Tropy lisa układają się jeden za drugim, jak paciorki w naszyjniku. Łatwo je rozpoznać, a także znaleźć, bo małe chytruski coraz częściej podchodzą nawet do parków i podmiejskich ogródków.
Niektórzy są szczęśliwi, że mogą rudzielce podglądać tak blisko swoich domów, ale hodowcy drobiu i królików nie są zadowoleni. Nie bez powodu, w końcu lis zyskał sobie wśród zwierząt miano najlepszego złodzieja. Ten cwaniaczek potrafi zapolować na kurę nawet w dzień. Jego inteligencja jest niezaprzeczalna, nawet w baśniach jest nazywany liskiem chytruskiem, przecherą i krętaczem.
Mało kto to wie, ale na terenach, gdzie lisy kręcą się w okolicach siedzib ludzkich, powinni na nie uważać też działkowcy. W lisich odchodach mogą się bowiem znajdować jaja tasiemca bąblowcowego. Dlatego warto starannie myć warzywa i owoce z ogródków, a także zbierane w lesie borówki.
Mnie zimą regularnie zdarza się zapatrzyć na lisa polującego w śniegu. Oczu i lornetki nie mogę wtedy od niego oderwać, tyle w nim gracji i elegancji. Biegnie, jakby wcale nie przebierał łapkami i nie sprawiało mu to wysiłku. Nagle staje w bezruchu, nastawia uszy, porusza głową w lewo i prawo, a potem wykonuje niezwykły skok w górę. Wygina elastyczne ciało w łuk, by po chwili spaść pyskiem w śnieg i wydobyć ukrytego pod nim gryzonia. Myszy czy norniki są bowiem podstawą lisiej diety. Jednak, choć lisy należą do rodziny ssaków psowatych, jedzą nie tylko mięso. Żywią się również owocami leśnymi, dzikimi gruszkami i śliwkami, a nawet jarzębiną. Nie gardzą dżdżownicami, ślimakami, dużymi owadami, zwłaszcza chrabąszczami majowymi i żukami gnojowymi. Lubią przekąsić żabę lub zaskrońca. Nie grymaszą i pożerają wszystko, co jest jadalne i trafi im do pyska. Wiosną i latem plądrują ptasie gniazda, a zimą nie stronią nawet od padliny.
Wtedy też, biegając po śniegu, wyglądają najokazalej. Lisi ogon, czyli kita, staje się zimą wyjątkowo puszysty. Jego końcówka jest zwykle zakończona białą plamą zwaną kwiatkiem. Zdarzają się jednak smolarze – ciemne osobniki, które mają jednolicie umaszczony ogon. Lisie nogi to z kolei stawki, czarne na końcach i stosunkowo krótkie. Lisy w ogóle są delikatnej budowy. Nawet wyrośnięty samiec, zwany psem, waży maksymalnie 8 kilogramów.
Przed kilkoma laty ogród mojego sąsiada i przyjaciela odwiedzała zimą samica lisa, czyli liszka. Nikomu to nie przeszkadzało, bo zwierzęta domowe, na które mogłaby zapolować, były pozamykane i bezpieczne. Liszka podchodziła pod okno od tarasu, gdzie miała porozrzucaną suchą psią karmę lub kawałeczki mięsa. Znajomemu chodziło o to, by nie chwyciła ochłapu i nie uciekła z nim, ale żeby przeszukiwała śnieg w poszukiwaniu jedzenia. I tak się działo. Trwało to zwykle koło kwadransa. Liszka przychodziła niemal o stałej porze, a my przy wieczornym brydżu czekaliśmy na nią.
Gdy się pojawiała, przerywaliśmy grę i nie zawsze potem pamiętaliśmy, „co było grane”. Szeptem komentowaliśmy jej zachowanie. Po kilku takich sesjach okazało się, że nie musimy zniżać głosu, grać nadal można, światło może być jasne, bo lisicy to nie przeszkadza. Ba, nawet podchodziła pod szybę drzwi i węszyła śmiesznie, ruszając noskiem. Była piękna, elegancka, urokliwa. Bliżej wiosny przestała się pojawiać. Pewnie urodziła młode i siedziała w norze, którą widzieliśmy w pobliskiej sosnowej drągowinie. Okres godowy lisów, czyli cieczka, przypada na styczeń i luty, a szczenięta przychodzą na świat w kwietniu. Ponieważ zaraz po narodzinach są ślepe, głuche i prawie łyse, liszka nie opuszcza nory i troskliwie się nimi zajmuje. Jest wtedy zdana na pokarm zdobywany przez samca, który przynosi do nory wszystko, co znajdzie jadalnego. To dlatego nasza liszka przestała przychodzić do ogrodu sąsiada. Lisi partner nie znał widocznie tarasu jako miejsca wydawania przekąsek, gdyż w naturze samiec i samica polują w odrębnych terytoriach, by ze sobą nie konkurować.
W Rosji, w posiadłościach bogatej, nowej burżuazji, modne stało się trzymanie oswojonych lisów. Jest to możliwe, gdyż po kilku pokoleniach pod opieką ludzi lisy stają się łagodne i potulne jak psiaki. Miałem okazję poznać takiego domowego chytruska. Miał bardzo spokojny charakter. Kochał pieszczoty i drobne przekąski. Nie pachniał gorzej niż pies, ponieważ intensywny zapach lisa, jaki wyczuwa się czasem w lesie, bierze się stąd, że dzikie zwierzaki znaczą terytorium wydzieliną gruczołu fiołkowego znajdującego się u nasady ogona. Oswojone tak nie robią, bo dom traktują jak własną norę i dbają o jej czystość. Nie da się ukryć, że są pod tym względem milsze niż niejeden domowy kot. A że chowają po kątach różne przysmaki, nadgryzają kapcie i wskakują na meble? Domowe psy też to robią. Lis za to nie szczeka. No może czasem, w czasie cieczki, ale z reguły jest milczkiem. Tak sobie czasem myślę, że po przejściu na emeryturę sprawię sobie liska, a raczej liszkę.
O zwierzętach opowiada dr Andrzej G. Kruszewicz, lekarz weterynarii, ornitolog, znawca ptasich obyczajów, autor wielu książek, dyrektor warszawskiego zoo
Zdjęcia: Karolina Myroniuk, Agnieszka i Włodzimierz Bilińscy, Łukasz Dobkowski, Andrzej Rej/Birdwatching.pl