stary drewniany dom

Chatka nad bobrowiskiem: stary drewniany dom, w którym czas się zatrzymał

Domy w Polsce

Był koniec października, piękny, skąpany w słońcu dzień. Ponieważ wcześniej lało, drogą do nowego domu w Korczynie nie dało się dojechać. Jola stanęła więc na wzgórzu, popatrzyła na gospodarstwo z oddali i zarządziła rozładunek. Szkopuł w tym, że nie była sama. Razem z nią w trzech samochodach przyjechało 20 kóz, 3 konie, kury i kaczki, kilka kotów i pieski.

reklama
sypialnia w stylu wiejskim
Łóżko powstało ze starych dech znalezionych w stajni.

Nieprzywykłe do takich długich podróży zwierzęta były podenerwowane. Jola bała się, że rozbiegną się po nieznanej okolicy i już wyobrażała sobie, jak po nocy szuka trzódki. Dlatego na czele pochodu ustawiła kozła Fidela, wyważonego przewodnika stada. Cała menażeria karnie podążyła za nim. I zaczęli schodzić w spowitą mgłami dolinę, po bokach drogi kołysały się trawy.

Jolinkowo i narodziny stadka

Zanim Jola trafiła ze swoim zwierzyńcem do Korczyna, przez wiele, wiele lat mieszkała niedaleko Rabki, w malutkiej wiosce Zawadka. Zupełnie przypadkowo znalazła tam chałupę. Nie planowała wyprowadzki na wieś. Lubiła Kraków, w którym mieszkała, lubiła swoją pracę w wydawnictwie. Okazało się jednak, że może pracować zdalnie, więc przeniosła się na próbę i już została. 

Dom był spełnieniem marzeń – drewniany, z bala, stuletni. Remontowała go przez kolejne 20 lat i urządzała tak jak lubi: na ludowo, klimatycznie. Z czasem postanowiła przyjmować gości i wyszykowała pokoje. „Jak nazwać to miejsce” – radziła się przyjaciółki? „Jolinkowo” – odpowiedziała ta ze śmiechem. Na Jolę mówiła Jolinka, więc pasowało idealnie.

Stary drewniany dom z niebieskimi oknami wygląda bajkowo.
Stary drewniany dom z niebieskimi oknami wygląda bajkowo.
Stół jest z OLX, krzesła ze strychu, a kredens z Kurka Starocie.
Stół jest z OLX, krzesła ze strychu, a kredens z Kurka Starocie.
koza karpacka
Kozy rasy karpackiej są charakterne, odważne i bardzo ufne. Na zdjęciu „dziewczynki” z małymi, skierowanymi ku tyłowi rogami. Kozły natomiast imponują zalotną grzywką, brodą i ogromnymi rozłożystymi rogami. Bohaterka pierwszego planu to perliczka.

W gospodarstwie zaczęły pojawiać się zwierzęta. Najpierw ocaliła przed rzeźnią konia Lucka i ciężarną Lilę, więc pojawił się źrebak Luzak. Potem przybłąkało się kilka kotów i psów. Kupiła też kozy rasy karpackiej. Zobaczyła je w internecie i przepadła. 

– Karpatki były popularne sto lat temu. W 2005 roku cudem odnaleziono kilka, a Instytut Zootechniki w Balicach pod Krakowem je rozmnożył. Z jednej z nielicznych w Polsce hodowli przyjechała do nas Hrabianka – wspomina początki Jola.

Potem do Hrabianki dołączył kozioł Fuksik vel Fidel ze swoją zawadiacką grzywą, jak się szybko okazało – doskonały ojciec. Kiedy na świat przyszła parka koziołek i kózka, Jola znalazła się w programie przywracania rasy kóz karpackich. Cel jest taki, aby zwierzaki znowu mogły żyć dziko.

Wszystko było pięknie, aż do czasu doprowadzenia do Jolinkowa asfaltu. – Nagle zaczęły powstawać domy, pojawiły się piękne samochody i kłady. Ja z tym zwierzyńcem byłam jak dinozaur. Poza tym miałam za mało ziemi – opowiada.

Z tarasu wozowni podziwiać można rozlewiska zrobione przez bobrzą rodzinę.
Z tarasu wozowni podziwiać można rozlewiska zrobione przez bobrzą rodzinę.
Gąski kupiła na Kaszubach, a dzban i misę w Wiedniu.
Gąski kupiła na Kaszubach, a dzban i misę w Wiedniu.
domy w wiejskim stylu
Dębowe schody przyjechały z poprzedniego domu. Wpasowały się tutaj idealnie, co do centymetra. W roli dekoracji: kołowrotek i maselnica.

Wielka Przeprowadzka

Postanowiła więc zacząć od początku, w nowym miejscu. Chciała, aby wokoło nie było ludzi, aby było blisko do sklepu, lekarza i weterynarza. Ważna była spora działka, aby zwierzęta czuły się swobodnie. – Dom w Korczynie znalazłam w sierpniu 2019 roku na OLX. Niestety, nawet nie pojechałam go zobaczyć, bo tak szybko się sprzedał. Tymczasem mój w Zawadce też, lekko więc spanikowałam – opowiada. I nagle stał się cud, bo po kilku tygodniach okazało się, że oferta znów jest aktualna. 

Na 4 hektarach ziemi znajdowały się murowany dom i drewniana wozownia. To do tego miejsca w październikowy ciepły poranek przeniosła się ze swoim stadkiem.

W Jolinkowie, bo nazwę zabrała ze starego domu ze sobą, sprawy potoczyły się szybko. Z wozowni Jola wyczarowała malowniczą chatkę. – Pomysł narodził się pod koniec maja, a w lipcu już mieliśmy gości. Przez ten czas zrobiliśmy elektrykę, okna, podłogi i taras. Z czego jest najbardziej dumna? Z kanapy, która powstała z łóżka znalezionego u sąsiada na strychu, kiedy poszła kupić… lustro. I z nowiutkiego starodawnego zlewu.

jolinkowo
Przyroda wokół Jolinkowa pozwala na chwilę zapomnienia.

Jola szybko przyzwyczaiła się do nowego miejsca, pokochały je też zwierzaki. Stadko znów się powiększyło: ze schroniska Jola wzięła suczkę Balbinę, potem przybłąkała się Bajka. – Pod koniec wiosny uratowałam sarenkę. Teraz piszę do urzędów pisma, żeby mogła zostać, bo to dzikie zwierzę. Podobno kozia rodzina działa na korzyść i jest szansa na pozytywną decyzję – mówi. 

Więcej zdjęć obejrzysz w galerii.

Kontakt do Joli: jolinkowo.pl

Tekst: Beata Woźniak
Stylizacja: Agata Jaworska
Zdjęcia: Igor Dziedzicki

Zobacz także:
Mazury: stara chata za wsią
Kurpiowskie sioło – dom wiejski na Podlasiu

Zobacz również