wyżła miał Bogumił z „Nocy i dni”, a gospodyni uwielbia ten film) i kotka Neska.
Ale gdy w pieńku pod nocną lampką zalągł się kołatek, właścicielka postanowiła, że on też może zostać.
– Chcemy tu zatrzymywać czas, odstawić internet, pożyć odrobinę wolniej – opowiada Beata.
Piecze chleb i drożdżowe ciasta w piecu, który postawił Sławek, robi masło, wyszywa i haftuje. Gospodarze wyremontowali drugi dom w obejściu i przyjmują w nim gości.
Dzielą się swoją oazą spokoju, a chętnych uczą zapomnianych „babcinych” umiejętności.
Czytaj dalej: Przytulny dom na wsi. To tu, za kolorowymi drzwiami, kryją się ciepłe i rustykalne wnętrza.
tekst: stanisław gieżyński
zdjęcia: igor dziedzicki
stylizacja: joanna kowalczyk