Przyzwyczailiśmy się do letnich wypadów. Pakujemy więc do auta walizki, plecaki, dzieci, psa i kota. Chcemy, aby zwierzęta cieszyły się z wyjazdu tak samo jak my, a tu niespodzianka…
Podróż stresująca dla pupila
Kot rozpacza całą drogę, a pies właśnie zwymiotował na jasną tapicerkę siedzenia. Nie musi tak być, a jeśli jest – to nasza wina. Dla psa i kota, które całe życie spędzają w jednym miejscu, podróż może być przerażająca. Jeśli chcemy, by z nami cieszyły się wakacjami, musimy je na to przygotować. Powinny od młodości poznawać samochód. Jeździć na krótkie przejażdżki zawsze zakończone czymś miłym – spacerem, smakołykiem. Nie wolno zapominać, że kot to nie pies nie tylko w podróży, choć właśnie wtedy wydarza się najwięcej kocich tragedii. Kot zawsze musi podróżować w transporterze. Na postojach również nie wolno go wypuszczać. Przerażony nowym otoczeniem ucieknie. Często nawet smycz nie pomoże, bo kot może wyplątać się z szelek.
Poza tym taka sytuacja zawsze jest dla niego stresem, a nie – jak czasem nam się wydaje – przyjemnością urozmaicającą czas. Niewiele kotów dobrze znosi podróż. Tylko te, które od początku życia towarzyszą opiekunowi w wyjazdach, potrafią się nią cieszyć. Dlatego lepiej zostawcie je w domu. Oczywiście pod opieką.
Postój na... spacer!
Psy zazwyczaj lubią podróże. Muszą jednak wcześniej poznać i polubić samochód. Jeśli mimo to cierpią na chorobę lokomocyjną, dajcie im leki – zawsze kupione w gabinecie weterynarza i podane zgodnie z jego zaleceniami. Aby zminimalizować ryzyko przykrych niespodzianek, nie karmcie zwierząt ani przed wyjazdem, ani w podróży. Potrzebują jedynie wody. W sklepach znajdziecie specjalne poidła, ale wystarczą zwykła miska (domowa, ulubiona) i butelka.
Zatrzymujcie się też, żeby pospacerować. Wyprowadzajcie psa na smyczy. Nawet jeśli postawicie samochód z dala od ruchliwej drogi, nie spuszczajcie go z uwięzi. Może poczuć atrakcyjny zapach i ruszyć w las. Wtedy podróż znacznie się wydłuży, a przecież chcemy jak najszybciej znaleźć się na plaży. Tam też czyhają kłopoty. Po pierwsze, wylegiwanie się na gorącym piasku nie jest psim marzeniem. Dla niektórych może być ogromnym zagrożeniem. Pamiętajmy, że pies się nie poci tak jak my. Łatwo się przegrzewa, a to bywa śmiertelne. Po drugie, na większości plaż obowiązuje zakaz wprowadzania psów. Często z korzyścią dla nich samych.
Wzajemny szacunek to podstawa
Podróżowanie ze zwierzętami to nie tylko dotarcie na miejsce przeznaczenia. Wybierając się na urlop z psem, dostosujmy się do jego potrzeb. Ja unikam podróżowania z moimi zwierzętami. Po trosze dlatego, że jest ich dwadzieścia, a nie mam autobusu. Jednak głównym powodem niechęci do ich wożenia jest strach. Strach o ich los w razie wypadku. Ludziom zawsze udziela się pomocy. Zwierzętom rzadziej. Co stałoby się z nimi, gdybym straciła przytomność i odjechała karetką? Lepiej nie myśleć. I lepiej zostawić je w domu pod troskliwą opieką rodziny, przyjaciół czy zawodowego petsittera. Ta nowa profesja zdobywa polski rynek. To bardzo dobrze.
Opiekunka dla azora... pilne!
Etatowy opiekun psa, wzorem niani do dziecka, powinien mieć dobre referencje. Musi zdobyć zaufanie nie tylko psich „rodziców”, ale przede wszystkim pupila. Jest znacznie lepszym rozwiązaniem niż hotel dla zwierząt. Pies czy kot zostają we własnym domu. Tęsknią tylko za opiekunem, a nie za wszystkim, co było ich światem. Psy tak jak ludzie lubią penetrować nowe tereny. Buszują w krzakach, kąpią się w stawie. Czy jesteśmy w wakacyjnej głuszy, czy w parku za domem, zagrożenia są podobne – kleszcze. Ludzie mogą zarazić się boreliozą. Nie jest ona tak niebezpieczna dla psów, jak dla nas. Psy narażone są na inną odkleszczową chorobę – babeszjozę. Na nią z kolei nie chorują ludzie. Pierwotniak Babesia canis niszczy czerwone krwinki, uszkadza nerki, wątrobę i może zabić. Na szczęście wcześnie rozpoczęte leczenie gwarantuje powrót do zdrowia. Dlatego jeśli nasz pies nagle straci apetyt i posmutnieje, natychmiast idźmy do lekarza weterynarii.
Wróg numer 1: kleszcze
Nie wolno zapominać o systematycznym zabezpieczaniu psa przeciw atakowi kleszczy. Stosujmy tylko preparaty zalecone przez lekarza i – dodatkowo – codziennie przeglądajmy psią sierść. Nie ma środków skutecznych w stu procentach. Najważniejsze jest to, że kleszcz zaczyna zarażać żywiciela dopiero po dłuższym żerowaniu na jego ciele. Im wcześniej usuniemy go ze skóry, tym zagrożenie chorobą jest mniejsze. Dotyczy to zarówno psów, jak i ludzi. Siebie też przeglądajmy. Szczególnie wnikliwie po buszowaniu w krzakach. Kleszcze czyhają wszędzie, ale najbardziej lubią wilgotne zarośla.
Sposób na upał
W upalne dni chętnie zażywamy kąpieli. Jednak nie wszyscy cenią kąpiele w jeziorach i rzekach. Są tacy, którzy panicznie boją się wody. Tak samo jak psy. Nie wolno ich wrzucać do wody i zmuszać do pływania, jeśli tego nie chcą. Te, które lubią wodę, mogą się kąpać, gdy jest ciepło i słońce wysuszy im sierść.
Omijajmy oczka wodne i bajorka zwłaszcza wtedy, gdy opiekujemy się psim maluchem albo nasz pupil ma chorobę skórną – łatwo wówczas przechwyci z wody wszelkie bakterie i pasożyty, które właśnie w stojących zbiornikach mnożą się na potęgę. Naszego psa wpuszczajmy tylko do takiej wody, do której weszlibyśmy sami. Kontrolę nad psimi pluskami zostawiam zdrowemu rozsądkowi opiekuna. Liczę na to nie tylko nad wodą, ale także w każdym dniu urlopu. Życzę, aby się udał.
Tekst: Dorota Sumińska
Fotografie: Fotochannels, ONS