Pierwsze spotkanie z kurą jedwabistą robi wrażenie. Aż chce się zapytać, jaki to gatunek i czy przypadkiem nie jakaś tajemnicza genetyczna kombinacja.
Wcale nie dziwią reakcje europejskich marynarzy docierających do Chin, którzy brali ją w dawnych czasach za skrzyżowanie kury i… królika. Wszystko dlatego, że jej pióra wyglądają jak futro.
Co ciekawe, już Arystoteles znał kury o „włosach kota”, a zatem możemy przypuszczać, że puchate cudo nie jest wytworem szalonego genetyka, lecz szlachetnym antycznym gatunkiem. Jakby mało było cudów, zabawne kurki mają pięć palców, prawie czarną skórę oraz ciemne kości.
Silki (zwane też silkie) nie biją rekordów w znoszeniu jaj (zaledwie setka rocznie), ale za to są wzorowymi matkami. Mają tak silny instynkt macierzyński, że hodowcy wykorzystują je jako matki zastępcze dla kur innych ras, a nawet bażantów i kaczek. Jeśli dodamy do tego spokojne i miłe usposobienie oraz małe wymagania, wyjdzie nam kura idealna. Futrzaste pióra nie pozwalają im na większe „wzloty”, więc w zagrodzie mogą mieć niskie ogrodzenie, w kurniku zaś nie potrzebują grzędy – ot, siedzą w pobliżu gniazda na ziemi.
Jedzą wszystko, co zwykłe kury i jedyny luksus, jakiego oczekują od swojego pana, to regularny przegląd upierzenia – przynajmniej raz w miesiącu. Dzięki temu w milutkim futrze nie zagnieżdżą się pasożyty.
Tekst: Redakcja
Zdjęcia: Alamy/Be&W, Stockfood/Free, Getty Images/Fpm, Shutterstock