Gotowi na prawdziwe wakacje? Z dala od tłoku, z ciepłym morzem i piaszczystymi plażami?
Pisarz Sevan Nisanyan spełnił marzenie o prywatnym raju na wakacje. – Jeździłem po świecie – opowiada – a nie wiedziałem, że czeka on na mnie tak blisko! W 1992 . odkryliśmy z przyjaciółmi górską wioskę Sirince (w północnej Turcji), tylko dziesięć minut od Efezu. Pokochałem tamtejszą ciszę i piękną architekturę. Jeździliśmy tam w czasie weekendów. W 1998 r. kupiliśmy nasz pierwszy dom, wyremontowaliśmy go i… postanowiliśmy tu zostać. Domki w sąsiedztwie też były w ruinie, więc i je kupiliśmy.
Obok ekskluzywnego Nisanyan House Sevan zbudował sześć wiejskich domków w ogrodzie pełnym kwiatów i owoców. Można się tam dostać tylko pieszo. Każdy domek ma swój styl, charakter i rozkład. Wspólne mają wykończenie – grubą warstwą gliny, tradycyjnego materiału budowlanego w Anatolii. W jednym jest hammam (łaźnia turecka). Stare meble pochodzą z tego regionu. Na podłogach leżą ręcznie tkane dywany lub poduchy. Z tarasów widać zieloną dolinę. – Nie chciałem, żeby były to typowe pokoje hotelowe – mówi Sevan. – Nienawidzę ich! Zależało mi, by w tym miejscu stworzyć atmosferę domu. Pobyt tu ma być ulgą, odpoczynkiem. Nazywam to moim rajskim ogrodem, nietkniętym przez nowoczesność i brzydotę. Domki mają nie więcej niż sześć lat, ale wyglądają, jakby stały tu już ze 100. Są zbudowane tylko z naturalnych materiałów: gliny, kamienia i drewna.
Używam starych technik budowlanych, wykorzystuję elementy i proporcje tradycyjnej architektury. Ale domki są komfortowe – we wszystkich mamy oryginalne podgrzewacze wody, są też praktyczne grzejniki elektryczne. Podczas budowy okazało się, że większość tamtejszych robotników zapomniała już starych technik, musiałem ich tego uczyć. Rozebraliśmy kilka zrujnowanych chałup, żeby zobaczyć, jakiego rodzaju drewna się używało. Później wszystkie doświadczenia opisałem w książce – teraz każdy może zbudować taki dom. Nie trzeba być architektem. A nawet lepiej, jak się nim nie jest! Niestety, architekci nigdy sami nie pracują przy budowie. A właśnie to trzeba robić, by wszystko się naprawdę udało! Te domki to moje dzieci. W każdym zostawiłem pomysły, pasję i poświęcenie...
Tekst: Margriet de Groot
Fotografie: Pauline Joosten