Piknik na kocu

Wybierasz się na piknik? Poznaj jego historię od 35 dań do kanapek i dowiedz się skąd się wziął zwyczaj piknikowania

W naturze

Wybierasz się na piknik w letni weekend? Dziś nie wymaga to dużo zachodu. Wystarczą tzw. miłe okoliczności przyrody, koc albo kilka leżaków oraz szybkie zakupy w spożywczym. Trzask-prask! i gotowe. Tymczasem kiedyś piknik związany był z masą przygotowań, a specjaliści od piknikowej etykiety zalecali przygotowanie na niego aż 35 dań. Uwierzysz?

reklama
piknik para

Jedzenie pod chmurką znane od dawna

Na kocu piknikowym nie trzeba siedzieć prosto ani zawracać sobie głowy sztućcami. Panuje ogólny luz. W tej kwestii niewiele się zmieniło od średniowiecza, kiedy to arystokratyczni pionierzy piknikowania urządzali uczty „pod chmurką” w trakcie polowań.

Jako że uganianie się po lesie było wówczas rozrywką numer jeden europejskich dworów. W pierwszych piknikach brało udział i po kilkaset osób. Broni palnej nie było, więc zmachane galopem i strzelaniem z łuku towarzystwo musiało szybko uzupełniać kalorie. Kiedy służba zajmowała się oprawianiem łowieckiej zdobyczy, państwo rzucali się na myśliwskie menu, złożone głównie z mięsiw, ciast i mocno doprawionego wina.

Piknik kosz
Dziś, by urządzić piknik wystarczy koc, kosz z prostymi wiktuałami, jak konfitury, bagietka, ser, ewentualnie wino i piękne miejsce, gdzie można usiąść.

Co można zabrać na piknik i gdzie go urządzić?

W czasach renesansu obowiązkowym elementem pikniku, a raczej wystawnego bankietu w pałacowych ogrodach, stał się… jedwabny namiot. Dzięki niemu nie trzeba było przerywać uczty, gdy pogoda spłatała psikusa. „Zwykli ludzie” także lubili podjeść pod gołym niebem. Musieli się jednak zadowolić łąką lub zagajnikiem aż do rewolucji francuskiej.

Wtedy to królewskie parki stały się wspólną własnością i zostały oblężone przez obładowanych wiktuałami „nowych Francuzów” traktujących piknik pośród (ex)królewskich żywopłotów jako swój patriotyczny obowiązek.

W ciągu kolejnych 50 lat piknik z leciutkiej rozrywki przeistoczył się w poważne przedsięwzięcie. Liczne zasady jego organizacji spisywano w poradnikach. Można w nich było przeczytać, że np.: idealne miejsce musi być ocienione (inaczej damy będą miały jedną rękę zajętą trzymaniem parasolki) i broń boże w okolicy urwiska lub na wzgórzu (bo delikatne z natury niewiasty spłoszą się i dostaną niestrawności!).
 

Piknik owoce

Przekąski na piknik – dawniej i dziś

Pikniki, jako posiłki „nieformalne”, odbywały się bez udziału służby, która wiozła na miejsce cały majdan składający się z góry zastawy, wozu z jedzeniem, koców etc, rozpakowywała, ustawiała i znikała, gdy tylko państwo się pojawiali. Potem rolę kelnerów przejmowali kawalerowie, podtykając unieruchomionym krynolinami damom co smaczniejsze kąski. Menu skomponowane było w zależności od tego, gdzie piknikowano i jak dostawano się na miejsce (łodzią, konno, automobilem?).

Isabella Beeton, guru wiktoriańskiego „zarządzania domem”, zaleca w swoim poradniku, by na piknik dla 40 osób przygotować minimum 35 sycących dań! Do tego kilka rodzajów win, herbata, świeża lemoniada i desery.

Pod koniec XIX wieku zaczęto rezygnować z bufetu na rzecz o wiele lżejszych kanapek. Wynaleziono także koszyk piknikowy. Każdy sztuciec i talerz był w nim mocno przypięty i nieczuły np. na niewygody podróży autem tudzież nieskrępowanej gorsetem wspinaczki na malownicze wzniesienie. I tak to piknik znowu stał się okazją do wyluzowania.

Tekst: Weronika Kowalkowska  Zdjęcia: Shutterstock

Zobacz również