Najlepszy czas dla zielarzy? Oczywiście sierpień. Jest ciepło i słonecznie, w liściach i łodygach aromatycznych krzaków mało wody, a dużo pachnących olejków.
Bierzmy więc nożyce i ruszajmy do ogrodu. Kiedy i jak tniemy? Najlepiej przed południem, gdy wyschnie rosa, ale nie ma jeszcze upału, bo pełne słońce tłumi niektóre aromaty i wysysa z ziół to, co najsmaczniejsze. Bazylię, miętę, majeranek i lubczyk wiążemy w bukiety: ścinamy gałązki z liśćmi mniej więcej 10 cm nad ziemią. Z rumianku zbieramy kwiaty, oregano, tymianek tniemy w połowie łodyg, z szałwii zrywamy górne części gałązek z ładnymi liśćmi. Rozmaryn zbieramy liść po liściu.
Jak je przygotować do zimy? Można tradycyjnie ususzyć w pęczkach (w ciepłym miejscu, ale nie na słońcu), a potem zamknąć w puszkach. Jeśli zbiory są bogate, nagrzewamy piekarnik do 70 stopni i kładziemy zioła na blachach wyłożonych pergaminem; nie domykamy drzwiczek. Rozmaryn i rumianek suszymy na siatkach z gazy lub na bibule. Bardziej nowoczesny pomysł to mrożenie umytych pęczków w torebkach. Listki mięty i bazylii, a także kwiaty nagietków czy rumianków – w kostkach lodu.
Genialnym pomysłem jest przygotowanie ziołowych oliw do mięs i sałat: majerankowej, rozmarynowej, tymiankowej. Potrzebujemy butelek z ciemnego szkła i oliwy do zalania ziół (dla zaostrzenia smaku wrzucamy ziarenka czerwonego pieprzu, papryczkę chilli). Do jesieni będą gotowe.
Tekst: Monika Grzybowska
Zdjęcia: Stockfood/Free, Naturepl/Be&W, Biosphoto/ East News, shutterstock.com