Mazury: stara chata za wsią
Domy w PolsceIza woli przedmioty z historią, a Rafał najchętniej zbierałby wszystko. Oboje szanują to, co tradycyjne i widać to w wystroju ich domu.
Pierwsza gwiazdka w starej chacie
Wigilia poza domem? Nie wyobrażam sobie. Każde inne święta tak, ale nie Boże Narodzenie. Nawet jeśli spędzamy je we dwójkę z Rafałem, wszystko starannie przygotujemy. Lubię te nasze małe rytuały. Kiszę buraki zebrane jesienią w warzywniku i gotuję barszcz, piekę makowiec, robię łazanki do zupy, pierogi z kapustą i grzybami. Jak już siądę do tego, to potrafię ulepić ich naprawdę dużo, np. 500! Tylko karpia u nas nie ma ani innych ryb, bo od lat jesteśmy wegetarianami. Stół przykrywam białym obrusem, pod spód kładę siano, stawiam dodatkowy talerz dla zbłąkanego gościa. Nie ścinamy drzewka, tylko kupujemy choinkę w doniczce i na wiosnę wkopujemy ją do ziemi. Za domem rośnie mały zagajnik, bo mieszkamy tu od 10 lat.
Życie na wsi: między nami sąsiadami
Na Mazurach wszyscy żyją z turystyki, więc życie towarzyskie rozkwita dopiero po sezonie. Do najbliższych znajomych mamy 13 kilometrów, ale tu obowiązuje inna skala. W promieniu 50 kilometrów wszystko jest blisko. Odwiedzamy się, zapraszamy na obiadki, robimy imprezy. U Beatki i Waldka Duszyńskich w Starej Szkole w Czerwonkach koncertują najlepsi polscy jazzmani, ostatnio był Andrzej Jagodziński.
Slow life bez telewizora
Nie mamy telewizora, za to nałogowo czytamy książki. Klasykę literatury i nowości, reportaże, biografie, kryminały. Nie przepadam za książkami historycznymi i science fiction, ale Rafał je lubi, więc można powiedzieć, że czytamy wszystko. Ja zbieram albumy z wzornictwem, mam też sporo książek kucharskich. Kupuję je tylko dla zdjęć, bo nie gotuję z przepisów. Książki zajmują tyle miejsca, że niedawno zdecydowałam się na czytnik. Długo się przed nim wzbraniałam, bo książka to jednak papier, ale teraz bardzo sobie chwalę.
Na kilkudniowy wyjazd zabierałam po kilka tomów, bo nie wiedziałam, na co będę miała ochotę, a tak w jednej chwili mam dostęp do całej literatury. Drugi ważny sprzęt w naszym domu to radio. Nastawione jest na Dwójkę, odkąd nasz pies pogryzł pilota i nie można zmienić stacji. Ale ta bardzo nam odpowiada. Kiedy płacimy abonament, zawsze robimy dopisek, że to na drugi program Polskiego Radia.
Wiejskie meble i inne starocie
Nie lubię zagraconych wnętrz, wolę, jak jest mało rzeczy, ale każda z jakąś historią. Stół w jadalni ma jeden narożnik cały pocięty nożem, widać, że przez wiele lat ktoś kroił na nim chleb. I to mi się podoba. Albo kasetonowe skrzynie mazurskie, ręcznie malowane, dzisiaj nie do zdobycia. Mamy takich pięć. Odkupionych od gospodarzy, którzy albo trzymali w nich ziarno na podwórzu, albo króliki. Piękna ręczna robota. Ale od staroci to u nas jest Rafał. Nawet ja nie do końca umiem się połapać w tym, co mamy w stodole. Ostatnio przyniósł z niej drewnianą figurę anioła bez głowy. Ustawiliśmy ją na szafie obok innych rzeźb i krzyży. Nazywamy je armią Boga. To zaledwie fragment zbiorów Rafała.
Zobacz także: Jak urządzić kuchnię w stylu wiejskim?
Rafał: Mam największą w Polsce kolekcję związaną z piwowarstwem Prus Wschodnich. Od wielu lat gromadzę butelki, beczki, skrzynki, etykiety, kapsle i sprzęty browarów, które działały na tych terenach. Marzy mi się własne muzeum.
Iza czasem się złości, ale mam naturę zbieracza i nic na to nie poradzę. Serce mi się kraje, jak widzę, co trafia na złom, bo teraz już nie robi się tak porządnych rzeczy. Dzisiaj na przykład kupiłem piękne przedwojenne imadło stolarskie, dwa wiaderka i stare okucia. Mam pięć żeliwnych wanien, kilkaset starych okien, sterty cegieł, dachówki w różnych rozmiarach, mnóstwo starych części i okuć, a nawet sanie z pałacu Lehndorffów w Sztynorcie, którymi zimą zarządca objeżdżał majątek. W okolicy wiedzą, że jak u mnie czegoś nie ma, to już nigdzie się tego nie znajdzie. Ale teraz właśnie to wszystko nam się przydaje, bo budujemy dom gościnny. Pokoje będą urządzone tak, jak lubimy, czyli zero plastiku, wyłącznie stylowe, zabytkowe rzemiosło.
Winnica Majcz
Zanim się tu sprowadziliśmy, przez osiem lat mieszkaliśmy i pracowaliśmy w mazurskim hotelu, który należy do rodziny Rafała. Znamy się na przyjmowaniu gości. Zresztą jako gospodarze kierujemy się tym, co dla nas samych jest ważne, kiedy gdzieś wyjeżdżamy. Po pierwsze musi być ładnie w domu i dookoła, po drugie – dobra kuchnia i domowa atmosfera, ale bez nachalności. I tak będzie u nas. Zapraszamy na wiosnę!
Kontakt do właścicieli: winnicamajcz.pl
Więcej zdjęć do obejrzenia w galerii.
Tekst: Agnieszka Berlińska
Zdjęcia: Michał Mrowiec
Stylizacja: Szymon Zgorzelski
Za pomoc w realizacji sesji dziękujemy firmom: NAP, IKEA, HOME & YOU
Zobacz także: Jak z powieści Jane Austen: dom z kamienia na angielskiej wsi