
Mieszkali w Bristolu, wrócili w Beskidy. Ich drewniany dom to bajka!
Domy w PolsceTen dom wybudowano ponad sto lat temu ze świerków rosnących na pobliskim zboczu. Do dziś naturalnie wtapia się w otaczającą go przyrodę.
Kiedy mama Magdy kupiła starą chatę w Beskidach, ona była jeszcze nastolatką. Wtedy nie wyobrażała sobie, żeby mogła mieszkać tu, na takiej prowincji.
Potrzebowała 15 lat i setek kilometrów dystansu, żeby zrozumieć, że chce tu wrócić.
Po czasie spędzonym na brytyjskiej emigracji w Bristolu Magda i jej mąż Rafał uznali, że mają już dość miasta z jego zgiełkiem i że nigdzie nie będzie im tak dobrze, jak w tym właśnie świerkowym domu w okolicach Żywca.
Kto tu mieszka Magda i Rafał z 3-letnią córeczką Wandą, suczką Hati i kotką Florką. Instagram: @maciejki_na_zboczu

Od domu dla turystów do rodzinnego siedliska
Na początku mieli ten luksus, że mogli się w całości poświęcić remontowi.
Poprzednie zobowiązania zawodowe były już za nimi, a nowe wyzwania w kraju jeszcze na horyzoncie.
Mieli też na Wyspach wystarczająco czasu, by obmyślić jasny plan na to, jak ich nowy dom ma wyglądać, a on z kolei wymagał sporo pracy.
Kiedy przed laty mama Magdy przeprowadzała tu remont, miała na celu stworzenie przestrzeni na wynajem dla letników.
Oni zaś potrzebowali rodzinnego domu, więc pomysły mieli nieco inne. Pozostało więc zabrać się do pracy.
Zobacz też: W starym ceglanym domu: piece kaflowe, bielona podłoga i antyki
Nie było łatwo, ale było warto – tak się remontuje z sercem
Na pierwszym etapie Rafał robił wszystko własnoręcznie. Czasem z pomocą taty. Doświadczenie przychodziło z każdym kolejnym zadaniem. Pod jego pieczą znalazło się odnowienie starego drewna świerkowego, remont podłóg oraz nadzorowanie pracy zduna nad piecem kaflowym (ostała się konstrukcja, natomiast wymienione zostały kafle, a przewody kominowe dokładnie przeczyszczone) i projekt nowego ogrzewania. Najpierw ciepło dawał im kominek z płaszczem wodnym, ale w sypialniach nadal mieli mróz. Więc przesiedli się na piec zgazowujący drewno, który zasila podłogówkę. Z czasem, kiedy trzeba było wykonać prace hydrauliczne czy elektrykę, a ostatecznie nawet wymienić poszycie dachowe z gontu bitumicznego, zaczęli zatrudniać fachowców do pomocy. Ale nadal łatwo nie było. Utrudnienia? Choćby brak utwardzonej drogi dojazdowej do domu. Nie każdy dostawca chciał ryzykować ugrzęźnięcie w błocie. Więc skończyło się tak, że na przykład szybę prysznicową musieli tutaj pod górę wnosić w rękach, na piechotę.



Ciepłe wnętrza inspirowane stylem scandi, ale bez stresu – tak wygląda ich dom
Na szczęście Magda od początku wiedziała, jak chce, by wyglądały wnętrza.
Inspirował ją styl skandynawski, ale nie ten „modny” scandi, który będzie się nam zawsze kojarzył z określonym czasem we wzornictwie.
Nie, nie chodziło jej o białe, nowoczesne pomieszczenia, ale o takie przytulne i pełne koloru, jakie naprawdę można zobaczyć w szwedzkich domach.
Takie, w których – jak mówi – nikt nie będzie się bał nakruszyć na kanapę podczas jedzenia ciasta.
Zobacz też: Stodoła z niebieskimi drzwiami – siedlisko na Dolnym Śląsku w gospodarstwie po dziadkach
Zieleń w domu – naturalne przedłużenie ogrodu
Postanowiła, że dominująca będzie tu zieleń – skoro i tak zagląda przez każde okno, widać z nich las i stare drzewa w ogrodzie – to niech ma swoje odbicie także w środku. Jest tu dużo roślin i zielonych akcentów w dodatkach. Zielone są poduszki, tapeta „leśna” czy ta w gościnnym pokoju, angielska boazeria i specjalnie przemalowane łóżeczko w pokoju dziecięcym, a także stolarka drzwiowa czy tylna ściana kredensu, którą pani domu wyłożyła resztką ściennej okładziny, idealnie dopasowaną pod kolor do przywiezionej z Anglii porcelany ze scenkami rodzajowymi. – Ten remont trwa już trzy lata i nadal się nie kończy – śmieje się Magda. Ale dodaje, że mieszkanie „w remoncie” ma swoje zalety. – Dzięki temu od razu widzą, co się sprawdza, a co nie, i mogą na bieżąco dostosowywać zmiany do swoich potrzeb. Tak na przykład zmodyfikowali cały układ funkcjonalny domu, który wcześniej miał wyglądać nieco odmiennie, ale ten nowy daje więcej przestrzeni i jest dla nich wygodniejszy.



Wiąz z ogrodu – od pioruna po parapety i schody
Sam dom i jego otoczenie potrafi podpowiedzieć najlepsze rozwiązania.
Jak wtedy, gdy piorun rozpłatał koronę 300-letniego wiązu w ogrodzie i dał im zapas pięknego drewna, z którego zostały wykonane parapety,
zewnętrzne schody i kilka desek kuchennych.
Co ciekawe, drzewo nadal rośnie, ma się dobrze i wypuszcza nowe gałęzie, a Magda z Rafałem zapuszczają tu korzenie.
Zobacz też: Dom w sercu puszczy: jasne wnętrza, belki na suficie i granatowe dodatki
ZDJĘCIA: IGOR DZIEDZICKI stylizacjA: JOANNA KOWALCZYK TEKST: MARTA KWIATKOWSKA