Dom w sercu puszczy: jasne wnętrza, belki na suficie i granatowe dodatki
Domy w PolsceDo Puszczy Noteckiej Anna trafiła wiele lat temu. Przyjechała do jednego z gospodarstw agroturystycznych na letni wypoczynek. – Takiego lasu to ja nigdy nie widziałam: z jeziorkami między drzewami i piaszczystymi łachami – wspomina.
Dom z okiennicami jak z francuskich miasteczek
Obrazy z młodzieńczych spacerów zostały jej w głowie na zawsze. Potem przez wiele lat mieszkała we Francji, studiowała na wydziale reklamy w Bordeaux, dużo podróżowała po świecie.
Potem przez wiele lat mieszkała we Francji, studiowała na wydziale reklamy w Bordeaux, dużo podróżowała po świecie. Wojaże zakończyła w rodzinnym Poznaniu.
I oto pewnego dnia, zupełnie przez przypadek, zgadała się z koleżanką, która kupiła działkę w Puszczy Noteckiej. Okazało się, że do sprzedania jest jeszcze jedna. – Pojechaliśmy i zakochaliśmy się natychmiast – opowiada. – Na cudownej polanie znaleźliśmy nasze trzy hektary ziemi i zaczęliśmy budowę. To był 2004 rok.
Wygląd domu w najdrobniejszych szczegółach Anna miała opracowany. Pomysły na papier przeniósł jej tata, nieżyjący już architekt Andrzej Bzdęga.
Rozbudowa domu i podniesienie dachu
Dom miał niecałe 100 metrów przy podłodze i nawiązywał do francuskiej architektury. Stąd pomysł na okna do samej ziemi, wszystkie od południa, aby łapały jak najwięcej światła.
Podłogę wyłożyła terakotą, a komin cegłą z odzysku. Elewacja też była nietypowa, cała w dębowych deskach pomalowanych na czarny kolor. Zdobiły je zielone okiennice i białe obramówki okien.
Rodzina w puszczy spędzała każdą wolną chwilę, zresztą dzieci – Nina i Antonina – były wtedy jeszcze małe. Z czasem wszystkim zaczęło brakować miejsca, dziewczyny przyjeżdżały z chłopakami, na polanę garnęli się też znajomi.
– Postanowiliśmy rozbudować dom i przy okazji co nieco pozmieniać. Zajął się tym oczywiście tata – mówi Anna. W sumie przybyło 80 metrów. Na dole jadalnia i część kuchni, na górze dwie sypialnie, łazienka i kawałek holu.
– Podnieśliśmy dach, aby mój mąż, który ma 190 cm wzrostu, przestał uderzać głową w belkowania sypialni – śmieje się Anna.
Poważną decyzją było zdjęcie desek z elewacji. Nie sprawdzały się w naszym klimacie. Aby ładnie wyglądały, trzeba by je co kilka lat malować. Przy okazji znaleźli pod nimi tysiące mysich gniazd.
Rustykalne wnętrza i granatowe dodatki do domu
Teraz dom ma kolor złamanej bieli i ciemnozielone tylko okiennice. Za to deski przykryły terakotową podłogę na parterze. Pokoje urządziła w klimacie południa Francji z marynistycznymi akcentami.
– Kiedy szukałam rzeczy w IKEA, pojawiła się ogromna kolekcja lekko rustykalnych biało-niebieskich dodatków. Bardzo nam pasowały i do dzisiaj sporo z nich przetrwało – mówi.
Znalazło się też miejsce na rodzinne pamiątki. Do nowocześnie urządzonego domu w Poznaniu nie wszystkie pasują.
Komody, kredens i lustro są po babci Anny, szlifowane do żywego drewna. Tomek przywiózł od rodziców żyrandol. Oczywiście szukała też rzeczy na Allegro i starociach, chociażby w nieistniejącej już Starej Rzeźni.
– Kuchnia nie jest wygodna – rozwiewa wątpliwości. – Po dobudowie jadalni ma kształt litery L. Na jednym końcu jest kuchenka, na drugim zlew, więc muszę się nabiegać.
A ja tutaj gotuję, bo często przyjeżdżają goście. To dlatego mamy tak duży stół. W pandemii spędzili z mężem w puszczy mnóstwo czasu.
– Nawet nam nie brakowało wyjazdu w cieplejsze kraje – śmieje się Anna. Na co dzień jest grafikiem i w tej głuszy spokojnie mogła pracować.
Ostatnio coraz częściej myśli, że zamiast logotypów mogłaby projektować klimatyczne wnętrza. Niekoniecznie francuskie. Teraz marzy o przeszklonych, minimalistycznych parterowych domach.
Więcej zdjęć z sesji obejrzysz w galerii.
TEKST: BEATA WOŹNIAK STYLIZACJA: ANNA SALAK ZDJĘCIA: IGOR DZIEDZICKI
Zobacz także:
Rustykalna posiadłość skąpana w słońcu Andaluzji
Rodzinne poddasze urządzone w stylu prowansalskim